Nawet malkontenci muszą przyznać, że pieniądze przeznaczone na rewitalizację parku w Zatoniu nie zostały wyrzucone w błoto. Jednym z dowodów mogą być tłumy gości, którzy przyjechali, aby obejrzeć iluminacje. Jednak zgodnie z zapowiedziami to nie koniec atrakcji. Podobnie jak nie koniec prac mających uatrakcyjnić to miejsce.
Już kilka lat temu lubuska wojewódzka konserwator zabytków deklarowała, że być może nad zabezpieczoną ruiną zostanie rozciągnięty namiotowy dach. Ostatecznie zielonogórski magistrat zdecydował się na szklane zadaszenie o powierzchni 750 mkw. Biorąc pod uwagę liczbę imprez, które mają miejsce w zabytkowych murach, taka ochrona przed kaprysami aury jest potrzebna. To nie wszystkie zmiany. Zostanie oranżeria zostanie powiększona, na Wielkim Stawie pojawi się sześciometrowy pomost, a po parku chodzić będą pawie. Nową częścią będzie astronomiczny Ogród Aleksandra z zegarami słonecznymi. Do tego trzy place zabaw dla dzieci i strefa piknikowa, toalety i letni ogródek przed gastronomią.
Gdy wraz z Agnieszką Kochańską, architekt zieleni, projektantką rewitalizacji, staliśmy przy różanej altanie z żalem mówiła, że na zagospodarowanie leśnej części parku będziemy musieli jeszcze poczekać. Zapowiedzi stają się ciałem. W ciągu dwóch lat i ta część powinna wypięknieć, co będzie kosztowało około 10 mln zł, z czego 8 mln to fundusze europejskie. Dodatkowo 4,5 mln zł zostanie przeznaczonych na budowę obok parku zielonego parkingu i drogi dojazdowej. Na tych ostatnich inwestycjach chyba najbardziej zależy mieszkańcom Zatonia, bo sąsiedztwo parku bywa kłopotliwe. Sądząc po tym, co się w Zatoniu podziało w ciągu ostatnich lat, nie żal ani jednej złotówki.