Oderstellung. Na wojennej ścieżce

Schron 765 wchodzący w skład Skansenu Fortyfikacyjnego Czerwieńsk / Fot. z archiwum skansenu
Miały powstrzymać Polaków, przełamali je Rosjanie. 650 schronów, jakie przed wojną, wzdłuż Odry wybudowali Niemcy to wciąż jedno z ciekawszych założeń fortyfikacyjnych na terenie kraju. Wiele z nich wysadzono, ale są takie, z których pasjonaci zrobili prawdziwe, turystyczne cacka. I to w Lubuskiem!

Miłośnicy fortyfikacji i drugowojennej historii, wybierając się na Ziemię Lubuską, za główny i często jedyny cel obierają Międzyrzecki Rejon Umocniony. Trudno winić za taki wybór, bo popularne bunkry MRU to jeden z największych tego typu systemów umocnień na świecie i bez dwóch zdań turystyczna perła w lubuskiej koronie.

Ale dla poszukujących alternatyw i wyborów nieoczywistych, również mamy propozycję. To Linia Środkowej Odry (niem. Oderstellung) – system umocnień może nie tak spektakularny jak MRU, ale również ciekawy i zdecydowanie warty zobaczenia.

W takich okolicznościach przyrody należy szukać schronów Linii Odry / Fot. Paweł Pochocki, Skansen Fortyfikacyjny Czerwieńsk

Metrowe ściany i CKM

Czym dokładnie jest Oderstellung? To zespół ok. 650 schronów (choć planowano ok. 780), wybudowanych w latach 1928 – 1939 (najwięcej, bo ok. 300 schronów powstało w roku 1935). Ciągną się one wzdłuż lewego brzegu Odry od Wrocławia po Krosno Odrzańskie. Lubuski odcinek to ok. 100 km.

Schrony to w większości stosunkowo niewielkie, jednokondygnacyjne obiekty. Większość z nich miała charakter bojowy, obserwacyjny lub łączący te funkcje, a załoga liczyła od trzech do sześciu żołnierzy. Grubość ścian i stropów przeważnie wynosiła 1 metr, choć zdarzały się schrony o mniejszych lub większych kategoriach odporności. Podstawowym uzbrojeniem był ciężki karabin maszynowy MG 08, a w późniejszym okresie MG 34.

Twórcy skansenu pozwalają przenieść się w czasy II wojny światowe / Fot. Paweł Pochocki, Skansen Fortyfikacyjny Czerwieńsk

Bardzo często ich konstrukcje opierano o wały przeciwpowodziowe. Pozostałych obiektów należy szukać w nadodrzańskich lasach, zagajnikach czy wśród pól. Średnia odległość między schronami to kilkaset metrów. Z kolei ich odległość od brzegu rzeki wahała się od kilku metrów do nawet 1,5 km.

Po zakończeniu II wojny światowej część schronów wysadzono i ogołocono z pancerzy fortecznych. Ale nawet wysadzone schrony mogą być ciekawe. To niezła gimnastyka dla umysłu wyobrażać sobie na podstawie ruin, jak dany obiekt mógł wyglądać 80 lat wcześniej. Zwłaszcza, że podczas wysadzania całe stropodachy potrafiły koziołkować w powietrzu i lądować gdzie popadnie.

Z biegiem rzeki

Lubuski odcinek Oderstellung zaczyna się tuż przed Bytomiem Odrzańskim i jest jednym z ciekawszych, ze względu na zauważalnie większe zagęszczenie schronów oraz rozmieszczenie ich w dwóch, a nawet trzech liniach, co wprost wynikało z chęci wykorzystania pagórkowatego terenu.

Czasami schrony przegrywają z siłami natury. Tu okolice Tarnawy / Fot. Filip Pobihuszka

Odcinek nowosolski to niestety w większości ruiny, ukryte wśród drzew na południe i północ od miasta. Szczęściem w nieszczęściu jest fakt, że dzięki ciężkiej pracy lokalnych pasjonatów udało się zrewitalizować jeden z zaledwie kilku ocalałych w okolicy obiektów. Schron 562 położony jest przy ul. Południowej, na tyłach domów jednorodzinnych, ale aktualnie nie jest jeszcze udostępniony do zwiedzania.

Z kolei tuż nad Odrą, ok. 350 metrów w górę rzeki, licząc od mostu, natrafimy na schron 560. Obiekt kilka lat temu również wyremontowali miłośnicy fortyfikacji, jednak obecnie jest opuszczony.

Nieco dalej na północ warto zapuścić się w okolice starego mostu kolejowego w Stanach. Dziś biegnie tam ścieżka rowerowa, ale przed wojną było to ważna przeprawa, której oprócz schronów Oderstellung strzegły ceglane blokhauzy (dwa z czterech stoją do dziś). A jeśli ktoś dobrze poszuka, to w pobliżu mostu znajdzie też fundamenty wieży obserwacyjnej i pagórek, którego zadaniem było udawanie schronu i wprowadzanie nieprzyjaciela w błąd.

W opuszczonych schronach, które przetrwały do naszych czasów można jeszcze natknąć się na zachowane napisy eksploatacyjne. Ten przestrzega przed dymieniem w ciągu dnia / Fot. Filip Pobihuszka

Wędrując wałem w dół rzeki dojdziemy do Białej Góry. Na jej szczycie również znajdziemy schron. Co prawda wysadzony, ale dla widoków warto podjąć się wspinaczki.

W okolicy Tarnawy z kolei można natknąć się na schron, który przegrał walkę z siłami natury. Odra podmyła go na tyle, że osunął się i do dziś spoczywa na brzegu zatoczki pod nienaturalnym kątem.

Podróżując dalej z biegiem dotrzemy w końcu do miejsca, gdzie Odra wyraźnie skręca na zachód. To właśnie tam, na ok. 20-kilometrowym odcinku Odry na północ od Zielonej Góry, znajdziemy najlepiej zachowane obiekty na lubuskim odcinku Oderstellung.

Za Leśną Górą

Wjeżdżając do Cigacic starym mostem warto spojrzeć w prawo – przy drodze do Leśnej Góry, w wale przeciwpowodziowym można wypatrzeć metalową kopułę. To dzwon obserwacyjny, jedyna widoczna dziś część zasypanego schronu. Warto podążyć tym kierunkiem. Między wałem a Odrą bez trudu znaleźć można schron bojowy 711, z kolei przejeżdżając przez Leśną Górę warto chwilę pobłądzić w poszukiwaniu schronu 702. To jeden z większych obiektów całej pozycji, który w jednym kawałku przetrwał do naszych czasów.

Schron 711 w Leśnej Górze, zimą 2006 roku. Podobny obrazek mogli widzieć tu uczestnicy walk na początku 1945 roku / Fot. Filip Pobihuszka

Gdyby ktoś jednak szukał historii tak żywej, jak to tylko możliwe, koniecznie musi zajrzeć w okolice Czerwieńska, a dokładniej przeprawy promowej Brody – Czerwieńsk. Funkcjonuje tam jedyny w województwie skansen oparty o schrony Linii Odry. Każdy z obiektów pełni rolę małego muzeum, ale oprócz tematyki stricte drugowojennej, można znaleźć też wystawy poświęcone np. zimnej wojnie.

Skansen regularnie otwiera swoje obiekty dla zwiedzających, a dodatkowymi atrakcjami są członkowie stowarzyszenia w strojach i mundurach z epoki, sprzęt wojskowy czy poczęstunek.

Kiedy najbliższa okazja na odwiedzenie schronów? By się tego dowiedzieć, warto regularnie zaglądać na facebookowy profil „Skansen Fortyfikacyjny Czerwieńsk”. Tam publikowane są wiadomości z życia skansenu i informacje o nadchodzących imprezach.

Tak wygląda wnętrze jednego z odrestaurowanych schronów / Fot. Paweł Pochocki, Skansen Fortyfikacyjny Czerwieńsk

Uwaga na głowę!

Ci, którzy zdecydują się na zwiedzanie mniej popularnych odcinków, musza mieć świadomość, że często może być to dość wymagająca piesza wędrówka po nadodrzańskich łęgach. Nieco bardziej optymistyczny scenariusz to wycieczka rowerowa trasami wzdłuż Odry. Ale są też takie schrony, do których bezproblemowo dojechać można autem.

Odwiedzając obiekty, warto zachować szczególną ostrożność. Czasami lepiej obejrzeć coś z odległości, niż narażać się na guza.


Schrony to nie tylko beton, to również stal. Nad Odrą stosowano kilka rodzajów pancerzy, ale z łatwością można wskazać kilka najpopularniejszych. 7p7 to oznaczenie płyty pancernej ważącej 7,6 tony o wymiarach 3,4 x 2,7 x 0,1 m. To przeważnie za nią krył się strzelec w izbie bojowej.

Spacerując wałami przeciwpowodziowymi można natknąć się na stalowe „grzybki”. To dzwony obserwacyjne 9p7. Pozwalały na obserwację otoczenia schronu w zakresie 360 stopni.

Płyty pancerne stosowano również we wnętrzach obiektu. Strzelcy chroniący strefę wejścia chowali się często za małymi (70 x 80 x 4 cm) płytami 48p8 ważącymi „zaledwie” 250 kg. Płyty z charakterystyczną zasuwką do dziś można znaleźć w niektórych obiektach.

Warto też wspomnieć o półkopułach pancernych 3ap7. Ich grubość wynosiła 15 cm, a waga aż 17 ton. Tych z kolei zastosowano na całej linii tylko pięć. Ich poważną wadą były problemy ze skutecznym maskowaniem. Dwa takie pancerze zastosowano w okolicy Cigacic.


Przedpole Linii Środkowej Odry miało spowolnić Rosjan i dać Niemcom czas na zorganizowanie obrony nad rzeką. Bardzo ciekawym przyczółkiem obronnym jest odcinek opierający się na Kanale Kopalnica, biegnącym po cięciwie łuku Odry w okolicy Nowej Soli.

Podczas wojny powstało tam kilka stanowisk ogniowych maskowanych na budynki gospodarcze. Jedno z nich w bardzo dobrym stanie zachowało się do dziś. Popularną „Panzerstodołę” można oglądać nieco ponad 100 metrów za ostatnimi zabudowaniami wsi Różanówka w gminie Siedlisko.

Budynek za drewnianymi okiennicami skrywał płytę pancerną znaną ze schronów Linii Odry, która chroniła operatora karabinu maszynowego.


Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content