Czy chcemy znów zamknąć się przed Europą? (REPORTAŻ WIDEO)

W Późnej granica przebiega tuż za zabudowaniami. Fot. Łukasz Wawer/LCI
21 grudnia 2007 roku, wraz z ośmioma nowymi członkami wspólnoty, znaleźliśmy się w strefie Schengen, co wieńczyło drogę Polski do Wspólnoty. Kilkanaście lat później prawa strona naszej sceny politycznej poddaje w wątpliwość sens zbliżenia z Unią. Czy zatem na granice powinny wrócić szlabany, a do naszych kieszeni paszporty ostemplowane wizami? Zapytaliśmy Lubuszan mieszkających tuż przy granicy.

Główne uroczystości związane z wejściem do Schengen odbyły się też na przejściu granicznym w Porajowie, na styku Polski, Niemiec i Czech. Uczestniczył w nich ówczesny premier Donald Tusk i kanclerz Niemiec Angela Merkel. Z kolei na polsko-litewskiej granicy orędzie wygłosił prezydent Lech Kaczyński, mówił o satysfakcji…

Zapraszamy do materiału wideo (artykuł pod materiałem wideo):

Polityka małego jasnego

Jednak najbardziej symboliczne „powitanie” Europy odbyło się w podgubińskich Markosicach, na środku zniszczonego mostu. Ich mieszkańcy i sąsiedniego Groß Gastrose, uroczyście przecinali zasieki. Tak, cytując, że nożyce się gięły. Na moście stanęły stoły, nie było długich mów, była radość. Na drodze do Europy stanął jednak drobiazg – zniszczone przęsło mostu, które wysadzili w 1946 roku Rosjanie. Pomysł „odbudowy”, która pewnie w Polsce zostałaby uznana za samowolkę, powstał przy piwie (oczywiście bezalkoholowym), które degustowali strażacy ochotnicy z obu wsi.

– Żeby tego piwa razem się napić trzeba było ponad piętnaście kilometrów przejechać i to z niepijącym kierowcą – mówi prezes markosickich strażaków Edward Kałużny. – Doszliśmy do wniosku, że trzeba z tym coś zrobić, bo przecież wieś od wsi dzieli rzut kamieniem. I tak chłopaki z Groß Gastrose most zespawali…

Dziś Kałużny na pytanie o przywrócenie kontroli granicznych i końcu możliwość swobodnego przekraczania granicy w dowolnym miejscu, tylko kręci głową. A mieszkańcy przyznają, że Markosice zaczęły jakoś w tej Europie wyglądać, bo i wstyd było przed sąsiadami. I języka sąsiada zaczęli się uczyć.

Krowy na gigancie

Tuż za ostatnim domostwem Późnej stoi charakterystyczny, biało-czerwony. To tutaj jedyny znak, że mamy tutaj granicę. Czasy sprzed Schengen wspomina się na zasadzie dykteryjek, nie tylko dlatego, że do wsi wjeżdżały tiry, bo na nawigacji wyskakiwało im „Posen” (po niemiecku Poznań o Posen nazywały się tak samo).

– Wówczas we wsi było ze trzysta krów mlecznych – opowiada Adam Szlakiewicz. – I nie wiadomo dlaczego te nasze krowiny tak na zachód ciągnęło. Nie uszanowały granicy i dołączały do pasących się tam niemieckich, jakby tam była lepsza trawa. Czasem Niemcy tylko krzyczeli „Komm Polak, krowa” i nielegalnie się szło, krowę za łańcuch i ciągnęliśmy ją na ojczyzny łono.

Jednak czasem właściciele mieli mniej szczęścia i trzeba było starać się o ekstradycję rogacizny. A to oznaczało kwarantannę, badania i później transport przez przejście graniczne. Kilkanaście kilometrów.

Późna to wieś przy granicy i nie jest to przenośnia. Fot. Łukasz Wawer/LCI

Żona Szlakiewicza z kolei uważa, że kontrole na granicę powinny wrócić. Nie, nie na przejścia, ale granicę. Mieszkańcy czuliby się bezpieczniej, bo często pogranicznicy z patrolami tutaj kiedyś się pokazywali.

– Nas niedawno okradziono – tłumaczy.

– Kto to zrobił Niemcy?

– Nie, nasi, ale by więcej respektu mieli.

Pan Antoni dodaje, że mieliśmy niedawno powtórkę z czasów przed Schengen, gdy przez wieś ciągnęły tłumy ludzi i nielegalnie przekraczali granicę, tak że woda w Nysie się gotowała. I nie byli to emigranci, ale Polacy pracujący w Niemczech. Nie mogli sobie pozwolić na dwutygodniową kwarantannę, szli nielegalnie, a po drugiej stronie czekały już samochody, aby ich dowieźć do pracy. Przez tę akcję należało nawet schody w Markosicach rozebrać. Ale będą nowe, lepsze, mniej strome.

I co, korytarz stworzą?

Ceny, nawet paliwa, podane w euro, a na szyldach próżno szukać polskich słów: “papierosy”, “kwiaty”, “fryzjer”, czy “mięso i wędliny”. To normalne przy granicy i już nikogo nie bulwersuje. To praktyczna strona życia.  Do sklepu spożywczego obok bazaru w Zasiekach nasi sąsiedzi wpadają na zakupy.

– No gdzie? Granicę zamykać? – Renata Kula wygląda na lekko zirytowaną. – Byłby problem, z pewnością wielu Niemców zrezygnowałoby z przyjazdu i byłoby po naszym handlu. Mam porównanie, gdyż sprzedaję tutaj od 23 lat i pamiętam czasy, gdy trzeba było jeździć z paszportami. Do tego mnóstwo ludzi pracuje w Niemczech. Ja też dużo podróżuję i jakie to ułatwienie, biorę dowód i jadę. Wiele jest ponadgranicznych przyjaźni, stałych klientów…

Tuż obok stoisko z drewnem kominkowym.

– Ten powrót do przeszłości byłby trudny do realizacji – tłumaczy pracujący tutaj mężczyzna. Społeczeństwo się nie zgodzi, jaki sens ma cofanie się. I co z Litwą, Łotwą i Estonią, będzie Polska robić eksterytorialny korytarz? To urojone, antyeuropejskie pomysły Ziobry i Konfederacji.

Również spotkana na bazarze mieszkanka Forst, Christine, nie wyobraża sobie, że mogłyby ponownie na granicy pojawić się zasieki. Robi w Polsce zakupy, wpada coś zjeść, do fryzjera…

– Rzeczywiście na początku obawialiśmy się trochę tego sąsiedztwa, wzrostu przestępczości – dodaje. – Dziś traktujemy się jak sąsiedzi i tak być powinno.

No, ale paszport…

Jak słyszymy w podgubińskich wsiach zamknięcie granicy sprawiłoby, że można ten teren zaorać i tak już tutaj wrony zawracają.

– I tak jesteśmy najbiedniejsi w województwie – mówi mieszkaniec Mielna. – O zamknięciu granicy można sobie ględzić w Warszawie, czy Łodzi. Dla nas to sprawa przeżycia, a Europa, Unia nie może być jakimś obcym stworem.

W Gubinie słyszymy, że podobne restrykcje byłyby, cytując „debilizmem”, „szczytem nieodpowiedzialności” i „ruchem samobójczym”. Jako przykład podawana jest kładka na Wyspę Teatralną, nie potrzebna było budowa przejścia, posterunków, barier. Z tego terenu rekreacyjnego korzystają zarówno mieszkańcy Gubina i Guben, tak, jak ze wspólnej oczyszczalni ścieków, restauracji McDonaldsa, siłowni…

Tylko jeden rozmówca chciałby, aby wróciły kontrole. Dlaczego?

– Bo paszport sobie wyrobiłem i teraz głupio go nie używać. I bym sobie pieczątki zbierał…

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content