Urząd pracy w Zielonej Górze otwarty tylko do kwietnia? Miasto nie przekazuje dotacji

Siedziba PUP w Zielonej Górze / Fot. Facebook
Powiatowy Urząd Pracy w Zielonej Górze nie otrzymał od miasta dotacji na działanie w 2024 r. bez tych pieniędzy zostanie zamknięty w najbliższych miesiącach. Szukający pracy i pracodawcy będą musieli jeździć do Sulechowa. Co jest przyczyną problemów na linii miasto-starostwo?

Jak tłumaczy radny miasta Marcin Pabierowski, chodzi o subwencję na działanie w wysokości 600 tys. Takie pieniądze miasto otrzymało od państwa. Bez nich urząd pracy wyczerpie swój budżet w kwietniu, czyli mówiąc krótko zamknie swoje drzwi. –  Gdy subwencja wpływa do miasta, przekazuje się ją do urzędu pracy. Jestem zdziwiony, czemu prezydent nie realizuje zadań, które powinny być wykonywane w sposób automatyczny. Będziemy bronić urzędu pracy – deklaruje Marcin Pabierowski, kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta Zielonej Góry.  

– Jest to decyzja pana prezydenta i tej dotacji nie przekazuje. Porozumienia na wspólne prowadzenie tej instytucji nie podpisał. Rozmawiamy od dwóch miesięcy i nie przynosi to efektu. Jesteśmy w stanie zawieszenia, bez pieniędzy centralnych nie będziemy w stanie prowadzić urzędu pracy – wyjaśnia Mirosław Andrasiak członek zarządu powiatu zielonogórskiego.

Jeśli sytuacji nie uda się rozwiązać w pierwszym etapie urząd pracy zostanie przeniesiony do Sulechowa i to tam będą jeździć zielonogórzanie lub osoby planujące pozyskać dotację na założenie firmy. Czy taki scenariusz jest realny? Miasto tłumaczy, że pieniędzy nie przekazuje, bo samo czeka… na pieniądze ze starostwa.

– Przedstawialiśmy wersję kompromisową, polegającym na tym, aby starostwo od stycznia tego roku przejęło prowadzenie dwóch muzeów na terenie powiatu. Wysyłaliśmy też wnioski o dotację na pokrycie części kosztów likwidacji składowiska w Przylepie. Nie dostaliśmy odpowiedzi, dlatego czekamy, bo mieszkańcy Zielonej Góry nie powinni sami ponosić kosztów tego, co zawiniło starostwo, a zostało przez sąd udowodnione – mówi Krzysztof Kaliszuk, wiceprezydent Zielonej Góry.

Postawa władz miasta mocno dziwi przedstawicieli Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego. – Działanie miasta jest nieuzasadnione, dlatego że nie ma żadnej zależności między przekazaniem środków, a jakimiś świadczeniami związanymi z Przylepem. Tak naprawdę kwestia Przylepu pozostaje w gestii prezydenta Zielonej Góry. Przypominam, że w 2020 r., wyrokiem Naczelnego Sądu Administracyjnego prezydent został wskazany jako organ odpowiedzialny za utylizację śmieci – twierdzi wicewojewoda Tomasz Nesterowicz.

– Środki powinny trafić do starostwa powiatowego na z góry określony cel. Tutaj nie ma za bardzo możliwości tworzenie systemu powiązań, że te środki pan prezydent przekaże, jeżeli starosta, jakieś inne czynności wykona. Mam nadzieję, że miasto przekaże niezwłocznie pieniądze i urząd pracy będzie mógł funkcjonować – podsumowuje Nesterowicz.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content