Emil Drozdowicz: Trzeba było mieć charakter, żeby to wszystko wytrzymać (WIDEO)

Mężczyzna w koszulce
Zawsze trzeba było się gdzieś przebijać, co pół roku trzeba było komuś coś udowadniać, coś pokazywać - wspomina Emil Drozdowicz
Każde dziecko ma marzenia i ja też je miałem. Nagle wrzucili mnie do internatu z chłopakami, których nie znam. Trzeba było sobie całe życie na nowo zorganizować – Emil Drozdowicz, piłkarz Stilonu Gorzów, wspomina początki kariery. Podsumowuje także rundę jesienną obecnego sezonu w III lidze.

Na półmetku rozgrywek piłkarskiej III ligi Stilon zajmuje 12. miejsce w tabeli. W dorobku ma 19 punktów (5 zwycięstw, 4 remisy, 8 porażek), bramki 25:30. Dziesięć goli dla ekipy z Gorzowa zdobył Emil Drozdowicz. To najlepszy wynik spośród zawodników lubuskich zespołów i szósty w całej lidze. Jak napastnik Stilonu ocenia rundę jesienną?

– Osiągnąłem to, co założyłem sobie prywatnie. Chciałem mieć dwucyfrówkę i jest – stwierdza Drozdowicz. – Ale patrząc na cały wynik, na to, jak wyglądamy jako zespół, no niestety, punktów brakuje. Trener sobie założył mieć dwójkę z przodu i nie udało się tego osiągnąć. Ja też liczyłem na to, że przychodząc tutaj, będę w stanie na tyle pomóc zespołowi, żeby mieć te kilka punktów więcej. Niestety, tylko połowicznie mogę być zadowolony z tego osiągnięcia.

Ze Spójni Ośno Lubuskie do klubów z ekstraklasy

Drozdowicz jest przykładem piłkarza z niewielkiego klubu, który potrafił się przebić do ekstraklasy. Zaczynał w Spójni Ośno Lubuskie, a później grał m.in. w Polonii Bytom, Termalice Nieciecza i Wiśle Płock.

– Każde dziecko ma marzenia i ja też je miałem – opowiada napastnik Stilonu. – Z tego, co sobie przypominam, zawsze trzeba było się gdzieś przebijać. Piłka nożna jest taka, że co pół roku, co rok jest jakaś zmiana pokolenia, zmiana środowiska. To samo przerabiałem w Ośnie, później w Zielonej Górze. Co pół roku trzeba było komuś coś udowadniać, coś pokazywać. W Ośnie zaczynałem z chłopakami o cztery lata starszymi. Później w Zielonej Górze musiałem długo się przebijać, dużo czasu potrzebowałem, zanim się dostosowałem do poziomu, bo tu byli najlepsi chłopcy z całego województwa.

To był trudny moment w mojej przygodzie z piłką

Drozdowicz miał 15 lat, kiedy trafił ze Spójni do Lubuskiej Szkoły Piłkarstwa Młodzieżowego Zielona Góra. Życie w internacie, 100 kilometrów od domu… Jak sobie poradził?

– Nie ukrywam, że to był trudny moment w mojej przygodzie – przyznaje najlepszy w tym sezonie lubuski strzelec w III lidze. – Byłem oderwany od domu, gdzie wszystko miałem podstawione pod nos. Nagle wrzucili mnie do internatu z chłopakami, których nie znam. Trzeba było sobie całe życie na nowo zorganizować. Śniadania były trochę wcześniej. Żeby dotrzeć do szkoły, musieliśmy wsiąść w autobus miejski i jechać 30-40 minut. Później trzeba było się spieszyć, żeby zdążyć na obiad. Trudne czasy… Trzeba było mieć charakter, żeby to wszystko wytrzymać.

Obejrzyj całą rozmowę z Emilem Drozdowiczem, piłkarzem Stilonu Gorzów

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content