Zakola i meandry. Nie, bo nie! (FELIETON)

Mężczyzna przy stoliku
To nic, że ustawiamy się w oślej ławce europejskiej razem z Węgrami, których premier chwali Putina – pisze Andrzej Flügel
Partia, w imieniu której premier niby rządzi tym krajem, dała wytyczne, że jesteśmy wbrew faktom i zdrowemu rozsądkowi na nie – pisze Andrzej Flügel w felietonie „Zakola i meandry”.

Pan Bogdan, słuchając tego, co premier gada w Brukseli na temat ewentualnej relokacji imigrantów, pomyślał, że to fragment skeczu grupy Monty Pythona, wycinek audycji pod tytułem „Parada blagierów” albo kawałek wystąpienia jakiegoś kabareciarza.

Premier obłudnie tłumaczył, że nasz kraj będzie przeciwny unijnym ustaleniom, mimo iż wszyscy dookoła trąbią, że nie ma tematu i w związku z przyjęciem tłumu uciekinierów z Ukrainy będziemy z tego obowiązku zwolnieni.

Co tam realia! Partia, w imieniu której premier niby rządzi tym krajem (niby, bo przecież ma nad sobą nadpremiera, a jednocześnie prezesa), dała wytyczne, że jesteśmy wbrew faktom i zdrowemu rozsądkowi na nie. No to jesteśmy! To nic, że ustawiamy się razem z Węgrami, których premier chwali Putina, w oślej ławce europejskiej. To nic, że niemal wszyscy politycy, włącznie z naszymi najbliższymi sąsiadami, dziwią się temu, co wyrabiamy. To nic, jasne jest, że ten bezzasadny upór w sprawie imigrantów jest szyty grubymi nićmi. Rządzącym chodzi tylko o najbliższe wybory i zmobilizowanie najbardziej nieogarniętego elektoratu. Oni jadą bez trzymanki i brną dalej w głupawkę.

A te żałosne teksty o tym, co akurat dzieje się we Francji? Te sztuczne obawy premiera o to, by w polskich miastach nie doszło do ataków innowierców na spokojnych obywateli, są tak naciągane, że aż trzeszczy. Premier jak zwykle, cytując klasyka, „oszczędnie gospodarując prawdą”, nie zająknął się, że zastrzelony przez francuskiego policjanta chłopak to emigrant… w trzecim pokoleniu. Człowiek tam urodzony i wychowany, a nie ktoś relokowany przez dyrektywy unijne. Nad Sekwaną mają problem z wielką grupą swoich obywateli, którzy uważają, że są gorzej traktowani i nie mają takich samych szans, jak rdzenni Francuzi. Coś takiego nie ma absolutnie żadnego przełożenia na Polskę. U nas raczej słyszymy o atakach na ludzi o innym kolorze skóry niż niecnych czynach imigrantów. Ale co tam fakty! Jeśli coś przeczy tezom postawionym przez partię rządzącą, to tym gorzej dla faktów.

Pan Bogdan pomyślał sobie, że jak w naszym kraju dojdzie do bójki z udziałem jakiegoś śniadego przybysza albo – nie daj Bóg! – gdzieś wyznawca innej (wiadomo jakiej) religii dopuści się czegoś złego wobec polskiej kobiety, będzie to, cytując premiera, „polityczne złoto”. Ruszą wtedy prawicowe media, rozwiną się hufce obrońców wiary, kobiet i polskości. Krzykną: A nie mówiliśmy!

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content