Pomoc społeczna nie może być tylko instytucją od wypłacania świadczeń socjalnych. Powinna aktywizować młodych ludzi, organizować czas osobom starszym, a w razie potrzeby pomagać w rozwiązywania problemów. O tej szczytnej idei, do której w wielu przypadkach wciąż daleko, rozmawiali uczestnicy konferencji w Zielonej Górze. Mowa była też o m.in. „super ośrodkach” pomocy społecznej.
Na początek trochę urzędowego języka. Konferencja miała zachęcić ośrodki pomocy społecznej do przekształcenia się w centra usług społecznych. Nie chodzi tu jednak tylko o zmianę nazwy. Chcemy pokazać, że pomoc społeczna to nie tylko wypłacanie zasiłków, mówili uczestnicy konferencji.
– To nowe podejście, promowane od kilku lat. Chcemy, aby powstały „super ośrodki” pomocy społecznej, które będą świadczyć usługi edukacyjne, kulturalne, a nawet zdrowotne. Mamy takie przykłady w sąsiednim województwie, gdzie to się dokonało – przekonuje Jakub Piosik, dyrektor Regionalnego Ośrodka Pomocy Społecznej.
W naszym województwie działa obecnie tylko jedno centrum usług społecznych w Szczańcu, ale w nowej perspektywie UE ma się powstać kolejnych kilka placówek. Potrzebę inwestowania w usługi społeczne widzi urząd marszałkowski. W ostatnich latach UMWL skierował do ROPS-u dziesiątki milionów złotych z budżetu własnego oraz w ramach unijnych dotacji.
– Pieniądze na usługi społeczne stanowią dobrą inwestycję. Spójrzmy na istniejące pilotażowe programy, kierowane do Lubuszan np. „zielone gospodarstwa”. To program, jakiego nie ma w Polsce, gdzie seniorzy w gospodarstwach agroturystycznych mogą zdobywać cenną wiedzę oraz integrować się – tłumaczy wicemarszałek Łukasz Porycki
Do Zielonej Górze przyjechali naukowcy, eksperci i samorządowcy. W wydarzeniu wzięło udział ponad 100 osób z kilku województw.
Polacy bez dostępu do psychologów i psychiatrów
Podczas konferencji wyraźnie wybrzmiały największe problemy społeczne. Jednym z kluczowych obszarów wymagających poprawy, jest dostępność do leczenia psychologicznego oraz psychiatrycznego dla dzieci i dorosłych. O tym temacie opowiadali eksperci na co dzień pracujący z młodzieżą po traumach, wykorzystywaną seksualnie oraz z zachowaniami samobójczymi.
– Potrzeba im kompleksowej i specjalistycznej pomocy. W zdecydowanej większości powinny być przebadane przez psychiatrę dziecięcego i tu się zaczyna trudność. W naszym mieście nie ma ani jednego miejsca, gdzie przyjmuje psychiatra dziecięcy i to dotyczy obszaru przynajmniej dwóch powiatów. To jest skandal – denerwuje się Anna Lechowska, prezes Stowarzyszenia dla Dzieci i Młodzieży SZANSA z Głogowa.
Problem nie jest punktowy, bo dotyczy całego kraju. Eksperci podkreślali, że w większych miastach dostęp do specjalistów jest może i łatwiejszy, ale za to w dużej mierze prywatny. – Koszt wizyty prywatnej u psychiatry dziecięcego to są koszmarne pieniądze. Nie każdy może sobie pozwolić na taki wydatek – uważa Anna Lechowska.
Ostatnio dużo mówi się głównie o psychiatrii dziecięcej, ale dorośli na tym polu wcale nie mają łatwiej. – Zajmuje się osobami zapomnianymi, „zatrzymanymi” w procesie leczenia z różnych przyczyn. Skala problemu jest bardzo duża. Mówimy o osobach zamkniętych w swoim domu, zmagających się z chorobą miesiącami lub latami – mówi Justyna Świątek, terapeutka środowiskowa w zakresie problematyki zdrowia psychicznego.
Sposób na rozwiązanie problemów? Na papierze wszystko jest proste. Potrzeba więcej specjalistycznych ośrodków, więcej lekarzy, więcej środków na psychiatrię oraz więcej uwagi poświęconej dzieciom i dorosłym. – To jest temat palący i dramatyczny – podsumowuje Anna Lechowska.