850 dni bez kasy z KPO. Lewica: – Czas gra na naszą niekorzyść.

– Edukacja, zdrowie, transport, ekologia – to wszystko się łączy. I na to wszystko nie ma pieniędzy – mówiła Anita Kucharska-Dziedzic podczas konferencji prasowej Nowej Lewicy. Tematem był brak pieniędzy z Krajowego Programu Odbudowy. A tylko do województwa lubuskiego mogłoby trafić z tego tytułu aż 5 mld złotych.

– Powód mamy dosyć smutny. Nie jest to miesięcznica, ale mamy 850 dni bez pieniędzy na KPO – tymi słowami zielonogórski radny Tomasz Nesterowicz otworzył konferencję prasową lubuskiej Nowej Lewicy. Partnerowała mu posłanka Anita Kucharska-Dziedzic. Oboje współprzewodniczą partii w regionie.

– To jest 850 dni bez rozwiązywania realnych problemów Polaków. To jest sytuacja, w której rząd mówi, że rząd się sam wyżywi. Pamiętamy, jak skończyli ci, którzy w ten sposób deklarowali swój brak szacunku dla potrzeb społecznych – komentowała posłanka.

– W województwie lubuskim widać ten brak pieniędzy z KPO w sposób dramatyczny, ponieważ te pieniądze miały przede wszystkim niwelować skutki społeczne covidu, ale też miały pomóc zabezpieczyć się przed tego typu problemami w przyszłości. Więc te pieniądze mają iść na zdrowie obywateli, edukację i wiedzę – mówiła.

Posłanka Lewicy podkreślała też, że w kwestii zdrowia Lubuskie musi mierzyć się z dużą liczbą nowotworów i najgorszymi w kraju perspektywami na przeżycie. – A mamy jeszcze sytuację, gdzie wiadomo, że będziemy mieli wyrzut chorób nowotworowych związany z zatruciem środowiska – mówiła mając na myśli pożar chemikaliów w Przylepie.

– Edukacja, to też nie jest coś, z czego powinniśmy być dumni. Lubuskie to 2,5 proc. obywateli Polski i tylko 1 proc. studentów. Lubuszanie mają słabe perspektywy, by się kształcić i wzmocnienie pozycji uczelni w województwie, by młodzież nie stąd nie uciekała, to jest coś, co powinno spędzać nam sen z powiek.

Kucharska-Dziedzic mówiła też o „potwornym” wykluczeniu komunikacyjnym Lubuszan. – 70 proc. linii kolejowych nie jest zelektryfikowanych. Mamy Gorzów Wielkopolski, stolicę województwa, do której praktycznie nie da się dojechać, mamy 1,5 tys. odwołanych od początku roku pociągów – wyliczała, podkreślając jak duże są to problemy w kontekście dojazdu młodzieży do szkół.

Pojawił się też wątek środowiska, w kontekście katastrofy w Przylepie, zatrutej Odry czy nielegalnych wysypisk, których w regionie nie brakuje.

– Płonął Przylep. Już wiemy, że te kilkadziesiąt milionów na rekultywację terenu, na utylizację pogorzeliska, to jest dramatycznie mało. Myślę, że w całym Lubuskiem potrzeba 1-2 mld zł na utylizację różnych odpadowisk. Legalnych, nielegalnych, chemicznych, toksycznych i takich, które są po prostu „niegroźnymi” śmieciami. Na rekultywację terenu w Brożku potrzeba ok. 200 mln zł. A mamy jeszcze Przylep, Mirocin, tereny byłego Dozametu w Nowej Soli i wielką hałdę ropopochodnych substancji – wyliczała. – A w KPO są zarezerwowane pieniądze, by tego typu składowiska likwidować – dodała.

– Edukacja, zdrowie, transport, ekologia – to wszystko się łączy. I na to wszystko nie ma pieniędzy. I o tym powinniśmy w tej kampanii mówić i wytykać naczelny błąd Prawu i Sprawiedliwości, czyli brak troski o to, by pieniądze z KPO trafiły do Polski – skwitowała.

Radny Nesterowicz przytaczał kwoty, o jakich w kontekście województwa lubuskiego możemy mówić. – To jest ok. 5 mld zł, których nie mamy. Te projekty, o których mówiła Anita nie będą zrealizowane, z uwagi na brak środków – mówił.

– Dodatkowych problemem jest to, że rząd wprowadza Polaków w błąd, żeby nie powiedzieć, że oszukuje. W wypowiedziach polityków PiS jest informacja, że my te środki dostajemy, że coś z nimi robimy. To jest nieprawda. Polska wykorzystuje ok. 10 proc. sumy, którą mogłaby uzyskać. To jest tzw. zaliczkowanie, które tak naprawdę niczego nie rozwiązuje – komentował zielonogórski radny.

Nesterowicz podkreślał, że wspomniane 5 mld złotych moglibyśmy wykorzystać m.in. na unowocześnienie lubuskiej gospodarki czy cyfryzację województwa.

– Czas gra na naszą niekorzyść, bo rozliczenie tej pomocy jest możliwe do 2026 roku. Co oznacza, że wiele inwestycji infrastrukturalnych, które moglibyśmy zrealizować, będzie trudnych do wykonania czy wręcz niewykonalnych. Bo trudno zakładać, że poważne inwestycje uda nam się zrealizować w przeciągu dwóch lat – mówił radny mają na myśli chociażby inwestycję w kolej.

– To, co się dzieje ze środkami z KPO już dawno powinno być obszarem zainteresowania prokuratury. Ale nie będzie, bo prokuratura w Polsce jest upolityczniona. To jest ewidentne działanie rządu polskiego na niekorzyść interesu publicznego, prywatnego i Polaków. Trzeba mieć świadomość, że głosując w wyborach dokonuje się także wyboru tego, co się będzie działo z Polską i czy te środki, o których mówimy, trafią do Polski – mówił.

– Polska, na razie, żyje na kredyt. Ten kredyt się powiększa. Będziemy za to płacić z naszych podatków, będą płacić następne pokolenia. To od was zależy, czy skorzystamy z szansy, jaką daje nam Unia Europejska – dodał.

Anita Kucharska-Dziedzic ironizowała z kolei: – Rząd nie troszczy się o pieniądze unijne, bo na takiej pieniądze nie można zrobić mafijnego skoku. One muszą być rozliczone efektywnie. W związku z tym Prawu i Sprawiedliwości na tych pieniądzach nie zależy.

– No i trzeba też spełnić standardy europejskie dotyczące systemu prawa, które staje się elementem realizacji polityki i nie jest już trzecią niezawisłą władzą – dorzucił na koniec Nesterowicz.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content