Lubuska kolej sięga coraz dalej (ANALIZA)

Arkadiusz Mieczyński, zastępca dyrektora departamentu infrastruktury i komunikacji Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubuskiego. Fot. Filip Pobihuszka/LCI
Z roku na rok mieszkańcy kolejnych lubuskich miejscowości, zwłaszcza na południu regionu, zyskują nowe połączenia kolejowe. To zasługa województwa lubuskiego, które tylko w tym roku zarezerwowało na ten cel aż 117 mln zł. Tymczasem liczba pasażerów w ubiegłym roku dobiła do niemal 3,3 mln!

Wiele z lubuskich połączeń kolejowych to efekt umowy podpisanej między władzami województwa a PolRegio (czyli przewoźnikiem, którego znamy z większości lokalnych połączeń w regionie).

– Ta umowa określa m.in. szacowane koszty organizacji przewozów, projekty rozkładów, rodzaj taboru, jaki powinien być używany. To dość rozbudowany dokument – wyjaśnia Arkadiusz Mieczyński, zastępca dyrektora departamentu infrastruktury i komunikacji.

– Co roku przewoźnik przedstawia plan finansowy, nad którym dyskutujemy. To zawsze wymaga pewnych negocjacji, przesunięć – dodaje. W tym roku zapisana w budżecie województwa kwota na organizację przejazdów to 117 mln zł.

Pieniądze te województwo przeznacza nie tylko na finansowanie przewozów, ale też na przeglądy taboru. Samorząd pokrywa koszt tych najdroższych, które potrafią kosztować 4-5 mln zł. Pozostałe opłaca PolRegio.

Pociag wjeżdża na stację

W tym miejscu warto dodać, że Lubuskie jest właścicielem aż 21 pojazdów szynowych. Liczba pojazdów PolRegio jest płynna.

– Trzy z naszych pojazdów to EZT, czyli elektryczne zespoły trakcyjne, reszta jest spalinowa. W województwie lubuskim 70 proc. linii jest niezelektryfikowana. Takie linie mamy najczęściej tam, gdzie odbywa się ruch lokalny, w małych miejscowościach – wyjaśnia Mieczyński. – Elektryfikacja jest bardzo droga, więc w przyszłości najprawdopodobniej rozwijanie będą nowe rodzaje ekologicznych napędów, jak np. wodorowy – dodaje.

Szalenie istotna informacja, w kontekście finansowania przejazdów przez województwo, jest taka, że wpływy z biletów byłyby w stanie sfinansować jedynie ok. 30 proc. kosztów. Innymi słowy, bez wkładu samorządu moglibyśmy pożegnać się z rozbudowanym rozkładem jazdy.

Południe wykluczone? Zdecydowanie nie

A właśnie taki rozkład mają mieszkańcy południowej części województwa, konkretniej Żar i Żagania. Paradoksalnie, to stamtąd napływają  głosy o wykluczeniu komunikacyjnym.

– Żagań i Żary na pewno nie są wykluczone komunikacyjnie. Śmiem stwierdzić, że pod względem komunikacyjnym mają bardzo dobrą sytuację – mówi Mieczyński. – W 2022 roku na południu województwa koszt organizacji połączeń kolejowych, m.in. na trasie Zielona Góra – Żary, wyniósł 14,7 mln zł – dodaje.

– Województwo lubuskie cały czas stara się rozwijać rozkład tam, gdzie możliwe są nowe połączenia czy przekierowania. To dość skomplikowany proces, bo wymaga analizy tego, czy jest dostępny tabor, czy zarządca linii, czyli PLK, wpuści nas na dany odcinek. Inna sprawa, że PLK wprowadza często ograniczenia prędkości, prowadzi remonty – tłumaczy wicedyrektor. – W ubiegłym roku udało się przekierować dwa pociągi Zielona Góra – Görlitz przez Żagań, dołożyć dodatkowe dwie pary pociągów w dni robocze na odcinku Żagań – Małomice, czy dodatkową parę na odcinku Żagań – Tuplice – Forst – wylicza.

Mieczyński dorzuca też wątek autobusowy. – W 2022 była taka sytuacja, że główny przewoźnik autobusowy obsługujący trasę Żagań – Zielona Góra, poinformował województwo, że nie będzie już organizował tych przewozów, ze względu na nieopłacalność. Więc województwo lubuskie przejęło tę linię – opowiada. I wyjaśnia mechanizm: – My wnioskujemy do wojewody o przyznanie środków z funduszu rozwoju połączeń autobusowych. I w ramach tych środków i pieniędzy z budżetu województwa organizowane są połączenia autobusowe na tej trasie.

Kropla w morzu finansowych potrzeb

Czy ciężar utrzymywania lokalnych połączeń kolejowych leży tylko na barkach samorządu województwa? I tak, i nie. Istnieje bowiem jeszcze tzw. Fundusz Kolejowy. Problem w tym, że to zaledwie 6,875 mln zł, co w porównaniu do 117 mln zapisanych w budżecie województwa wydaje się kroplą w morzu potrzeb.

– Fundusz to pomoc rządu dla organizatorów połączeń kolejowych. Przy czym gwarantowane jest tylko 40 proc. tej kwoty. By dostać resztę, trzeba spełnić warunek utrzymania nowych połączeń i rozwijania połączeń na granicy województw – wyjaśnia Mieczyński. – Jesteśmy niemal pewni, że dostaniemy całą kwotę – dodaje.

Tak czy owak, że dysproporcja jest ogromna. Co więcej, kwota z funduszu może być wydana tylko na utrzymanie taboru. A przypomnijmy, że jeden przegląd to nawet 5 mln zł.

Fundusz Kolejowy od wielu lat się nie zmienia. Województwa wielokrotnie występowały z apelem do rządu o zwiększenie tej kwoty. Co więcej, każde województwo dostaje dokładnie tyle samo, niezależnie od tego czy mowa o niewielkim lubuskim, czy kilka razy większym mazowieckim czy śląskim.

Miliony pasażerów i przejechanych kilometrów

Liczby pokazują, że lubuszanie coraz chętniej wybierają kolej. W ubiegłym roku liczba pasażerów niemal dobiła do 3,3 mln. Przy czym dane te warto porównywać do roku 2019, czyli przed pandemią. Wówczas było to 2,9 mln pasażerów. Lata „covidowe” tj. rok 2020 i 2021 to kolejno 1,6 i 1,7 mln pasażerów.

W ubiegłym roku liczba tzw. pociągokilometrów wyniosła 3,9 mln. Plan na ten rok to 4,2 mln. Największa dynamika wzrostu obserwowana jest na wspomnianym południu województwa.

– Nie zawsze możemy układać rozkład tak, jak chcemy, ale zawsze staramy się, by odpowiadał tzw. potokom pasażerskim, ale też skomunikowaniu w stronę Poznania czy Szczecina. Cały czas walczymy o to, by rozkład był przyjazny dla pasażera – deklaruje Mieczyński.

Opóźnienia, kolizje i kary

Na koniec: dlaczego pociągi się spóźniają lub są odwoływane? Przyczyn jest sporo, a jedną z nich są m.in. kolizje ze zwierzętami. Trzeba bowiem pamiętać, że lubuskie to najbardziej zalesiono województwo w kraju, więc siłą rzeczy zwierząt na torach jest sporo.

Mieczyński podkreśla, że stosunkowo dużo jest też kolizji na przejazdach czy po prostu napraw bieżących. To wszystko powoduje, że pojazdy wyłączane są z ruchu.

– Każdego dnia otrzymujemy raport informujący o wszystkich sytuacjach dnia poprzedniego. Tam wyszczególnione są odwołania, opóźnienia, wprowadzona lub nie komunikacja zastępcza itd. – wyjaśnia. – Jeśli dojdzie do sytuacji, gdzie z winy operatora pojazd jest niedostosowany do tego, co mamy w załączniku do umowy, województwo nakłada karę finansową. Te kary są najbardziej dotkliwe i najczęściej nakładane – dodaje.

W poprzednim roku takich kar naliczono na ponad 6 mln zł.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content