Marcin Pabierowski: Miasto potrzebuje zmiany, bo Zieloną Górę stać na więcej (WIDEO)

Dlaczego zdecydował się na start w wyborach na prezydenta Zielonej Góry? Jaki ma plan na miasto? Jakie błędy jego zdaniem dyskwalifikują prezydenta Kubickiego? Czy będzie kandydatem szeroko rozumianej opozycji w mieście? Czy oczekuje debaty z Januszem Kubickim? Jak przełożyć rewelacyjny wynik parlamentarny PO w Zielonej Górze na wybory samorządowe?

Gościem „Rozmowy Dnia” był Marcin Pabierowski – zielonogórski radny PO, kandydat na prezydenta miasta.

Dość długo trzeba było czekać, by zielonogórska PO wyłoniła kandydata na prezydenta miasta. Udało się dwa miesiące przed wyborami. Dla Pana była to łatwa decyzja?

Ta decyzja była długo wykuwana podczas dyskusji w Platformie Obywatelskiej. Nie chciałem nic robić na siłę, ale zgłosiłem swoją gotowość. Wiem, że PO jest drużyną, więc musiała być zgoda i jedność w wyborze kandydata na prezydenta Zielonej Góry. Moja decyzja wynika z tego, że drugą kadencję jestem radnym i obserwuję miasto i to, co dzieje się z jego finansami i gospodarką podczas rządów prezydenta Kubickiego i powiem jedno: gorzej już być nie może. To jest podstawa podjęcia tej decyzji.

Jest w Panu wiara w to, że z prezydentem Kubickim, który rządzi od 2006 roku, naprawdę można wygrać?

Tak! Pokazują to przede wszystkim mieszkańcy, którzy zgłaszają się do nas, w szczególności przedsiębiorcy. Mówiłem już o tym wielokrotnie – kwestie prowadzenia działalności gospodarczej, wysokie podatki, obsługa inwestora, praktycznie rekordy długości w wydawaniu decyzji administracyjnych dla potencjalnych inwestorów, kwestia otwartości urzędu dla mieszkańców, partycypacji, budżetu obywatelskiego, który jest wypaczony, sterowany ręcznie i wyklucza mieszkańców. Tak naprawdę miasto stoi w korkach.

Jakie są Pana główne zarzuty wobec działań prezydenta Kubickiego?

Proszę porównać kadencje pana Kubickiego od 2006 roku. Czy jest lepiej, jeśli chodzi o komunikację? Nie jest lepiej, bo stoimy w korkach. Jest bardziej zielono czy mniej zielono? Mniej, bo drzewa są wycinane na potęgę. Czy mieszkańcom żyje się drożej czy taniej? Drożej, bo są bardzo wysokie podatki i ceny nieruchomości. Nie ma uwolnionych nowych terenów inwestycyjnych, by była konkurencja między deweloperami, żeby cenami rywalizowano o nabywcę. To nie jest dobre gospodarowanie miastem. Zielona Góra ma olbrzymi potencjał, Zieloną Górę stać na więcej.

Co takiego wydarzyło się przez ostatnią kadencję, od 2018 roku, co skłonić ma zielonogórzan do powiedzenia: „czas na zmianę prezydenta”?

Widać to po wielu wskaźnikach gospodarczych. Widać to chociażby po uniwersytecie zielonogórskim. Mamy 10 tysięcy studentów, a w przeszłości było to 20, 25 tysięcy. O czym to mówi? Na pewno nie o słabości uniwersytetu, a o tym, że nie ma gdzie pracować. Tutaj po prostu ludzie nie przyjeżdżają, bo nie ma firm, nie ma innowacji, nie ma nowoczesnej gospodarki. Studenci to widzą i wybierają inne ośrodki. Co stało się po połączeniu miasta z gminą? Nic! Pieniądze zostały wpompowane, a nie widać nowych stref gospodarczych, nowych stref logistycznych. Nie wybudowano np. nowych wiaduktów, które są tak potrzebne Zielonej Górze.

Rywalizacja z prezydentem Kubickim nie będzie łatwa. Stoi za nim od lat cała miejska machina, z radnymi na czele, którzy już zaczęli wyborczą agitację.

Dlatego trzeba być szczególnie zdeterminowanym. Wielu ludzi chce współpracować z moim komitetem wyborczym, dostaję mnóstwo głosów wsparcia. Jest jedno słowo, które jest przez ludzi powtarzane, czyli „zmiana”. Zielona Góra potrzebuje zmiany, potrzebuje świeżego oddechu, potrzebuje przestawienia finansowego,  gospodarczego, logistycznego i empatycznego na nowe tory. Nie można stosować cały czas tych samych metod i oczekiwać nowych efektów, a pan Kubicki to robi. Osoby z otoczenia prezydenta Kubickiego działają nieetycznie, ale ja to pokonam. Swoją kampanię będę prowadził na ulicy, wśród ludzi, bo czuję się w tym dobrze.

Oczekuje Pan otwartej i uczciwej debaty z prezydentem Kubickim?

To jest najważniejsze. Potrzebna jest rzetelna debata, tym bardziej, że kampania będzie krótka, raczej sprinterska. Będziemy mieli tak naprawdę cztery tygodnie. Sam będę wywoływał prezydenta Kubickiego, mam nadzieję, że do kwestii tematycznych – społecznych, gospodarczych, ekonomicznych czy edukacyjnych. Żadnej debaty się nie boję. Jestem radnym od 2015 roku, mam swoje pomysły i jak ruszy kampania to będę chciał przepytać prezydenta Kubickiego. Nie chcę rozmawiać o tym, co było, ale o tym, jak ma być, jaki jest plan na Zieloną Górę.

W październikowych wyborach PO otrzymała w Zielonej Górze ponad 36 tysięcy głosów. Nie da się ukryć, że jest to nie najgorszy punkt wyjścia. Jak chce Pan przekonywać do swojej kandydatury?

Będę o to poparcie zabiegał. Myślę, że Zielona Góra potrzebuje przede wszystkim spokoju i braku kłótni z urzędami, bo miasto przez to traci. Prezydent Kubicki kłóci się z urzędem marszałkowskim, z powiatowym urzędem pracy…Dość tych kłótni. Chcę być gwarantem tego porozumienia rządu i samorządu. Dostałem już takie zapewnienia. Wiem jak sprowadzać pieniądze, jak projektować inwestycje. Zielona Góra ma olbrzymi potencjał, który można wykorzystać rzetelną i uczciwą pracą dla miasta.

Cała rozmowa:

Udostępnij:

Więcej artykułów

Z nowoczesnych aparatów USG cieszą się między innymi gorzowskie Amazonki od lat namawiającej lubuszanki do profilaktyki. Na zdjęciu z dr n. med. Piotrem Zorgą kierownikiem Klinicznego Zakładu Medycyny Nuklearnej.

Diagnostyka w gorzowskim szpitalu na nowym poziomie

Nowy Ambulatoryjny Zakład Diagnostyki Obrazowej, sfinansowany ze środków Krajowego Planu Odbudowy, został oficjalnie otwarty na terenie gorzowskiego szpitala. Inwestycja warta dziesiątki milionów złotych ma znacząco

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Przejdź do treści