Da Vinci w działaniu. Prof. Salagierski: Za nami 20 operacji

– Robot to wspaniała rzecz dla pacjentów, ale najważniejsi są ludzie, czyli zespół, dzięki któremu rozwija się  chirurgia robotyczna – mówi prof. Maciej Salagierski, lekarz urolog w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze i kierownik Katedry Urologii i Onkologii Urologicznej Collegium Medicum Uniwersytetu Zielonogórskiego.

Pan jako pierwszy wykonywał operację robotem da Vinci w Zielonej Górze. Jak teraz wygląda kwestia operacji robotowych w naszej lecznicy?

W urologii rzeczywiście robotyka w naszym szpitalu ruszyła. Także dzięki zasłudze moich kolegów, którzy mnie wspierali, z zespołu w Siedlcach, pod kierownictwem doktora Piotra Kani – Ordynatora Oddziału Urologii i Onkologii Urologicznej  Mazowieckiego Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach, który jako jeden z pierwszych przeprowadzał zabiegi z wykorzystaniem robota da Vinci w  Polsce. Warto podkreślić, że dr n. med. Piotr Kania dotychczas wykonał już ponad 500 prostatektomii radykalnych. Tam się szkoliliśmy, potem doktor Kania jeszcze kilka razy nas wizytował. Teraz już samodzielnie wykonujemy zabiegi. Nie operuje oczywiście sam robot, “ramiona” robota znajdujące się nad pacjentem, obsługiwane są zdalnie przez chirurga, który siedzi przy konsoli. Niezbędna jest także asysta.

Ile wykonaliście zabiegów do tej pory?

Około 20. Staraliśmy się operować dwa razy w tygodniu praktycznie od momentu, kiedy ruszyły zabiegi. Robot to wspaniałe narzędzie dla pacjentów. Natomiast zasługa uruchomienia robotyki jest związana z ludźmi, którzy wspierali jego uruchomienie. Zawsze to będę podkreślać.

Jaka jest skuteczność operacji?

Bardzo dobra. To zabiegi wykonywane minimalnie inwazyjnie. Roboty są bardzo precyzyjne. Warto podkreślić, że o ile w Polsce robotyka jeszcze się rozwija, to w wielu krajach jest już rozwinięta. W ciągu ostatnich 20 lat wykonano tych zabiegów na świecie ponad 14 milionów. W Polsce – zwłaszcza dzięki zasługom urologów – wykonano ich dotychczas około 15 tysięcy…

W 37-milionowym państwie…

Ale podkreślę, że robotyka w Polsce rozwija się coraz lepiej. Ośrodków stosujących roboty jest około czterdziestu. W Polsce przeszkolonych lekarzy do pracy z robotem jest około stu. W regionie mamy ośrodek gorzowski i zielonogórski. Wykonujemy operacje w raku gruczołu krokowego, potocznie zwanego prostatą. Zachęcamy do operacji w naszym ośrodku, staramy się pacjentem jak najlepiej zaopiekować.

Kolejki są długie?

Działamy szybko. Od zgłoszenia się chorego ze skierowaniem do naszego ośrodka w ciągu czterech tygodni staramy się pacjenta zoperować.

Jakie są koszty?

Chorzy nie płacą za te zabiegi, warte około 30 tysięcy złotych. Jedyny problem, jaki widzę w perspektywie rozwoju robotyki w naszym szpitalu, to fakt, że dysponujemy sprzętem jednorazowym na wykonanie 200 zabiegów. Mam nadzieję, że pieniądze na dalsze zakupy się znajdą.

Panie profesorze, operowanie robotem to przyszłość?

To jest teraźniejszość. Przyszłość jest taka, że większość zabiegów w brzuchu będzie wykonywanych przez robota. Podkreślam, że człowiek operuje, a robot jest jego narzędziem. Ja zdecydowanie wolałbym być operowany przy asyście robota, niż w tradycyjny sposób otwarty czy nawet laparoskopowy. Utrata krwi jest mniejsza. Przy takich zabiegach chorzy naprawdę szybko wracają do zdrowia. Skracamy czas hospitalizacji do minimum. Staram się wypisywać chorych po zabiegach nawet w drugiej dobie.

Jakie są najbliższe plany na rozwój oddziału?

Potrzebujemy sprzętu do wczesnej diagnostyki raka prostaty, do tzw. precyzyjnej biopsji – fuzyjnej. To jest sprzęt, który – w porównaniu z robotem – nie jest drogi. Pozwoli szybko wykrywać raka prostaty. Jest konieczny w naszym ośrodku, żeby chorych szybciej diagnozować i kwalifikować do leczenia. Druga rzecz to markery nowotworowe. W Polsce nie są refundowane. A waga diagnostyki jest olbrzymia.

Wywiad z prof. Maciejem Salagierskim w Lubuskim Centrum Informacyjnym:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content