Zastal bez charakteru, zestresowany. Tak nie da się wygrać (ZDJĘCIA)

Sześciu mężczyzn gra w koszykówkę
Novak Musić zakozłował się pod koszem rywala i Zastal traci piłkę
Koszykarze Enei Stelmetu Zastalu Zielona Góra polegli mimo wsparcia ponad 3000 kibiców. O porażce przesądziła fatalna pierwsza kwarta i bezradność w końcówce meczu. Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia prowadziła przez 39 minut i 28 sekund, najwyżej 19 punktami, więc wygrała zasłużenie.

Enea Stelmet Zastal Zielona Góra – Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 73:78 (12:25, 20:20, 22:15, 19:18)

Enea Stelmet Zastal: Hall 20 (9 zbiórek), English 11 (3/11 z gry, 3×3), Woroniecki 8 (2×3), Rakocević 6 (2/9 z gry, 8 zbiórek), Kołodziej 4 (5 fauli), oraz Musić 12 (5/7 za dwa, 6 asyst), Horne 6 (2/3 za trzy, 6 zbiórek), Wójcik 6, Kikowski 0, Lewandowski 0.

Krajowa Grupa Spożywcza Arka: Kenić 13 (2×3), Alford 11 (3/11 z gry, 2×3), Hrycaniuk 10, Kamiński 8 (2×3), Pluta 0 (0/5 za trzy, 6 asyst) oraz Bogucki 14 (6/8 za dwa, 5 zbiórek), LeDay 12 (5/7 za dwa, 12 zbiórek), Matczak 10, Marchewka 0, Szumert 0.

Widzów 3035.

Zastal zaczął fatalnie. W pierwszej kwarcie przegrywał 9:25, w drugiej 14:33. Do przerwy spudłował wszystkie dziewięć rzutów za trzy, zaliczył tylko cztery asysty, za to aż osiem strat. Wyglądało to źle, bardzo źle.

Później była szalona pogoń i próba doścignięcia rywala. Szło nawet nieźle. W ostatniej minucie, przy stanie 73:76, piłkę miał AJ English, ale przechwycił ją Filip Matczak. Dodajmy, że w końcówce zupełnie nie radził sobie Gligorije Rakocević, który spudłował wszystkie trzy rzuty, ponadto zaliczył stratę i faul.

Najbardziej żenujący obrazek? Członek rady nadzorczej Grono SSA wrzeszczący: “Ty drukarzu!” pod adresem sędziego Piotra Pastusiaka.

Wojciech Bychawski: Wielki szacunek dla zielonogórskich kibiców

– To był trudny i bardzo ważny mecz dla obu drużyn. Wiedzieliśmy, że rywale się nie poddadzą i na pewno będą walczyć do końca, więc bardzo się cieszę z tego zwycięstwa – nie ukrywał Bryce Alford.

– Jestem mokry, ale zadowolony – przyznał Wojciech Bychawski, trener Arki, tłumacząc, że zawodnicy urządzili mu w szatni śmigus dyngus. – Wiedzieliśmy, że to jest piekielnie ważny mecz i dla nas, i dla drużyny z Zielonej Góry, i temperatura tego meczu była wyczuwalna. Myślę, że troszkę lepiej znieśliśmy trudy tego meczu. Prawda jest taka, że Stelmet Zastal dziś nie zagrał swojego meczu – takiego, jak gra zawsze, bo to jest o wiele lepsza drużyna niż pokazuje wynik czy przebieg tego meczu. I ja mam tego świadomość. To była gra nerwów, którą w pewnym sensie nam się udało wygrać.

– Chciałbym serdecznie podziękować kibicom za przyjęcie mojej drużyny, bo w czasie prezentacji były oklaski, były akty normalnej sympatii. Normalne rzeczy, które rzadko kiedy spotyka się zwłaszcza na meczu, który jest o taką stawkę. Wielki szacunek dla zielonogórskich kibiców. To, jak przyjmujecie swoich byłych bohaterów – jak Adam Hrycaniuk, Bryce Alford czy Filip Matczak – świadczy o tym, jaka tu jest tradycja, jaki tu jest szacunek dla koszykówki i dla koszykarzy. To jest piękne, ja wam za to bardzo dziękuję i gratuluję wam tego, bo nie wszyscy i nie wszędzie potrafią w taki sposób uszanować zawodników – podkreślił trener Bychawski.

Michał Kołodziej: W każdym meczu walczymy o życie

– Zaczęliśmy bardzo ospale. Graliśmy niemądrze w ataku, w obronie nie staraliśmy się, dlatego drużyna z Gdyni rzucała bardzo łatwe punkty i wyrobiła sobie bardzo dużą przewagę na początku meczu. Później, jak jest taka przewaga, to ciężko jest wrócić do meczu, bo trzeba wszystkie akcje bronić i większość akcji trafiać. Dlatego pogoń kosztowała nas bardzo dużo siły. W końcówce udało nam się wrócić na kilka posiadań, ale w ważnych momentach po prostu robiliśmy straty, w obronie też faulowaliśmy – tłumaczył Michał Kołodziej.

– Ja chciałem wyjść i bić się o każdą piłkę. Mieliśmy nadzieję, że wszyscy mają takie samo nastawienie. Może po prostu niektórzy zawodnicy zaczęli ospale, może jako drużyna nie wznieśliśmy się na tę energię, na którą powinniśmy, i dlatego taki początek. Trzeba sobie powiedzieć wprost, że walczymy o życie, w każdym meczu. I powinniśmy od pierwszej sekundy gryźć parkiet i rzucać się na każdą piłkę. A z jakiegoś powodu tego nie robimy – dodał Kołodziej.

Virginijus Sirvydis: Naszym problemem jest stres

– Nie pokazaliśmy dzisiaj charakteru. U siebie powinniśmy grać mocno, powinniśmy być niepowstrzymani. Nasi zawodnicy wiedzą wszystko, są dobrze przygotowani do meczu, ale naszym problemem jest stres. Nasza obrona na początku nie działała. Był zły atak i była zła obrona. Po timeoutach również próbowaliśmy zmiany, ale nic nie wychodziło – rozkładał ręce Virginijus Sirvydis, trener Zastalu.

– Być może to mój błąd, że czasami wymagam od zawodników więcej niż mogą, ale muszę ich do tego motywować. Mamy mało czasu, do końca sezonu zostały dwa miesiące. Ale w niektórych meczach pokazaliśmy od razu dobry start i koncentrację. I przede wszystkim gramy teraz u siebie, więc musimy być jak psy, wszystkie piłki muszą być nasze – przekonywał trener Sirvydis.

Enea Stelmet Zastal Zielona Góra – Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content