Sejm przegłosował budżet państwa na 2024 rok. Wydatki większe od dochodów, ale są pieniądze na wypłaty świadczeń

18 stycznia sejm przegłosował budżet na 2024 rok / fot. Aleksander Zieliński/Kancelaria Sejmu
Sejm podczas posiedzenia 18 stycznia uchwalił budżet państwa na 2024 rok. Za przyjęciem projektu głosowało 240 posłów, przeciwnych było 191, trzy osoby się wstrzymały. Ustawa trafi teraz do senatu, a 29 stycznia powinna trafić na biurko prezydenta. Analitycy sceny politycznej spekulują, że prezydent rozważa skierowanie ustawy budżetowej do Trybunału Konstytucyjnego, w związku z tym, że w obradach Sejmu nie uczestniczyli skazani Wąsik i Kamiński, którym – zdaniem prezydenta i PiS – niesłusznie wygaszono mandaty poselskie.

Dochody państwa na ten rok zaplanowano na blisko 682,4 mld zł. Wydatki zaplanowano na poziomie 866,4 mld zł, a deficyt nie powinien przekroczyć 184 mld zł. 

Projekt zakłada, że wpływy z podatków wyniosą 603,9 mld zł, z czego ponad połowa (316,4 mld zł) to podatek od towarów i usług, czyli popularny VAT. Blisko 89 mld zł to akcyza, a 109,2 mld zł to podatek dochodowy od osób fizycznych.

Z kolei w uzasadnieniu do ustawy budżetowej czytamy:

Poziom dochodów budżetu państwa w 2024 r. będzie determinowany poprawiającą się sytuacją makroekonomiczną oraz zmianami systemowymi, wśród których są miedzy innymi skutki rozporządzenia dotyczące kontynuacji czasowego stosowania stawek obniżonych:

· do 31 marca 2024 r. – obniżenie stawki VAT z 5% do 0% dla żywności oraz 0% dla określonych produktów leczniczych;

· 8% – dla określonych towarów wykorzystywanych w produkcji rolnej w 2024 r.

Jeśli chodzi o wydatki, to rząd znalazł m.in. 500 mln zł na finansowanie zabiegów in vitro czy 10 mln zł na telefon zaufania dla dzieci i młodzieży.

Ochrona zdrowia ma pochłonąć w sumie 192 mld zł. Wydatki na obronność to z kolei 118 mld zł. Niemal tyle samo, bo 117,9 mld to kwota zaplanowanych subwencji dla jednostek samorządu terytorialnego.

Jeśli chodzi o najważniejsze założenia makroekonomiczne, to PKB ma w tym roku podskoczyć do 3 proc., a inflacja spaść do 6,6 proc.

Budżet na 2024 zakłada też wzrost zatrudnienia w gospodarce narodowej o 1,2 proc. a stopa bezrobocia pod koniec roku powinna wynosić 5,2 proc. Nominalny wzrost przeciętnego wynagrodzenia oszacowano na 9,8 proc, czyli ponad trzy procent powyżej prognozowanej inflacji.

Przy okazji warto przypomnieć, że od 1 stycznia minimalne wynagrodzenie w Polsce wynosi 4242 zł brutto a stawka godzinowa 27,70 zł. Kolejna podwyżka tych kwot już w lipcu, kolejno do 4300 i 28,10 zł.

Scenariusz grecki to przesada

Opinie o budżecie są skrajne, tak samo jak skrajnie podzielone jest polskie społeczeństwo. Wśród głosów pesymistycznych pojawiają się m.in. takie, które rekordowy deficyt budżetowy uznają za preludium do scenariusza greckiego. Czy mamy się czego bać? Prof. Jan Sikora, z Instytutu Ekonomii i Finansów Uniwersytetu Zielonogórskiego przekonuje, że takie porównania są mocno przesadzone. – W przypadku Grecji mieliśmy do czynienia z zupełnie innymi uwarunkowaniami. A ostatecznie, przy zagranicznym wsparciu kraj jakoś pomału funkcjonuje. I nie został rozkupiony, jak niektórzy przewidywali – komentuje.

Rządząca dziś koalicja na długo przed wyborami krytykowała rozbuchane do granic wydatki na administrację. Prof. Sikora uważa jednak, że to nie tam powinniśmy szukać oszczędności. – Administracja zawsze pączkowała i będzie pączkować. A każdy kolejny rząd i tak mówi o redukcji – przekonuje. – Poza tym oszczędności poczynione na administracji państwowej byłyby zaledwie niewielkim, nic nie znaczącym procentem – mówi.

Prof. Jan Sikora
Prof. Sikora twierdzi że oszczędzanie na administracji przyniosłoby mizerny skutek, podczas gdy jest nam ona potrzebna do uszczelnienia systemu podatkowego.

Ekonomista przyznaje, że skuteczniejsze byłoby reperowanie budżetu poprzez podatki, ale to nigdy nie była i nie jest ciekawa płaszczyzna do działania.

– Inne kraje poprawiają swoją kondycję finansową poprzez ograniczenie wydatków na armię, ale w obecnej sytuacji geopolitycznej byłaby to wybitnie niepopularna decyzja – komentuje. – Polska jest aktualnie jednym z liderów NATO, jeśli chodzi o procent PKB przeznaczany na zbrojenie – dodaje.

Przypomnijmy: sojusz wymaga, by kraje członkowskie przeznaczały na ten cel 2 proc. swojego PKB. Polska w ubiegłym roku wygospodarowała 3 proc., a na 2024 rok zaplanowała aż 4 proc. Dla porównania: w USA jest to średnio ok. 3,5 proc., we Francji 1,9 proc. w Niemczech niespełna 1,6 proc. a w Hiszpanii niecałe 1,3 proc.

Przykład powinien iść z góry

Prof. Sikora podkreśla, że ważne dla finansów publicznych jest też zapanowanie nad wydatkami spółek skarbu państwa. – Zwłaszcza jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju działalność „charytatywną” i „marketingową” – mówi. – Nie wszystko można sponsorować takimi datkami – dodaje.

– Pewnie kwestie można regulować jeśli chodzi o sferę państwową, ale nie należy też zapominać o sferze prywatnej. Państwo powinno zadbać o ściągalność podatków, a to tego potrzeba jest właśnie wspomniana wcześniej administracja – komentuje. – Mimo wszystko jednak przykład i tak powinien iść z góry – kwituje.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content