Zakola i meandry. Ciekawe czasy… (FELIETON)

Mężczyzna przy stoliku
Andrzej Flügel: Politycy przed wyborami europejskimi wszystko podleją nam swoim sosem obietnic
Teraz, gdy już nie ma synekurek, pęka twarda jedność obozu. Już są tacy, którzy zaczynają opowiadać, co i jak się wyrabiało. Kto komu przydzielał, wbrew prawu i zdrowemu rozsądkowi, nienależne granty, subwencje, dotacje i inne frukta – pisze Andrzej Flügel w felietonie „Zakola i meandry”.

Pan Bogdan znów ostatnio stwierdził, że żyjemy w dziwnym kraju. Oto prezydent nie podpisuje ustawy, dzięki której tabletkę „dzień po” będzie można kupić bez recepty. Jako jedną z przyczyn podaje, że taka 15-letnia dziewczyna może kupić i zażyć zamiast jednej… pięć tabletek. Brzmi to idiotycznie, ale co tam… Nie obchodzi go, że cała tak zwana normalna Europa, poza Polską i Węgrami, dopuszcza taką możliwość. Dla niego liczy się stałość poglądów. To nic, że dziś wstecznych.

Po przeszukaniu domu byłego ministra sprawiedliwości i znalezieniu tam akt prokuratorskich jego partyjni koledzy bezczelnie, wbrew zdrowemu rozsądkowi i prawdzie, mówią, że to, iż syn ma w domu akta dotyczące sprawy jego ojca, to normalka. Tak, jakby każdy obywatel, którego rodzic, żona, siostra albo brat ma sprawę w sądzie, mógł je zabrać do domu i trzymać w szufladzie! To już obraża nawet tych ze słabszym ilorazem inteligencji.

Kiedy wreszcie prokuratura zaczęła w tym kraju działać i odnowiła albo wszczęła śledztwa, które wcześniej z przyczyn politycznych były specjalnie wydłużane lub umarzane, posłowie dzisiejszej opozycji, do niedawna „królowie życia”, nieliczący się z nikim i niczym, biją na alarm. Ich zdaniem każda sprawa, która dotyka ich ludzi, jest umotywowana politycznie, wykonywana według standardów białorusko-rosyjskich i zemstą obecnej władzy. Oni rządzili świetnie, w myśl demokratycznych założeń i praktycznie bez błędów. Pytani, czy ich zdaniem to normalne, że za pieniądze z funduszu sprawiedliwości, który miał wspomagać ofiary przestępstw, kupowano lodówki i garnki dla gospodyń wiejskich, wozy strażackie albo oferowano znajomemu księdzu, żeby wybudował studio nagrań, z bezczelnymi minami mówią, że jak najbardziej!

Pan Bogdan uważa, że nadchodzą ciekawe czasy. Ci, którzy robili z tym krajem co chcą, oraz ich poplecznicy i potakiwacze, chętnie sięgający po konfitury, siedzą już na gorących krzesłach. Teraz, gdy już nie ma synekurek, pęka twarda jedność obozu. Już są tacy, którzy nie chcąc wypaść z sań i być rozszarpanymi przez wilki zaczynają opowiadać, co i jak się wyrabiało. Kto komu przydzielał, wbrew prawu i zdrowemu rozsądkowi, nienależne granty, subwencje, dotacje i inne frukta.

Będzie się działo!

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content