Czy kryzys może być szansą? Jak najbardziej. Lubuskie stawia na innowacje społeczne (WIDEO)

Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej w Zielonej Górze od lat wspiera i rozwija innowacyjne podejście do rozwiązywania problemów społecznych - mówi Jakub Piosik.

O współpracy Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej z Wydziałem Nauk Społecznych Uniwersytetu Zielonogórskiego w zakresie nowego podejścia do polityki społecznej. Jakie rozwiązania należy wdrażać, by poradzić sobie z wyzwaniami związanymi z kryzysem demograficzny, uchodźczym czy społeczno-ekonomicznym. Gośćmi LCI byli: prof. Mariusz Kwiatkowski, socjolog z Uniwersytetu Zielonogórskiego oraz Jakub Piosik, dyrektor Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Zielonej Górze.

Jaki jest wspólny mianownik w działaniach wydziału socjologii Uniwersytetu Zielonogórskiego oraz Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej? Prof. Kwiatkowski wymienia kilka pól, na których ta współpraca się opiera.

-Łączy nas praktyka, łączą nas badania i łączą nas wspólne idee. Myślę, że z punktu widzenia ROPS-u łączy nas przede wszystkim ta część praktyczna, czyli my staramy się tę praktykę wzmacniać tak, aby polityka społeczna, która jest prowadzona w województwie była polityką opartą na solidnych dowodach i była skuteczna – wskazuje.

Człowiek i jego potrzeby na pierwszym miejscu

Jak w praktyce, na co dzień, wygląda to współdziałanie? O konkretach mówił dyrektor Jakub Piosik.

-Połączyły nas różne obszary działania, np. ekonomia społeczna, rozwój usług społecznych, a obecnie wspólnie z panem profesorem i jego zespołem przygotowywana jest diagnoza dotycząca stanu usług społecznych w naszym województwie. Badamy każdą gminę, każdy powiat pod kątem nowych wyzwań, jeżeli chodzi o politykę społeczną. Bo trzeba o tym powiedzieć, że polityka społeczna się zmienia, idziemy w kierunku takiej deinstytucjonalizacji – podkreśla dyrektor zielonogórskiego ROPS.

Na czym ta deinstytucjonalizacja ma polegać? Jak się okazuje, choć brzmi to złowieszczo, to kryje się w tym pomysł na inteligentne wspieranie, m.in. seniorów.

-Wiem, że to określenie strasznie brzmi, ale powiem na czym to polega. Polega to na tym, że musimy dążyć do tego, żeby jednostka, obywatel, senior, osoba niepełnosprawna była jak najdłużej w swoim środowisku lokalnym i nie trafiała do tak zwanej instytucji, czyli do DPS czy placówki opiekuńczo-wychowawczej. Właśnie nad tym szczególnie wspólnie pracujemy i jest przygotowane przez zespół pana profesora badanie, które pokaże nam deficyty, potrzeby, co trzeba jeszcze w województwie zmienić, żeby wpisać się w te idee dezinstytucjonalizacji – mówi Piosik.

Instytucje są potrzebne, ale na innych zasadach

-Instytucje są potrzebne, dlatego że one nie zostaną rozwiązane, ale będą świadczyły usługi bardziej dopasowane, również do potrzeb, bo one się nie rozwiążą tylko się zmienią. Natomiast chodzi o to, żeby obywatel, mieszkaniec otrzymał wsparcie tam, gdzie mieszka. Osoby w wieku 70+ uznają zasadę, że „lepiej być u siebie jak najdłużej” – analizuje prof. Kwiatkowski.

Socjolog dodaje też, że dzięki takiemu podejściu pojawia się szansa, że zmieni się świadomość osób starszych i postrzeganie prze nich pomocy z zewnątrz.

-Proces starzenia się jest chyba tym intrygującym już od jakiegoś czasu. Znajdujemy dla tego potwierdzenie w danych.  Jeżeli taka 70-latka wie, że alternatywą dla znalezienia się w DPS jest np. pomoc sąsiedzka, czyli naturalny sposób, ale tylko wspierana przez miejscowy ośrodek pomocy społecznej, czy też w przyszłości centrum usług społecznych, to i jakość życia – te ostatnie lata życia wyglądają dużo lepiej. Jest aktywna dużo dłużej niż byłaby, gdyby placówka byłaby tą jedyną alternatywą.

Cała rozmowa:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content