Co z pociągami do Wrocławia? Marszałek Jabłoński: – Byliśmy pełni dobrej woli

Marszałek Marcin Jabłoński / Fot. Łukasz Wawer. LCI
Na sejmiku lubuskim ponownie o kolei. Tym razem na tapecie pojawił się gorący ostatnio temat połączeń między Zieloną Górą a Wrocławiem. – Województwo dolnośląskie w dość specyficzny sposób, niezwykle władczo, chce wyrywać połączenia z innych regionów – mówił marszałek Marcin Jabłoński.

Było praktycznie pewne, że tematy okołokolejowe pojawią się na drugim listopadowym sejmiku. Gdy wiceprzewodniczący Mirosław Marcinkiewicz wyliczał interpelacje, jakie spłynęły w ostatnim czasie, okazało się, że spora część z nich dotyczy aktualnej sytuacji na lubuskiej kolei.

Krótko później, w punkcie dotyczącym informacji na temat bieżącej pracy zarządu, głos zabrał marszałek Marcin Jabłoński. W obszerny sposób przedstawił lubuski punkt widzenia na trwający spór z samorządem dolnośląskim i połączeń kolejowych na trasie Zielona Góra – Wrocław. – Chciałbym przedstawić kilka informacji, bo większość tego, co można przeczytać, to nie jest prawda, to nie jest półprawda, a raczej to trzecie, znane z przysłowia – zaczął.

– Na dwanaście par pociągów, które kursowały na tym odcinku, w roku 2022 miały miejsce 72 odwołania. W 2023 raptem 26, z czego sześć to wypadek z udziałem osób postronnych, sześć to usterki rozjazdów, czyli czegoś co podlega pod PLK, kolejne dwa to drzewo na torach, więc tylko kilka przypadków było z winy przewoźnika – wyliczał.

PolRegio zdziwione, Solidarność oburzona

Jabłoński w skrócie przypomniał wydarzenia ostatnich miesięcy. – Wczesną wiosną pojawiły się sygnały ze strony Dolnego Śląska o zamiarze dyskusji nad przejęciem części połączeń przez Koleje Dolnośląskie. Rozmawiałem przez telefon z panem Tymoteuszem Myrdą z zarządu województwa. Sądziliśmy, że będzie to poprzedzone dyskusją, bo to nie jest prosta sprawa i nie można jej sprowadzić tylko do ceny. To jest złożony system naczyń połączonych – wyjaśniał. – Tymczasem 5 kwietnia pan Myrda zakomunikował na konferencji prasowej, że województwo dolnośląskie przejmuje te przewozy. Przed dokonaniem jakichkolwiek uzgodnień z województwem lubuskim – dodał.

Następnego dnia spółka PolRegio wydała oświadczenie w tej sprawie, w którym, podobnie jak władze Lubuskiego, wyraziła zdziwienie zapowiedziami płynącymi z Dolnego Śląska. Podkreślono też, że podobne próby podejmowane były w stosunku do Wielkopolski i Opolszczyzny, ale spotkało się to z odmową tamtejszych marszałków.

W podobnym tonie wypowiadał się m.in. NSZZ „Solidarność” działający przy Polregio. Niszczenie jednej spółki by zbudować własną, zarzucał władzom Dolnego Śląska przewodniczący związku Wiesław Natanek.

29 kwietnia rzecznik prasowy woj. dolnośląskiego poinformował, że rozmowy z woj. lubuskim trwają. Ostatecznie PolRegio zdecydowało się oddać Kolejom Dolnośląskim osiem z dwunastu par pociągów.

– Będąc związanymi umową z PolRegio na dziesięć lat, zostało nam siedem, nie chcieliśmy dopuścić do sytuacji, w której dokonalibyśmy uzgodnień z Dolnym Śląskiem bez wiedzy i akceptacji PolRegio, bo pociągałoby to za sobą poważne konsekwencje finansowe – wyjaśniał Jabłoński.

24 sierpnia do dolnośląskiego samorządu wystosowano pismo, w którym zaakceptowano wspomniany wyżej podział połączeń. – To jeszcze raz potwierdza, że mieliśmy kontakt – mówił marszałek. Jednak na spotkaniu zaplanowanym na 20 listopada reprezentantów Dolnego Śląska zabrakło. Zjawili się tylko przedstawiciele PolRegio.

– Pisali, że bezskutecznie podejmowano próby kontaktu, co jest nieprawdą, mam tych dokumentów więcej – mówił Jabłoński, gdy za jego plecami wyświetlały się kolejne pisma na potwierdzenie jego słów.

Dwie różne wypowiedzi radnego

Oberwało się też radnemu Kazimierzowi Łatwińskiemu (PiS), który kilka dni wcześniej na łamach Gazety Lubuskiej nazywał sytuację „patologiczną i nienormalną” komentując, że oferta Dolnego Śląska od miesięcy leżała na stole.

– Chciałem przypomnieć panu Łatwińskiemu jego wypowiedź z marca, gdy wypowiadał się w zgoła odmienny sposób, dopytując się, czy województwo ma zamiar oddać jedną z najlepiej funkcjonujących linii kolejowych, co spowodowałoby szkodę dla woj. lubuskiego – mówił Jabłoński.

– Zapewniam, że stoimy na straży interesów województwa lubuskiego – podkreślał marszałek. – Mamy udziały w spółce PolRegio, nieduże, bo niespełna dwuprocentowe, ale jednak. Mamy umowę na 10 lat. Uznaliśmy, że rozmowy muszą toczyć się przy udziale PolRegio. I proszę wszystkich by zachować spokój w tej kwestii. Porozumienie wciąż jest możliwe, być może dojdzie do jakiejś zwłoki. Byliśmy pełni dobrej woli by do porozumienia doprowadzić, ale województwo dolnośląskie w dość specyficzny sposób, niezwykle władczo, chce wyrywać te połączenia z innych regionów – skomentował.

– Dlaczego pan marszałek nie wziął pod uwagę tego, że obydwie moje wypowiedzi były w innym czasie. W obydwu wyrażałem krytykę przesiadek. Inaczej formułuje się stanowisko na początku procesu negocjacyjnego, kiedy można ostrzej stawiać pewne warunki – bronił się radny Łatwiński.

– Inaczej należy się wypowiadać w sytuacji, kiedy upłynęło tak wiele miesięcy od marca, cały czas stoimy w miejscu i wszystko wskazuje na to, że będziemy jeździć w sposób patologiczny, z przesiadkami – komentował.

Konwent i debata na sesji

Radna Anna Synowiec zaproponowała z kolei, by temat problemów na kolei był przedmiotem konkretnej debaty, z udziałem wszystkich zainteresowanych stron, nawet z uwzględnieniem reprezentacji województw zachodniopomorskiego i wielkopolskiego. Pomysł zyskał aprobatę zarówno wiceprzewodniczącego Mirosława Marcinkiewicza jak i zarządu województwa. Dyskusja odbędzie się jednak najszybciej na pierwszym posiedzeniu po grudniowej sesji budżetowej.

Tymczasem kolejna okazja do rozmów na temat połączeń z Wrocławiem już 4 grudnia, na konwencie marszałków.

Do tematu wrócimy.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content