Korzenie, czyli to nie jest izba pamięci – to cała wieś pamięci

Ekspozycja robiła na gościach wielkie wrażenie
Goście przybyli na otwarcie Izby Pamięci w Dąbrówce Wielkopolskiej mogli czuć się zaskoczeni. Tutaj historia, przeszłość miały konkretne twarze, imiona, nazwiska, tutaj czas nie mierzono stuleciami, ale pokoleniami. – Nasza generacja wykonała swoje zadanie, pora na kolejne – mówił sołtys Piotr Kociołek.

„A tam pod Dąbrówką piękny las…” – śpiewał zespół ludowy Dąbrowszczanka. Tak rozpoczęło się uroczyste otwarcie wyremontowanej Izby Pamięci w Dabrówce Wielkopolskiej. Dalej było dość frywolnie o dziewczynie i Janku. Później śpiewano o lecących gąskach… W Dąbrówce pamięć bowiem nie jest opanowana przez martyrologię, chociaż ta wieś, jak rzadko która, ma do tego prawo. Tutaj tradycja ma swój kolor, swój rytm.

Ale po kolei…

Lekcja patriotyzmu

W Dąbrówce Wielkopolskiej Izba Pamięci powstała w 1965 roku. Naturalnie gros ekspozycji dotyczyło walki Polaków o zachowanie polskości, tradycji i kultury tych ziem w czasach zaborów i II wojny światowej. Zebrane w Izbie eksponaty stanowiły doskonałą lekcję patriotyzmu. Od soboty ta lekcja zdobyła nową, wspaniałą i nowoczesną oprawę.

– Nie jestem rodowitym dąbrowszczaninem, ale zakochałem się w tej wsi i jej mieszkańcach – mówi Marek Pych, pomysłodawca i lokomotywa całego przedsięwzięcia, społeczny opiekun Izby. – Imponuje mi to, że ludzie tutaj są tak mocno zakorzenieni w tej ziemi, tradycji. Pracę przy tym projekcie traktowałem trochę jak spłatę długu wobec tej społeczności, która mnie przyjęła.

Oczywiście byli goście, którzy przy takiej okazji bywają. Przede wszystkim samorządowcy, ale też historycy, działacze kulturalni, pedagodzy. Wyjątkowo oklaskiwany był wicemarszałek lubuski Stanisław Tomczyszyn, w końcu samorząd województwa oprócz wsparcia finansowego ofiarował otwieranej placówce stół multimedialny, perłę w koronie izby.

– W Dąbrówce zawsze bywam z przyjemnością zarówno za sprawą jej wspanialej tradycji, jak teraźniejszości – mówił wicemarszałek. – W końcu wieś kilkakrotnie była laureatem naszego konkursu na najpiękniejszą lubuską wieś. Właśnie dowiedziałem się, że nagrody z nich zostały właśnie przeznaczone na odnowienie tej izby. To również symboliczne i stanowi o pięknie tej miejscowości.

List gratulacyjny przesłała również marszałek Elżbieta Anna Polak podkreślająca, że historia Dąbrówki to wspaniała lekcja patriotyzmu, również tego pojmowanego w lokalnej skali małych ojczyzn.

To życie, a nie film

Przecięto wstęgę, goście, również fachowcy, historycy, z zachwytem oglądali ekspozycję, jakże inną od typowej wiejskiej izby pamięci. Jak słyszeliśmy to poziom profesjonalnego muzeum. I mowa tutaj nie tylko o bogactwie eksponatów, ale poziomie ekspozycji z wykorzystaniem multimediów. Szarości, czernie, gra świateł i wrażenie, że ten miniony świat żyje, że można go podglądać, dosłownie, przez okno…

Jednak o tym, że ten świat żyje goście przekonali się znacznie wcześniej i nie tylko dlatego, że znaczna część widowni wystąpiła w przepięknych regionalnych strojach. Lekkim szokiem już było, gdy do melodii granej przez ludową kapelę śpiewała niemal cała sala, niezależnie czy była to nastoletnia dziewczyna, czy wiekowy już mężczyzna wsparty o laskę. Jak na koncercie zespołu disco polo. Jednak prawdziwe wzruszenie przyniosła obserwacja reakcji widowni podczas seansu filmu dokumentalnego z 1965 roku, o dziejach Dąbrówki właśnie w tych najtrudniejszych czasach, czasie walki z germanizacją. Na widok świadków tamtych wydarzeń, czy prezentacji folkloru, padały imiona, nazwiska widocznych na ekranie osób, z których większość już odeszła. Bo tutaj tradycja i historia mają twarze dziadków, babć, wujków…

– Nasze pokolenie wykonało swoje zadanie, zachowaliśmy tradycję, przekazaliśmy pałeczkę kolejnym – mówi sołtys Dąbrówki Piotr Kociołek. – W dobie kryzysu autorytetów pokazujemy, że nie musimy szukać ich wśród celebrytów, a są chociażby na tym ekranie, gdy oglądaliśmy ten film.

Myśmy się tutaj rodzili

Goście na wejście czekali w kilku grupach. Niezwykle malowniczo prezentowały się panie z Dąbrowszcznki, które poznaliśmy na początku.

– Otwarcie tej izby to dla nas bardzo ważne wydarzenie, myśmy się tutaj rodzili, moja mama, ciotka, chodziły w takim stroju, ale niestety już nie na co dzień – mówi Marta Spychała. – To są już stare stroje, niszczą się musimy je oszczędzać. Ale młodzi nie chcą już ich ubierać.

– Na tym filmie zobaczyliśmy naszych rodziców, wszystkich ludzi znamy, podobnie jak nie są nam obcy ludzie pojawiający się w izbie – dodaje Krystyna Spychała. – Same z siostrą oddałyśmy elementarz z którego uczyła się nasza mama i kilka innych książek. To wszystko to nasza kultura. I nie wyobrażam sobie, żebym mogła żyć w innym miejscu.

– Ta izba robi ogromne wrażenie, aby to poczuć trzeba w tym być i wyrastać – ocenia. – Mieszkam w Dąbrówce 13 lat, pracowałem w szkole, byłam dyrektorem, założyłam zespół śpiewaczy… Nie miałam problemów z aklimatyzacją, pochodzę z sąsiedniej miejscowości…

A tak na marginesie. Wiecie kto to jest strunioż? To ktoś z zewnątrz, kto przybył do Dąbrówki. I podczas tej imprezy można było poczuć żal, że jesteśmy tylko struniożami…

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content