Czy grozi nam kryzys energetyczny? Rządzący milczą…

Lubuszanie coraz częściej zastanawiają się, czy zimą będą przerwy w dostawach prądu i czy będzie duża podwyżka.

Austria i Niemcy uruchamiają dodatkowe źródła energii, nawołują obywateli do jej oszczędzania i do zaciskania pasa w planowaniu domowych wydatków. W Polsce o tym cisza, choć wg. ekspertów za kilka miesięcy w związku zakręceniem kurka przez Rosjan grozi nam poważny kryzys energetyczny. Lubuszanie są przezorni, np. kupują drewno na zapas, z kolei samorząd województwa w nowym unijnym rozdaniu stawia na energie z odnawialnych źródeł.

W Nadleśnictwie Bogdaniec około 40 procent więcej zamówień na drewno, którym mieszkańcy będą ogrzewać domy. Między innymi kominkami. – Mam ogrzewanie gazowe, ale patrząc na to, co się dzieje w związku z wojną, może się okazać, że zimą nie popłynie, albo będą przerwy w dostawie. Będziemy palić w kominku… – mówi Pan Maciej z Gostkowic w gminie Bogdaniec. Właśnie dokupił następne kilka metrów drewna od leśników. W nadleśnictwach w regionie duże zainteresowanie drewnem na zimę. Ceny idą w górę. Za to opałowe już dziś płaci się nawet dwa razy więcej niż w rok temu o tej porze.

Kryzys blisko

Z rządowych mediów nie płyną żadne komunikaty związane z koniecznością zapewnienia w domach dodatkowych źródeł ciepła i energii. A powinny? Jak pisze Jakub Wiech z -ca redaktora naczelnego portalu Energetyka.pl – Kryzys na polu energii wybuchający w jednym państwie może szybko rozlać się na inne. Mowa tu nie tylko o wysokich cenach surowców, ale także o infrastrukturze. Blackout w systemie kraju członkowskiego UE może szybko spowodować kaskadowe wyłączenie bloków na całym kontynencie- Jak zaznacza ekspert, politycy powinni przestrzegać Polaków o możliwości wystąpienia kryzysu i nawoływać do oszczędzania pieniędzy i energii. Jak jednak doskonale wiemy, w tle jest kampania wyborcza. Partii rządzącej przez usta nie przejdzie mówienie Polakom, że mają zacisnąć pasa. Unikają słowa kryzys.

Nikt nas nie ostrzega

Tymczasem inne kraje europejskie, jak Niemcy i Austria już uruchamiają rezerwowe elektrownie węglowe. Tym samym gwarantują dostawy, na bok odstawiając nieco ochronę środowiska. Z ust wicekanclerza RFN Roberta Habeck padł komunikat o konieczności oszczędzania energii i zweryfikowania domowych wydatków na ciężkie czasy. Niektóry eksperci mówią nawet o widmie gazu na kartki. Najpierw problemy z dostawami może odczuć przemysł, potem sektor publiczny, na koniec odbiorcy prywatni. Ceny w sezonie grzewczym mogą znacznie podskoczyć, także w Polsce. Jednak nikt na taki scenariusz oficjalnie obywateli nie przygotowuje. Ba! Borys Budka z KO mówi więcej – Mamy kilka lat opóźnień jeśli chodzi o uniezależnienie się od surowców z Rosji. Tymczasem w okresie rządów PiS-u Polska bardzo mocno zwiększyła import węgla z Rosji. Robiła to przez podmioty prywatne, ale na potrzeby spółek Skarbu Państwa – przypominał na łamach gazety Rzeczpospolita. Paweł Leszczyński, profesor Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wlkp. , członek Polskiego Towarzystwa Historycznego podkreśla, że kryzys energetyczny jest realnym scenariuszem i o to też chodzi rosyjskiemu agresorowi. – W Europie mamy widmo nie tyle kryzysu militarnego, co energetycznego właśnie. Rosjanie wiedzą, że surowcami trzymają kraje UE w za gardło, pytanie czy Polska zdąży zabezpieczyć obywateli w sposób realny, a nie propagandowymi pomysłami typu “chrust plus”. To kpina z ludzi. Ponadto polski rząd bardzo chętnie wymachuje sankcjami wobec Rosji pod publikę nie analizując fatalnych skutków ich wprowadzenia dla Polaków – mówi historyk.

Biją się w pierś?

Rada Ministrów przyjęła założenia do aktualizacji Polityki Energetycznej Polski do 2040 r., przedłożone przez ministra klimatu i środowiska. Ich przyjęcie możliwe jest w 2023 r. Rząd chce ostrożniej planować nowe bloki gazowe i nie będzie zalecał koncernom energetycznym planowanie nowych ponad te już realizowane. Zamiast większej liczby bloków gazowych, rząd chce nieco dłużej pozostać przy węglu. Dodatkowo we wtorek rząd zaakceptował projekt liberalizacji zasady 10H, która ograniczała rozwój naziemnej energetyki wiatrowej. W związku z tymi zmianami może być więcej wniosków o przyłączenie instalacji wiatrowych do sieci. Odmrożone będą zatrzymane projekty. W końcu! Mówi profesor Uniwersytetu Zielonogórskiego Waldemar Sługocki, Poseł na Sejm RP z Koalicji Obywatelskiej. Jak mówił na antenie Lubuskiego Centrum Informacyjnego w kwietniu br. – Bagatelizujemy te wyzwania, które są przed nami. Polacy będą ofiarami tragicznej polityki energetycznej rządów Prawa i Sprawiedliwości. To właśnie ten rząd doprowadził do tego, że w Polsce de facto zaniechano inwestycji w elektrownie wiatrowe. Poprawka Pani Poseł Anny Zalewskiej spowodowała tak nieprzychylne zapisy dotyczące odległości od zabudowań, to pogrzebało ten sektor. Nagle słyszymy, że to był błąd? Za późno – mówi nam dziś profesor W.Sługocki. Tych lat nie odrobimy – dodaje. W dokumentach strategicznych województwa lubuskiego i w nowym programie Fundusze Europejskie Województwa Lubuskiego odnawialne źródła energii stanowią jedną z osi priorytetowych, czyli jest to jeden z celów, na który można zdobyć unijne pieniądze. – W minionej perspektywie zwiększaliśmy alokację na instalacje OZE i wydłużaliśmy okres trwania konkursów ze względu na zainteresowanie. W nawiązaniu do światowych problemów z rynkiem dostaw, przyszła perspektywa także będzie zgodnie z polityką UE otwarta na budowę odnawialnych źródeł energii – mówi Marcin Jabłoński, członek zarządu województwa lubuskiego. Pozostaje jednak kwestia stanu sieci odbierającej energię. Ta nie zawsze jest w stanie ją przyjąć od odbiorców.

Media cytują dziś Włodzimierza Muchę, wiceprezesa Polskich Sieci Elektroenergetycznych, który mówi: – Wyzwaniem będzie zima. Chodzi o dostępność paliw, gazu i węgla. Na razie jednak ograniczenia grożą jedynie przemysłowi (…) Sytuacja jest jednak napięta, a wyzwania przed nami poważne – .

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content