Co nowego nad Odrą? Burza. Polityczna

Sesja lubuskiego sejmiku. Fot. Konrad Paszkowski
W poniedziałkowej sesji sejmiku znalazł się punkt „Informacja na temat bieżącej sytuacji na rzece Odrze”. Z zaproszenia do udziału w sejmikowych obradach na temat odrzańskiej katastrofy nie skorzystali ani wojewoda, ani przedstawiciele jednostek jemu podległych, czy też Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej.

Jaka jest „bieżąca sytuacja na rzece Odrze”? Nasza wiedza nie zamieniła się zasadniczo od kilku tygodni, mimo że jesteśmy zasypywani rozmaitymi informacjami.

– Katastrofa na Odrze zaskoczyła wszystkich skalą, w Polsce zachodniej wyłowiono ponad 300 ton martwych ryb – przekazała radnym Elżbieta Anna Polak. – Zarząd podjął uchwałę w sprawie zwrócenia się o ogłoszenie stanu klęski, niestety do dziś nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi. Po drugie podjęliśmy decyzje o przekazaniu 100 tys. zł na wsparcie Polskiego Związku Wędkarskiego, którego członkowie stanęli na pierwszej linii frontu walki z tym kryzysem. Tymczasem ministrowie zakłamywali rzeczywistość, deklarowali, że mogą się wykąpać w Odrze. Niektórzy z nich zostali zdymisjonowani, że na czas nie poinformowali członków rządu o skali katastrofy. Docierały do nas różne informacje, ale nadal nie wiemy w jakiej skali Odra została zniszczona. Teraz mamy informacje o złotych algach…

Pakt samorządowy

Jak dodała marszałek wiele natomiast działo się jeśli chodzi o zaangażowanie samorządu. Przełomem może być porozumienie czterech nadodrzańskich województw – lubuskiego, dolnośląskiego, zachodniopomorskiego i opolskiego. Przede wszystkim powołano sztab fachowców, naukowców z uczelni działających na terenie tych regionów, mający postawić diagnozę tego, co się stało. Na podstawie tych ustaleń będzie można skonstruować program rewitalizacji Odry. Regiony wystąpią o przekazanie środków finansowych na ten cel, zwłaszcza że pojawiła się szansa otrzymania wsparcie unijnego. W lubuskim urzędzie marszałkowskim funkcjonuje zespół zarządzania kryzysowego, w którym działają przedstawiciele zaangażowanych w odrzańskie sprawy departamentów. I

I w tym właśnie momencie rozpętała się burza, z tym, że można było odnieść wrażenie, iż winne skażeniu Odry nie są zrzuty z zakładów przemysłowych, niski stan rzeki, ani nawet złote algi tylko marszałek. W rzeczywistości – przynajmniej jeden z radnych sejmikowej opozycji tak stwierdził – na Odrze nic specjalnego się nie stało.

Trucie Odry

Z drugiej strony słychać było opinię, że to PiS zatruł Odrę nie mając żadnej kontroli nad wydawaniem zezwoleń wodno-prawnych na zrzut ścieków. Radna Anna Synowiec podkreśliła, że marszałek należą się raczej podziękowania, że w obliczu bezczynności i bezradności rządowych instytucji wzięła na siebie ciężar nie tylko informowania społeczeństwa. W podobnym tonie wypowiedział się radny Jerzy Wierchowicz zarzucając rządowi i jego instytucjom brak kompetencji. Z ust innego radnego padło zdanie o wizji świata dyktowanej przez PiS-owska telewizję…

Marszałek Polak przede wszystkim odniosła się do sprawy informacji o obecności rtęci i zabrzmiało to nieco jak kolejny raz udowadnianie, że nie jest koniem. Czyli było o informacji ze strony Niemiec, i o błędzie tłumacza oraz o ostatnich ustaleniach, że w Odrze rzeczywiście można znaleźć pewne ilości rtęci. Sprawa została wyjaśniona, ale narracja narzucona przez publiczne media pozostała.

– Nie żałuje żadnego słowa, które wypowiedziałam w sprawie Odry. Wobec bezczynności władz samorządy wystąpiły w obronie rzeki i mieszkających nad nią ludzi – powiedziała. – Jeśli nie ma problemu Odry to dlaczego wojewoda wydał zakazy zbliżania się do rzeki i skąd te 300 ton martwych ryb. Gdzie ta policja środowiskowa, której utworzenie obiecywano, dlaczego nie ma tutaj wojewody lub jego przedstawicieli…

I pytania padały w pustkę

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content