Kręte koleje nazw lubuskich miejscowości. Niektóre brzmią jak żart.

Sporo emocji budziła zawsze pierwsza powojenna nazwa Gorzowa - Kobyla Góra
Zastanawialiście się kiedyś skąd wzięły się nazwy naszych miejscowości? Wiele z nich brzmi nieco egzotycznie lub nawet zabawnie. Dlaczego mamy Chichy, Barłogi, Piękne Kąty, Gorzów był Kobylą Górą, a Zieloną Górę pisaliśmy „Zielonogóra”.

Już na finiszu II wojny światowej na Środkowym Nadodrzu spolszczano lub „rusyfikowano” nazwy miejscowości, aby łatwiej było operować żołnierzom. Wraz z pojawianiem się kolejarzy, urzędników i osadników pojawiały się rozmaite nazewnicze wygibasy, stąd za sprawę postanowiła się wziąć władza angażując do tego językoznawców. Mieliśmy w tym już pewne doświadczenie, gdyż w latach 1919-1922 w dawnym zaborze pruskim działała specjalna komisja. Stąd już w 1945 roku przy ministrze administracji publicznej powołano nową komisję, która z czasem przekształciła się w Komisję Ustalania Nazw Miejscowych. Na jej czele stanął były wojewoda wołyński i konsul, geograf prof. Stanisław Srokowski, a członkami byli zazwyczaj językoznawcy, jak prof. Kazimierz Nitsch, prof. Mikołaj Rudnicki oraz prof. dr Witold Taszycki.

Początkowo Zielona Góra była Zielonogórą
Pierwsi byli kolejarze

Do 1960 r. ustalono około 32 tysiące nazw. Listę tych obowiązujących, zatwierdzoną przez ministra administracji, ogłaszano w Monitorze Polskim. Tak jest też obecnie. Wstępny skorowidz nazw miejscowości dla Ziem Odzyskanych, do opublikowanej wówczas mapy Polski wydanej przez Wojskowy Instytutu Geograficzny Sztabu Generalnego, ukazał się w Warszawie już w 1945 roku. Ostateczny skorowidz stanowiło dwutomowe dzieło opracowane przez językoznawcę z Uniwersytetu Wrocławskiego Stanisława Rosponda, czyli „Słownik nazw geograficznych Polski zachodniej i północnej”.

Poszczególnym miejscowościom nadawano je już w 1945 roku, czyli tuż po pojawieniu się pierwszych osadników. Nie było to proste, gdyż nie działała żadna oficjalna władza cywilna, funkcjonowały sowieckie komendantury wojskowe. Radzono sobie z tym w najprostszy sposób – stosowano fonetyczny zapis mian niemieckich. Jako pierwsi stosowali je je kolejarze, którzy musieli określić, na jaką stację kolejową przyjechali. Tak powstała chociażby nazwa dla Grünberg in Schles – „Zielono-góra”.

Z Żarami, czyli dawnym Sorau uporano się dość szybko.  Pierwotna łużycka nazwa to Zarow
Nazwy odzyskane

Ponieważ były to ziemie odzyskane powołano w 1945 inną komisję, Komisję ds. Przywracania Nazw Słowiańskich na tzw. Przyodrzu. Jej przewodniczącym był zasłużony badacz nazw miejscowości i obiektów fizjograficznych ks. profesor Stanisław Kozierowski. Pierwsze posiedzenie Komisji odbyło się w Poznaniu 7 kwietnia 1945 r. Wzięli w nim udział znani polscy historycy onomaści: prof. Zygmunt Wojciechowski, prof. Mikołaj Rudnicki oraz Bolesław Czwójdziński. Ten ostatni objechał wszystkie czynne linie kolejowe, szkicując trasy kolejowe z nazwami stacji. Nadane przez niego nazwy nierzadko funkcjonowały przez następne kilkanaście miesięcy, a niektóre obowiązują do dzisiaj. Dwa ministerstwa – Administracji Publicznej i Ziem Odzyskanych – ogłosiły już 19 maja 1946 r. nowe nazwy 222 miast powiatowych i nakazały ich bezwzględne używanie w „stosunkach służbowych”.

Oczywiście obok względów praktycznych i językowych, nadawaniu nowych nazw towarzyszyły względy polityczno-historyczne mające na celu integrację z Macierzą. Mówiono o ziemiach przyłączonych do Polski po 1945 r.: „ziemie dawne”, „ziemie stare”, „ziemie nowe”, wreszcie „ziemie odzyskane”. Mówiono o „Piastowskim Szczecinie”, „Piastowskiej Zielonej Górze”, a nawet Gorzowie, który nigdy nie był przecież we władaniu Piastów. Identycznemu celowi służyło słowo „repatriant” w odniesieniu do przesiedleńców. Miało to krótko mówiąc znaczyć, że osadnicy z Kresów „wrócili się na Ojczyzny łono”.

Międzyrzecz  jako Mezerici pojawia się już w zapiskach Thietmara z Merseburga
Trudne początki

Prześledźmy ewolucję nazw obu miast wojewódzkich. To nie mit, Gorzów naprawdę miał wielką szansę nazywać się Kobyla Góra. Twórcą tej nazwy miał być wspomniany ksiądz Kozierowski. Tymczasem w pracy „Badania nazw topograficznych na obszarze dawnej zachodniej i środkowej Wielkopolski”, opublikowanej w Poznaniu w 1921 roku, nazwą Kobyla Góra określa on wzgórze pod Frydlandem Marchijskim, czyli Sulęcinem. Stąd wniosek, że zapewne nie o obecny Gorzów mu chodziło. Pewnie w 1945 r. mógł zapisać, że Landsberg to „Kobyla Góra”, ale była to zapewne tylko propozycja. Już w 1945 r., użyto konkurencyjnej nazwy Gorzów. NatomiastKilka lat później dopisano Wielkopolski, aby nie mówiono o nim „marchijski”.

Z Zieloną Góra było łatwiej. Nazwa „Zielona Góra” pojawia się w dokumencie Władysława IV Wazy, wydanym dla miejscowych kupców w 1641 roku. Powrót do „Zielonejgory”, a następnie do „Zielonej Góry” jest tylko przypomnieniem, jak miasto to było nazywane przez ludność mówiącą po polsku, która jeszcze w końcu XVII w. mieszkała kilka kilometrów od miasta. Wystarczy wspomnieć , że obecny Stary Kisielin nazywano Polskim Kociołem, Nowy był Niemieckim Kociołem, ale już w okolicach Otynia czy też po drugiej stronie Odry były całe wsie, w których mówiło się nie tyle po polsku, co – mówiąc najogólniej – po słowiańsku. Jednak obecny „Kisielin” jest podobno nawiązaniem do Kisielina na Wołyniu. Nie usuwano tej nazwy, bo wielu Polakom kojarzyła się wówczas z rzezią wołyńską. Tam, w Kisielinie, w 1943 roku, UPA spaliła w kościele 90 Polaków.

Gra w skojarzenia

Czasem było łatwo. Chlastawę nazywano do 1945 r. Klastawe, co oczywiście było niemiecką kalką językową pierwotnej słowiańskiej nazwy miejscowości. „Babimost” był przez Niemców zmieniony na Bomst. Były też, najczęściej nieudolne, kalki odwrotne, czyli niemiecko-polskie. Sorau – czyli obecne Żary – otrzymały w 1945 roku nazwę Żuraw, Gassen, czyli Jasień, mienił się Gąsinem, ale też Gocławiem. Christianstadt, czyli obecna część Nowogrodu Bobrzańskiego, został nazwany Krystkowicami, Triebel, czyli obecny Trzebiel, nazwano Trąby, Lugknitz było początkowo Lubanicą, a dopiero w 1946 roku Łęknicą. I tutaj nie wykorzystano słowiańskiego potencjału. Przed 1934 rokiem było to słowiańskie „Wjeska”. Obecne Lubsko nazywało się Sommerfeld, chociaż jeszcze w średniowieczu zamieszkali wokół Dolnołużyczanie nazywali go Żemrje.

W wielu przypadkach starano się jedna wrócić do korzeni. W 1945 roku Lubsko nosiło nazwę Zemsz, która jednak się nie przyjęła. Barlogen było stosunkowo łatwo zamienić na Barłogi, zwłaszcza że na wschodzie kraju taka wieś już istniała. Kuckaedel stało się Kukadłem. Niemieckie Berge, czyli prawobrzeżną dzielnicę Forst jeszcze w 1945 roku uznawano za miasto i nazwę zmieniono na lepiej brzmiące łużyckie Barść lub Barszcz. Rok później zmieniono nazwę na Zasieki. W licznych przypadkach jednak poszukiwanie słowiańskich nazw było bezcelowe. Brakowało czasu, źródeł, zwłaszcza że znaczna część miejscowości została założona przez rycerzy władających językiem wysokoniemieckim.

Bo się nie podobało

Wiele nazw nie zostało nadanych raz na zawsze. Chlebowo koło Gubina nazywało się co najmniej od 1295 r. po łużycku Namašklěb. Naziści zmienili jego nazwę w 1937 r. na Lindenhain. Zgodnie z jedną z zasad po 1945 r. przywrócono nazwę Niemaszchleba, ale już w 1953 r. uznano, że w nowej Polsce chleb musi być dla wszystkich, więc zmieniono nazwę na Chlebowo. To nic, że rzut kamieniem na północ był już Chlebów…

Wieś o niemieckiej nazwie Marienbusch koło Trzcianki otrzymała nazwę Wielka Bieda. Oto jej wójt, aresztowany z powodu szabru przez milicję i ukarany, żalił się sąsiadom: „A to wielka bieda!”. I tak już zostało. PRL nazwy Wielkiej Biedy długo nie zmieniała. Dziś jest to Średnica. Albo Chichy. Do 1945 roku nosiły nazwę Kunzendorf, później zaś stały się Namysłowem, co sprawiało problemy poczcie, gdyż Namysłowy w Polsce już były. Jednak skąd wzięły się Chichy – tego nie wie nikt. Jedna z wersji mówi, że nazwę Chichy nadano wsi na złość. Mieszkańcy opowiadają, że był to odwet komunistycznych władz za oporne wywiązywanie się z obowiązku dostarczania kontyngentów rolnych…

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Ostatni sejmik tej kadencji (FOTO)

Ważniejszymi punktami ostatniego posiedzenie lubuskiego sejmiku kończącej się kadencji było z pewnością odwołanie i powołanie skarbnika województwa. Alicja Woźniak i Tomasz Wojciechowski, za zgodą rady,

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content