Donald Tusk w Krośnie Odrz. Jest zbrodnia, musi być kara

Spotkanie w Krośnie Odrzańskim. Fot. Łukasz Wawer/LCI
Donald Tusk: W jednym z maili pan Dworczyk napisał o innym ministrze i swoich kolegach, że takiej tępoty, połączonej z niekompetencją bezinteresownym szkodnictwem lub zawiścią zakłamaniem i zwykłym łajdactwem dawno nie widział. Sam lepiej bym nie sformułował lepszej oceny tego, co podziało się w sprawie Odry.

W piątek lider Platformy Obywatelskiej gościł w Krośnie Odrzańskim. Nie trudno domyśleć się powodu nie tylko dlatego, że spotkanie z lokalnymi politykami, samorządowcami i mieszkańcami odbyło się na brzegu rzeki. Premier rozpoczął od podziękowań, podkreślając, że miasto to stało się symbolem walki z odrzańską katastrofą. Dziękował wędkarzom, społecznikom, wolontariuszom, samorządowcom, wszystkim tym, którzy w pierwszych dniach walki z katastrofą, pozostawieni samym sobie przez władzę w praktyce ją wyręczyli.

Fot. Łukasz Wawer/LCI
Czeski film

– Nie jestem w stanie zrozumieć tej sytuacji, dwa dni temu wojewoda powiedział, że już wszystko jest w porządku, a dziś instytucja rządowa wysyła mieszkańcom alert RCB, z którego wynika, że woda w Odrze jest zanieczyszczona, że należy unikać brzegów rzeki, kąpieli, ryb… – stwierdził przewodniczący PO. – Słowem, pozytywny przekaz w telewizji publicznej, aby tak ładnie to wyglądało. A tutaj jest rzeczywistość. Mamy poczucie, że kręcą i wydaje się, że władza robi wszystko, aby uniknąć odpowiedzialności, strach ich paraliżuje, bo boją się, że trzeba będzie ukarać swoich. Złe rzeczy już się stały, możemy nigdy nie ustalić sprawcy skażenia, ale wiemy kto mataczy, ukrywa, utrudnia ustalenie prawdy…

To pierwsze zobowiązanie, które poczynił były premier. Drugie to zapewnienie poszkodowanym odszkodowań, a trzecie przywrócenie Odrze świetności. Przy okazji Tusk zwrócił uwagę na politykę środowiskową PiS. Rzeka potraktowana jak ściek, lasy jak źródło łatwego do sprzedania towaru, a sprowadzanie odpadów stało się intratnym interesem. Polska stała się brudna dosłownie i w przenośni, gdyż ściekiem stała się telewizja publiczna, edukacja i kraj czeka na oczyszczenie z brudu.

Fot. Łukasz Wawer/LCI
Wina szkodników

Gospodarz spotkania, burmistrz Marek Cebula podkreślił, że szeregowi pracownicy Wód Polskich znaleźli się na pierwszej linii frontu, a kompromitującą bezczynnością zgrzeszyli ich przełożeni. Jednak prawdziwymi bohaterami są dla samorządowca wędkarze.

– Nie czuję się bohaterką, bohaterami są moi koledzy – odpowiedziała Beata Olejarz, prezes zarządu głównego PZW. – Moim zadaniem bronić polskich wód przed szkodnikami. Urzędnicy nam nie pomagają, powinni przygotować procedury obowiązujące w takich przypadkach. Tymczasem pozostawili nas samych sobie. Szkoda mi tych ludzi, którzy pracowali, walczyli, a niektórzy są dziś przesłuchiwani.

Prezes Olejarz nie wierzy w opowieści, że główną przyczyną nieszczęścia są algi, a istotą zjawiska naturalne. Jej zdaniem pierwotne było skażenie. Podobnie, jak jest przekonana, że wbrew oficjalnym, uspokajającym wypowiedziom znajdujemy się w centrum katastrofy. Eksperci twierdzą, że ryby, które wypłynęły i zostały odłowione to ledwie 10 proc. Reszta zalega na dnie i gnije. Słowa pani prezes potwierdził naukowiec, którego zdaniem musiało dojść do zrzutu zasolonych wód o wysokim ph.

Na początku kryzysu bezczynności władz dziwiła się marszałek lubuska Elżbieta Anna Polak. Dziwić się nie przestaje.

– To nie jest katastrofa Odry, ale rządów PiS – tłumaczy. – Zdumiewa bierność, bezczynność nie jednego ministerstwa, wielu ministerstw, jeśli nawet nie wszystkich., To już tradycja, że my w takich sytuacjach musimy zająć się wszystkim. Wędkarze nas zawiadomili i to my zaczęliśmy działać. Teraz musimy zrobić wszystko, aby ratować rzekę. Jednak najważniejsi są eksperci, a nie politycy. Nic nie wymyślimy, niezbędna jest rzetelna diagnoza ekosystemu i program ratunkowy. A my nadal nic nie wiemy, nie wiemy kiedy zarybiać, nie wiemy czy ogłoszony zostanie stan klęski, który pozwoli szybko zareagować w tej sytuacji, Ale w obliczu takiego kryzysu nie możemy czekać. Tu nie jest Dziki Zachód…

Fot. Łukasz Wawer/LCI
Stan zawieszenia

Burmistrz Cebula podkreślił, że dziś ludzie nad Odrą żyją w stanie zawieszenia…

– Dla nas to koniec sezonu, wypada czekać na przyszły rok i modlić się – smutno stwierdził Krzysztof Raniś, przedsiębiorca działający w branży turystycznej. – A to sierpień, połowa sezonu. Łodzie powinny pływać, a tego nie ma. Mam tylko nadzieję, że doczekamy czasów, że takie rzeczy nie będą się zdarzały.

O ciosie w gospodarkę nadodrzańską mówił także Piotr Włoch z Cigacic. Jego zdaniem rzeka stanowi kręgosłup regionu, spina rozmaite, nie tylko turystyczne przedsięwzięcia, od winiarstwa, po rejsy po rzece. Po informacjach o skażeniu rzeki turyści odwoływali rezerwacje w zielonogórskich hotelach.

Pierwszy sztab kryzysowy powołano w krośnieńskim starostwie. I trudno się dziwić. Jak informuje starosta na 40-kilometrowym odcinku Odry wyłowiono 16 ton martwych ryb. W Nowej Soli 55 kg, a w okolicy Zielonej Góry 6 ton. Starosta Grzegorz Garczyński ma nadzieję, że zostanie znaleziony sprawca skażenia Odry.

– To, co się wydarzyło jest dramatem, zwłaszcza dla tych, którzy z Odrą są związani – mówił Wadim Tyszkiewicz. – I musi być rozliczone. Nie wiem, czy uda się pociągnąć do odpowiedzialności sprawców zatrucia, ale możemy ukarać ludzi, którzy narazili życie i zdrowie ludzi, gdyż nie zareagowali w porę, mimo że mieli wszystkie potrzebne do tego narzędzia. Zrobię wszystko, aby to zostało. Nie jestem człowiekiem mściwym, ale tego, co nam tutaj zrobiliście, nie daruję. Chcę, żeby pan, panie premierze powiedział, że nie darujemy tych łajdactw. Że nowa władza postawi ich przed sądem. Kilkanaście milionów Polaków na takie słowa czeka…

Fot. Łukasz Wawer/LCI
A ludzie?

Lidera PO podobne żądania nie dziwią. Tymczasem prokuratura i służby działają, panowie od Ziobry przesłuchują wędkarzy.

– Słyszałem wielokrotnie słowa tak haniebne, tak ciężkie oskarżenia – tłumaczy. – Nawet, że Niemcy zatruli Odrę. To nawet nie niekompetencja, niedbalstwo, ale niewiarygodnie bezczelna próba zastraszania innych. Próba bez precedensu, aby stosować coś na kształt zastraszania wobec tych, którzy za nich wykonywali obowiązki. Zyskali czas. Bezcenny ze względu na stan Odry, ale bezcenny z punktu widzenia ustalenia sprawcy lub sprawców. Przez pierwszych 10 dni nie zrobiono nic lub wszystko, aby trudno było ustalić sprawców. Później dobrze przygotowana kampania dezinformacyjna. Wciąż słyszymy zapewnienia, że nic nadzwyczajnego się nie stało, że to zjawisko naturalne. To też takie upokarzanie ludzi, gdyż podobny tupet ich obezwładnia. Dlatego niezbędne są niezależne prokuratury, sądy trybunały… To co się wydarzyło to zbrodnia na rzece, niszczenie przyszłości ludzi, regionu. Nie mam wątpliwości, że spotka ich kara.

W pytaniach i wypowiedziach mieszkańców pobrzmiewał lęk, gniew, ale i rozczarowanie. Jak u Magdaleny Bobryk ze stowarzyszenia 515 km Odry , która mieszka 20 metrów od brzegu rzeki.

– Uświadomiłam sobie, że w tym wszystkim co się dzieje człowiek jest najmniej ważny – mówi. – I to jest mój jedyny postulat. Aby człowiek był najważniejszy.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content