Gorzowscy kardiochirurdzy są gotowi do wykonywania zabiegów. Ich koszty pokryje szpital (WIDEO)

-Nie możemy dalej czekać i odmawiać pacjentom leczenia – mówi zarząd Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp. Pododdział kardiochirurgii wznowił przyjmowanie pacjentów, choć nadal nie dostał z NFZ ani złotówki za poprzednie zabiegi.

Szpital poinformował, że ze względu na duże zainteresowanie leczenie na pododdziale uruchamia konsultacje ze specjalistami w poniedziałki i wtorki. -Spotkania umawiamy między 9.00 a 13.00. Konkretne terminy prosimy ustalać w sekretariacie pododdziału 95 782 75 03 (poniedziałek – piątek, 7.30-14.00) warto zabrać wyniki badań/płyty CD i inną dokumentację medyczną, jeśli ją mamy – podpowiada rzeczniczka szpitala.

-Nasza kardiochirurgia wciąż nie ma kontraktu, dlatego na pododdziale były wykonywane tylko i “aż” operacje ratujące życie. Do tej pory ponad 50. Za ratowanie życia NFZ powinien zapłacić, mimo braku kontraktu. Wciąż jednak czekamy na rozliczenie. Nie chcemy za to dłużej wstrzymywać pracy kardiochirurgów – mówi prezes lecznicy Jerzy Ostrouch. Wiceprezes Robert Surowiec dodaje – Nasz personel medyczny jest ścisłą krajową czołówką – nie mam co do tego wątpliwości. Nasi lekarze planują operacje nowoczesnymi metodami – mamy nowoczesny sprzęt, jesteśmy odpowiednio przygotowani. Nie możemy pozwolić na odsyłanie pacjentów, dla których nie ma ratunku w innych placówkach.NFZ, Wojewodo Lubuski – opamiętajcie się! Alarmuje wiceprezes i dodaje, że fundusz prosi o wycenę każdej minuty pracy sprzętu na pododdziale. – Chcą nas zmęczyć tymi danymi – mówi prezes Ostrouch.

-Do naszego szpitala trafiali pacjenci z zaawansowanymi wadami aortalnymi – tylko dlatego, że wcześniej nikt się nimi nie zajął. Nie mieli w dokumentacji żadnej konsultacji kardiochirurgicznej. Mamy świetny sprzęt i udowodniliśmy, że damy radę. Dla wielu tych pacjentów podróż do Gorzowa była już problemem, ale jakoś się podjęli. Jak słyszą Poznań, czy Szczecin to oni się poddają – mówi kardiochirurg Szymon Waligórski.

-Nie zostawimy tego problemu! Domagamy się zwrotu środków, które zostały wydane przez szpital na ratowanie życia. Czy 3 miliony złotych to są duże pieniądze? W sytuacji, kiedy wiemy, że polskie szpitale są zadłużone na 22 miliardy? Dlatego musimy wygrać wybory, żeby znalazły się w budżecie państwa i w kasie Narodowego Funduszu Zdrowia pieniądze tak bardzo potrzebne na ratowanie zdrowia i życia Polek i Polaków. Bo te pieniądze są! – podkreśla marszałek Elżbieta Anna Polak.

Rzeczniczka lubuskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia Joanna Branicka jeszcze w czerwcu tak odpowiedziała na pytanie LCI w tej sprawie “Oddział wciąż analizuje każdy z wniosków nadesłanych przez szpital. „Wnioski do rozliczenia w trybie przewidzianym w ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (art. 19), dotyczące świadczeń ratujących życie, zostały złożone przez szpital w Gorzowie i są procedowane. Wymaga to przekazania szczegółowych informacji przez placówkę, dlatego jesteśmy na etapie pozyskania tych danych i ich weryfikacji. W przypadku pozytywnej oceny przekazanej dokumentacji, maksymalnie w ciągu 14 dni wypłacamy środki. Kluczowe, w przypadku rozliczania świadczeń poza umową z NFZ zakwalifikowanych jako ratujące życie, są dane i informacje, które przekaże nam sama placówka. Od ich jakości i kompletności zależy, jak szybko będziemy mogli rozliczyć się ze szpitalem za ww. świadczenia.Wnioski powinny być kierowane do właściwego oddziału ze względu na miejsce zamieszkania pacjenta i tam rozpatrywane. Lubuski Oddział Wojewódzki NFZ proceduje wnioski, które dotyczą lubuskich pacjentów. Jest ich 10 (wpłynęło 13 – 3 zostały przekazane do Zachodniopomorskiego OW NFZ)” – czytamy w informacji nadesłanej od Joanny Branickiej, rzeczniczki lubuskiego oddziału NFZ. Podobnie inne przypadki tłumaczą pozostałe oddziały NFZ, których dotyczyły wnioski.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content