Jacek Wójcicki: – Chowam głęboko poglądy polityczne (WIDEO)

To było duże zaskoczenie. Niewiele, bo zaledwie procenta głosów gorzowian brakowało do wygranej urzędującego prezydenta w pierwszej turze. Jacek Wójcicki zawsze wygrywał w pierwszej, rządzi miastem od 2014 r. W pierwszych wyborach pokonał m.in. starającego się o reelekcję Tadeusza Jędrzejczaka – poparło go niespełna 61 proc. wyborców. Cztery lata później obronił stanowisko i poprawił wynik (ponad 65 proc. Głosów). Co się stało tym razem? Czy to tylko kwestia pięknej pogody i słabej frekwencji, czy może mieszkańcy dali Jackowi Wójcickiemu żółtą kartkę?

Posłuchaj rozmowy z kandydatami na urząd prezydenta Gorzowa Wlkp., wywiad po wywiadzie to możliwość oceny programu dla mieszkańców:

Prezydent wprowadzi też mniej osób do gorzowskiej rady, bo tylko sześcioro radnych. W rozmowie z Naszą Lubuską o pomyśle Jacka Wójcickiego na miasto.


Jest poczucie przegranej? – Pierwsze wrażenie mówi, że to słaby wynik, ale na tle całej Polski to najlepszy wynik spośród kandydatów bez zaplecza politycznego, partyjnego – komentuje w rozmowie z Naszą Lubuską Jacek Wójcicki.


Co zatem sprawiło, że zabrakło procenta do wygranej w pierwszej turze? Zdaniem urzędującego włodarza miasta – frekwencja. – Dobra pogoda sprawiła, że mieszkańcy skorzystali z tego i wyjechali odpocząć. Może z takim przeświadczeniem, że Wójcicki i tak wygra. Tak się nie stało. Mam nadzieję na większą frekwencje w drugiej turze, bo im więcej mieszkańców głosuje tym bardziej wyrazista wygrana. W dużej mierze zagrała również kwestia ostatnich wyborów parlamentarnych i sukcesu Koalicji Obywatelskiej. Mieszkańcy niejako przenieśli ten sukces na wybory samorządowe. Te wybory są inne, głosujemy bezpośrednio na człowieka, który będzie miastem zarządzał. Moim założeniem od początku było, że chowam głęboko moje poglądy polityczne, staram się odpowiadać na potrzeby wszystkich mieszkańców. Z aparatem partyjnym zawsze jest trochę trudniej, jest zarząd partii, który wymaga pewnych zachowań i może wtedy nie wszyscy będą reprezentowani.


Czy dotychczasowe wygrane pozwalają prezydentowi spać spokojnie? Czy to tylko jeden procent? Czy aż jeden? – To jest aż 1% do odpracowania. Jest ogromna mobilizacja, przede wszystkim elektoratu, który nie poszedł w pierwszej turze głosować. Chcemy też pokazać, że działamy, że jesteśmy w ciągłej zmianie. To wszystko co się dzieje, rzeczy które były zaprojektowane jakiś czas temu wymagają kontynuacji. Prowadzimy rozmowy polityczne, ostatnie zmiany w sejmiku województwa są bardzo pozytywne.
Jednak prezydencka drużyna w radzie będzie znacznie słabsza, sześcioro radnych… – Proszę popatrzeć jakie to są osoby. Są bardzo aktywne, z ogromnym doświadczeniem w samorządzie czy w kulturze. Myślę, ze to przełoży się na pracę w radzie. 13 radnych Koalicji Obywatelskiej to jest dobry sygnał. Ci radni będą naszymi reprezentantami w rozmowach z sejmikiem województwa, z zarządem województwa. Tu akurat myślę, że to pozytywne dla miasta. Zmiana marszałka na jesieni okazało się dla nas bardzo dobrym atutem, nowa rada miasta jest silnie reprezentowana przez Koalicję Obywatelską. To da nam potężnego kopa do działania. Prowadząc rozmowy, czy to z panią posłanką Krystyną Sibińską, czy marszałkiem Marcinem Jabłońskim, te rozmowy są bardzo pozytywne. Pierwszym sygnałem był milion złotych na filharmonię, przez kilka lat nie było środków, przy nowym zarządzie województwa pieniądze się znalazły. Podobnie dofinansowanie dla naszych klubów sportowych Stali czy AZS AJP. Myślę, że w nowej kadencji ta kooperacja będzie bardzo dobra i pozytywna dla Gorzowa.


Tuż przed drugą turą wyborów, zwolnienia w Gorzowskich Inwestycjach Miejskich. Dlaczego? Przygotowywaliśmy się do tej zmiany. Zadaniem dotychczasowego prezesa było stworzenie spółki, struktury i podstaw administracyjnych. Przygotowywaliśmy się, że po zamknięciu roku w spółce, czyli około czerwca do tej zmiany dojdzie. Rozmowy z mieszkańcami, debaty przyspieszyły tą decyzje. Są ogromne oczekiwania do przyspieszenia, do zmian, do lepszej jakości. Dlatego od poniedziałku pani Agnieszka Surmacz przejmuje stery w Gorzowskich Inwestycjach Miejskich.


Kampania Piotra Wilczewskiego to spotkania z mieszkańcami, jest obecny na ulicach. Jaki jest klucz do sukcesu Jacka Wójcickiego? – Ja cały czas rozmawiam z mieszkańcami, od takich niewielkich spotkań w sklepie, czy większych imprez organizowanych w mieście. To są codzienne rozmowy, często dyskutujemy o inwestycjach w mieście właśnie w sklepie z koszykiem na zakupy. Cały czas się uczymy. Kampania wyborcza, wszystkie głosy kontrkandydatów, również są dla mnie lekcją.

Urzędujący prezydent stroni od wizji powiększenia Gorzowa o ościenne gminy. Wiele komitetów miało to na sztandarach – Współpraca z gminami daje nam relatywne zyski. Połączenie gmin z miastem dałoby nam 100 mln w pięciu rocznych ratach po 20, ale również masę problemów. Powierzchnia miasta, jego rozpiętość, czy ilość dodatkowych dróg byłaby ogromna. To nie tylko wyciągnięcie pieniędzy z tych gmin, ale tam zostają problemy, które rozwiązują włodarze tych samorządów. Tak te problemy spadną do miasta. Połączenie nie spowoduje nagle polepszenia sytuacji. My proponujemy inne rozwiązanie. Zintensyfikowanie współpracy. Realizujemy zadania w ramach Związku Celowego Gmin, potężne zadania wodociągowo-kanalizacyjne. One zakończyły się sukcesem tylko dlatego, że wspólnymi siłami mogliśmy pozyskiwać duże pieniądze. Podobnie jest z gospodarką odpadami. Kolejnym zadaniem będzie wspólna komunikacja, do którego potrzebny będzie powiat gorzowski. Poprzedni rząd wprowadził dofinansowanie do komunikacji autobusowej, ale nie miejskiej. Powiat musi wziąć na siebie liderowanie, my zaplecze techniczne i merytoryczne. Jest taka możliwość, żeby uruchomić wspólną komunikację, która będzie przejeżdżała przez Gorzów i uzupełniała siatkę połączeń. Taki transport będzie mógł być dofinansowany.

K.Kozińska, T.Pawłowski

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content