Dług pandemiczny jest śmiertelnie niebezpieczny. I spłacamy go wszyscy (WIDEO)

Lubuskie Forum zdrowia odbyło się 24 kwietnia w zielonogórskim muzeum
Kolejne Lubuskie Forum Zdrowia zdominował dług pandemiczny i tym razem specjaliści zajmujący się służbą zdrowia nie rozmawiali o pieniądzach, przynajmniej nie tylko o nich. Pandemia obnażyła bowiem wszystkie słabości polskiego systemu ochrony zdrowia powodując nasze zadłużenie. Zdrowotne…

Zapraszamy do relacji wideo (artykuł pod materiałem wideo):

Brzmi to okrutnie, ale wydaje się, że największa strata, jaką poniosło zdrowie publiczne, dotyczy nie zgonów wywołanych przez Covid-19, ale powstaniem długu zdrowotnego, czyli pogorszenia zdrowia pacjentów albo z nierozpoznaną chorobą nowotworową, albo osób z chorobami przewlekłymi, które poprzez pandemię miały utrudniony dostęp do opieki medycznej. To istota długu pandemicznego i właśnie wokół tego „manka” toczyła się dyskusja podczas Lubuskiego Forum Zdrowia. I tej tragicznej w swej wymowie prawdy nie przysłoniły nawet pochwały na temat tego wszystkiego co w ostatnim czasie podziało się w lubuskiej służbie zdrowia…

– Jako województwo mamy strategię rozwoju regionu i dzięki temu jesteśmy przewidywalni – podkreślała lubuska marszałkini Elżbieta Anna Polak. – W debacie uczestnicy zgodnie apelowali, że można nie mieć wiedzy, ale trzeba dysponować wyobraźnią i być konsekwentnym. Uważam, że w służbie zdrowia ważna jest decetralizacja. Tu, na dole, znamy lepiej nasze problemy i mamy lepszą komunikację. To samorządy wojewódzkie powinny być odpowiedzialne za służbę zdrowia, ale też powinny dysponować przeznaczonymi na nią finansami. Dziś ten podział kompetencji skutkuje brakiem przewidywalności. Przykład? W dobie długu pandemicznego namawia się lekarzy do nadwykonań, a później płaci się raptem za nie 60 proc. należności.

Podczas Lubuskiego Forum Zdrowia zostały przyznane również odznaki honorowe „Za Zasługi dla Województwa Lubuskiego”. Otrzymali je: Katarzyna Ewa Barny, Urszula Kawalec-Hurny, Piotr Petrasz, Grzegorz Zioła

Dług? Raczej kryzys

W jaki sposób „zadłużyliśmy” się zdrowotnie? Opóźnianie diagnostyki, przekładanie wizyt lekarskich, nierozpoznawanie chorób pacjentów; opóźniony proces leczenia – przekładanie zabiegów lub ich niedostępność; Niemożność leczenia spowodowana obciążeniem służby zdrowia, utrudniony kontakt z lekarzami…

– Nasz dług jest bardzo specyficzny, ponieważ nasi wierzyciele mają słabą siłę upominania się o zwrot należności– mówi lekarz psychiatra, Władysław Sterna. – Nie do końca oddaje to statystyka, jednak proszę sobie wyobrazić, że podczas pandemii 1,7 Polaków skorzystało z porad psychiatrów i psychologów.

Prof. Marcin Polok, kierownik oddziału chirurgii i urologii dziecięcej w Centrum Zdrowia Matki i Dziecka, zwrócił uwagę na problemy, które często mówiąc o „krajobrazie po bitwie” pomijamy. Chociażby na epidemię otyłości, która w dobie pandemii znacznie przybrała na sile. Stąd podkreślał jak ważnym światełkiem w tunelu naszej służby zdrowia jest Centrum Matki i Dziecka.

– Przed pandemią służba zdrowia nie była idealna – tłumaczy dr n. med. Bartosz Kudliński, kierownik klinicznego oddziału anestezjologii i intensywnej terapii Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze –Jednak pandemia obnażyła wiele problemów, które bardziej są dziś widoczne. Dług to dobre określenia, ale dla mnie bardziej adekwatne jest słowo „kryzys”. Po pierwsze dotyczący onkologii, psychiatrii dziecięcej itd. Po drugie kryzys zaufania, praktycznie wszystkich do wszystkich. Kryzys komunikacji i edukacji medycznej, gdyż jako społeczeństwo mamy znikomą wiedzę na temat zdrowia. Wreszcie mamy kryzys innowacyjności. Owszem mamy wiele nowoczesnych narzędzi, ale mało dajemy od siebie.

Na zakończenie dr Kudliński wspomniał o kryzysie… wyobraźni. Co kilka dekad pojawia się i wyniszcza ludzkość kolejna pandemia. Kolejne zarazy, hiszpanka, AIDS, a obecnie onkologiczna. Powinniśmy już teraz przygotowywać się do tego, co może wydarzyć się za kolejne dziesięć lat…

Krajobraz po bitwie

Wiele o spustoszeniu, które poczynił covid, do powiedzenia ma geriatra Urszula Kawalec-Hurny z torzymskiej lecznicy, która zajmowała się i zajmuje skutkami tej choroby. Był to czas, gdy głównym problemem było pocovidowe zapalenie płuc, wiele osób nie przeżyło, a ci którym się udało przechodzą rehabilitację i w znacznej części stali się inwalidami. To nie tylko problemy pulmunologiczne i kardiologiczne. Wiele osób, w tym stosunkowo młode, dopadły zaburzenia procesów poznawczych, otępienie.

– Dostaliśmy przekaz: „zostańcie w domu” – dodaje dr n. med. Marek Szwiec, kierownik klinicznego oddziału onkologii Szpitala Uniwersyteckiego. – Potraktowaliśmy to bardzo poważnie, nikt nie wiedział, co się wydarzy, pandemia szła falami, wiosną i jesienią. W 2020 r. nagle spadła nam liczba chorych na nowotwory. Nie, nie jest to efekt jakiegoś cudu, nic się nie zmieniło, nowotwory się nie zatrzymują. Tylko wiele osób nie skorzystało z profilaktyki, liczba niektórych badań spadła o 30 proc. To oznacza, że mamy do czynienia z osobami, u których nowotwory wykrywamy niestety później. Rok 2021 to jest 13 tys. pacjentów, a 2022 r. – 15 tys. Liczba pacjentów wyraźnie rośnie i z tym będziemy musieli się zmierzyć z nowotworami bardziej zaawansowanymi, które gorzej rokują.

Rok po roku

W jaki sposób mamy szansę spłacić lub chociażby zmniejszyć, gdy to jest już niemożliwe? Zdaniem Bartosza Kudlińskiego niezbędna jest długofalowa strategia oparta na diagnozie i wyznaczeniu pewnych trendów. Jednym z naturalnych kandydatów do takiej operacji są samorządy. Oto przed pandemią walczono o nowoczesne narzędzia. Teraz najbardziej brakuje ludzi. Według Marka Szwieca droga wiedzie przez ograniczenie biurokracji, ponieważ przez nadmiar zajęć administracyjnych lekarze mają mniej czasu dla pacjenta. Potrzebni są koordynatorzy i zapewnić ma to Krajowa Sieć Onkologiczna. I na koniec pieniądze. Niezbędne jest odpowiednie finansowanie procedur.

Lekarze sugerowali również przyjęcie rozwiązań, które z powodzeniem funkcjonują w innych krajach, jak taksówki dowożące pacjentów, czy leczenie ambulatoryjne. Wielkie nadzieje wiążą z młodą kadrą medyczną, ale żeby absolwenci medycyny pozostali w naszym regionie należy zapewnić im odpowiednie warunki do pracy i nie chodzi tutaj wyłącznie o pieniądze. dr n. med. Róża Poźniak-Balicka podkreślała, że należy przekonywać studentów medycyny do konkretnych specjalizacji.

– W naszym ośrodku zgromadziliśmy i zorganizowaliśmy zasoby ludzkie. Chciałabym, abyśmy tego nie popsuli. Jest też prośba, abyśmy cały czas trzymali rękę na pulsie – wymieniali sprzęt, doposażali. Mamy świetnych studentów i dla mnie praca z nimi to wielka przyjemność, bo czerpię od nich entuzjazm i energię. W tym kierunku powinniśmy iść, by ich przekonywać – podsumowała dr n. med. Róża Poźniak-Balicka, kierownik Klinicznego Oddziału Radioterapii Szpitala Uniwersyteckiego.

To gra zespołowa

W onkologii dług pandemiczny jest najbardziej zauważalny. Stąd drugi panel dyskusyjny dotyczył przyszłości tej dziedziny medycyny w województwie. Wniosek z dyskusji jest jeden. Należy stworzyć w regionie ośrodek onkologiczny z wydzielonymi ścieżkami diagnostycznymi i terapeutycznymi.

– Mamy dwa szpitale, w których zakres onkologii bardzo się rozszerzył i to jest bardzo fajne – Mówi prof. Dawid Murawa, kierownik klinicznego oddziału chirurgii ogólnej i onkologicznej Szpitala Uniwersyteckiego. – Ale musi istnieć pełnoprofilowy ośrodek onkologiczny. Jak buduje się nowoczesną onkologię? Grupą ludzi.

Podobne zdanie ma prof. Paweł Golusiński, kierownik klinicznego oddziału otolaryngologii gorzowskiej lecznicy. – Wśród pacjentów, którzy są leczeni w takich centrach onkologii, gdzie wszystko jest w jednym miejscu, leczenie jest o 20 proc. skuteczniejsze.

Lekarze podkreślają, że onkologia to poszczególne jednostki chorobowe. Stąd pożądane jest tworzenie tzw. unitów, zespołów specjalistów, które będą się koncentrować na określonych jednostkach chorobowych. To przyszłość onkologii – nie tylko tej lubuskiej.

– Tworzy się teamy specjalistów do określonego typu operacji. To wpływa na jakość opieki medycznej. Powstają ośrodki, które mają odpowiednie zaplecze i ludzi do leczenia konkretnych typów nowotworów. Te poszczególne specjalizacje będą się coraz bardziej zawężały – mówił dr Piotr Petrasz, urolog z Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp.

Co ważne jutro rozpoczyna się w naszym regionie już dziś.

– Pracuję dziewięć lat w szpitalu w Gorzowie. Miałam na początku wizję, że kiedy pacjent trafia do szpitala w Gorzowie, wszystko będzie miał pod jednym dachem. W województwie lubuskim nie istniała w ogóle medycyna transplantacyjna, musiał powstać bank komórek macierzystych. To się udało. Ważna rzecz: koncepcja ochrony zdrowia nie może się zmieniać co kilka lat – mówiła dr n. med. Katarzyna Brzeźniakiewicz-Janus, kierownik klinicznego oddziału hematologii Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp.

Na forum wypowiedział się także senator Wadim Tyszkiewicz: – Jako pacjentowi, nie politykowi, zależy mi na tym, żeby ochrona zdrowia była dobrze zarządzana. Tym ktoś powinien zarządzać, jeden podmiot. Najlepiej, żeby był to samorząd. Niech o ochronie zdrowia decydują fachowcy. A najważniejszy powinien być pacjent.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Latynoska Noc w Muzeum Ziemi Lubuskiej

Jedyna taka noc… (FOTO)

Wyjątkowa noc w roku, gdy muzea są nie tylko otwarte do późnych godzin nocnych, ale wręcz tętnią życiem, gwarem i muzyką. Tego dnia cisza jest

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content