Katastrofa w Przylepie. Nic się nie stało? Wyniki badań budzą strach

Piątkowe spotkanie w sprawie wyników badań w Przylepie i okolicy miało pomóc w wypracowaniu wspólnego stanowiska i planu gry po pożarze toksycznych odpadów. Niestety do zielonogórskiego muzeum nie przyszedł ani prezydent miasta, ani przedstawiciele zainteresowanych służb. Słowem, nic nowego.

Podczas czwartkowego spotkania marszałek Elżbieta Anna Polak przekazała prezydentowi Januszowi Kubickiemu wyniki badań wody w Przylepie, które na zlecenie urzędu marszałkowskiego przeprowadziła firma PROTE oraz ocenę zagrożenia dla zdrowia ludzi i środowiska po pożarze w zielonogórskim Przylepie. Jej autorem jest biegły Krzysztof Tyrała. Włodarz Zielonej Góry przyznał, że chętnie poznałby szczegóły tych badań. Stąd lubuska marszałek zaprosiła na piątek przedstawicieli magistratu, ale także zainteresowanych tematem służb. Zaproszenie przeszło bez echa.

– Przykro mi, że nie ma pana prezydenta, który wywołał to spotkanie – mówiła lubuska marszałek Elżbieta Anna Polak. – Cóż, samorząd województwa natychmiast po pożarze wydał decyzję w sprawie wykonania badań w celu ustalenia oddziaływania skutków katastrofy na ludzi i środowisko. Ta ocena nie pozostawia złudzeń co do tego, że zarówno w powietrzu jak i w środowisku znajdują się bardzo niebezpieczne substancje. Badania te prowadzono tydzień po pożarze, czyli i tak nie stanowią precyzyjnej oceny stanu w momencie katastrofy. Jednak i tak wyniki te są straszne. Wyobraźmy sobie przekroczenie normy jednej z tych substancji o… 300 tys. razy. Ponieważ wyniki są zatrważające wymagają komentarza specjalistów. Naukowcy na 140 stronach przedstawili nam wyniki badań i aż strach to czytać…

Im dalej w las, tym więcej pytań

Pod nieobecność właściwych adresatów radny miejski, mieszkaniec Przylepu, Tomasz Nestorowicz, powtarzał pytania, które próbuje zadać od dawna. Przede wszystkim jak ma się oświadczenie prezydenta Kubickiego o tym, że przekroczenia są skutkiem akcji gaśniczej, a nie katastrofy do informacji strażaków, że tego rodzaju pożary gasi się wodą. Nestorowicz i inni radni, Marcin Pabierowski, Janusz Rewers, Dariusz Legutowski pytali o procedury opracowane przez miasto, w których powinny znaleźć się kategorie pożarów, o mapę skażeń, a dokładniej obszaru, który mógł zostać dotknięty skutkami katastrofy i czy wreszcie zostanie opracowany katalog zaleceń dla mieszkańców. Wszyscy zastanawiali się także nad tym, gdzie podziały się wyniki badań prowadzonych przez miasto, służby wojewody.

Zgodnie ze stanowiskiem miasta i służb wojewody na dobrą sprawę nic się nie stało, a lubuska marszałek „sieje”, podobnie jak w przypadku odrzańskiej katastrofy, jedynie panikę. Jeśli tak, to skąd kwoty potrzebne zdaniem prezydenta na likwidację pogorzeliska. Przypomnijmy, że utylizacja zawartości magazynu przed pożarem miała kosztować 10 mln zł. Na czwartkowym spotkaniu prezydent Kubicki mówił o potrzebnych kolejnych sumach. W sumie miasto ma już zatem na ten cel 53 mln i zabiega jeszcze 17 mln euro. Dość kosztowne usunięcie tego „nic”.

Prawo do prawdy

– Gdy czytam te dane… Powiem krótko, wyglądają szokująco – mówił podczas spotkania senator Vadim Tyszkiewicz. – Nie jestem specjalistą i podobnie jak mieszkańcy nie wiem, czy jest bezpiecznie, czy też nie. Kolejne konferencje nic nie wnoszą oprócz dziwnych zachowań władz miasta. To jakaś szopka. Dziś mieliśmy się spotkać, aby wypracować jakiś plan działania, ale pana prezydenta nie ma. Podobnie jak służb wojewody i przedstawicieli mediów publicznych.

Dowiedzieliśmy się jeszcze od przedstawicieli prokuratury, ze wkrótce zostanie zwołana konferencja prasowa, na której zaprezentowane zostaną ustalenia prokuratury. Joanna Liddane, społeczniczka i ekolożka krytykowała podejście władz do sprawy i podkreślała, że nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak poważne mogą być skutki tej katastrofy, które będą dotykać nas przez lata. Szef działkowców z Przylepu mówił o trwającym czeskim filmie, w którym nadal nikt nic nie wie i wielką niewiadomą jest na ile można korzystać z plonów.

Jedna z uczestniczek spotkania z kolei pytała, czy upublicznianie tego rodzaju wyników badań nie powoduje niepotrzebnej paniki. Odpowiedź była jedna: mieszkańcy mają prawo wiedzieć, znać prawdę…

Krajobraz po bitwie

Przypomnijmy. 2 sierpnia  specjaliści pobrali próbki z czterech miejsc w Przylepie: ze stawu wschodniego dawnych zbiorników retencyjnych, z kolektora, który zasila stawy rybne oraz przed pierwszą tamą przy przepuście bezpośrednio przed Doliną Bobrów. Badania wykazały wielokrotne przekroczenia dopuszczalnych stężeń substancji takich jak kadm (62,4 x 10 do potęgi trzeciej procent dla próbki pobranej z kolektora KS-1000), chrom (9300 proc.), nikiel (3000 proc.), ołów (2600 proc.), benzo(a)piren (9000 proc.) czy pestycydy chloroorganiczne (24,3 x 10 do potęgi trzeciej procent). Wykryto również związki pochodzące ze środków gaśniczych użytych w trakcie pożaru.

Na zakończenie lubuska marszałek dodała, że biegły na podstawie swojej oceny wskazał działania, jakie należy podjąć natychmiast po katastrofie. Należało m.in. wytypować grupy osób szczególnie narażonych na skutki pożaru, potencjalny obszar zanieczyszczenia powierzchni ziemi i przeprowadzić inwentaryzację wszystkich ujęć wód podziemnych i studni prywatnych na kierunku spływu wód podziemnych.

Wnioski końcowe raportu:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content