Łagów potrafi oczarować. Czy lubuska perła traci blask?

Fot. Grzegorz Walkowski
Przez kilka dekad Łagów Lubuski był tym dla naszego regionu, czym jest Santorini dla Grecji. Słowem widokówką mającą pokazać piękno krainy lasów i jezior. Perle dodatkowego blasku dodawał najstarszy w Polsce festiwal filmowy, który ściągał tutaj gwiazdy. Mamy zatem perłę, a jak z jej oprawą? O tym, że Łagów nadal czaruje świadczą zdjęcia z lotu ptaka Grzegorza Walkowskiego.

Sobotnie popołudnie upalnego czerwcowego dnia. Przy odrobinie szczęścia i sprytu znaleźć można miejsce na parkingu w centrum Łagowa. Mogło być gorzej, bo przecież tego dnia był wielki finał 53. Lubuskiego Lata Filmowego. W wąskich uliczkach nieustanny korek, trudno przejść wąskimi chodnikami. Tego dnia wielu przechodniów wypatrywało znanych twarzy do tego stopnia, że kojarząc twarz marszałek senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej jedna z turystek zapewniała, że zna ją z ról w serialach.

– Festiwal zawsze oznacza u nas początek sezonu, tylko w pandemii było inaczej – mówi sprzedająca piwo w jednym ze straganów. Nie przedstawia się, bo rozmawiać z mediami może tylko szef. – Ten zapowiada się dobrze, bo mamy upał. Od pandemii jest dobrze, wówczas wielu ludzi z kraju odkryło Łagów i poszło pocztą pantoflową. Teraz to głównie weekendowcy, no i bywalcy, którzy chcieli zobaczyć

Jak w filmie

Ładnych kilka dekad temu Łagów był modny w świecie, powiedzmy, warszawskiej bohemy. Zapyziale miasteczko gdzieś tam, na zachodzie z dwoma jeziorami i zamkiem templariuszy. „Templariuszy”, gdyż ten zakon rycerski bardziej działał na wyobraźnię niż joannici. Łagów zagrał w kilku filmach, a pomysł zorganizowania festiwalu wyszedł od… Daniela Olbrychskiego.

– 53. Lubuskie Lato Filmowe przechodzi do historii, to z pewnością edycja, która gruntuje pozycję na rynku festiwali w Polsce – mówi wicemarszałek lubuski Grzegorz Potęga, który z łagowską imprezą związany jest od lat. – To tutaj po raz pierwszy połączono niezwykły turystyczny, przyrodniczy potencjał Łagowa z potencjałem estetycznym, artystycznym, który przywieźli z sobą filmowcy.

Gala wręczenia nagród odbyła się w łagowskim amfiteatrze, w cieniu zamkowych murów. Gościem specjalnym tego wydarzenia była marszałkini Senatu, Małgorzata Kidawa-Błońska, która podkreślała, że ma z tą imprezą wiele miłych wspomnień.

– W Łagowie cenne jest to, że nie ma czerwonych dywanów, cekinów, że są ludzie, którzy kochają kino, kochają dobre mądre kino i mogą z sobą rozmawiać, a wszystko dzieje się w pięknych okolicznościach przyrody – opisywała marszałek.

W samych superlatywach o łagowskiej imprezie wypowiadała się również Lena Jaworska, która nagrodę odbierała w towarzystwie… psa. Ona także chętnie zamieniła czerwone dywany na zielony trawnik.

– Doskonałe miejsce, to klimat imprezy dla mnie, gdzie można przyjechać z psem, wykąpać się w jeziorze, wszystko dzieje się bez sztywnego kołnierzyka – opisywała. O odkryciu urody Łagowa mówiła również Katarzyna Warnke, aktorka i jurorka konkursu. Odkrywać Łagowa nie musieli Janusz Zaorski, czy Andrzej Jachimowski, który mówił wręcz o charyzmie tego miejsca.

Drogie wspomnienia

– O nie, ośrodki Promyk i Słoneczko miały kiedyś więcej klimatu – mówi pan Tadeusz, który w Łagowie był częstym gościem jeszcze w latach 60. minionego wieku. – O tutaj mamy skrót do centrum. Chodnik jak przed laty, można nogi połamać. Tutaj była kultowa restauracja „Pod rurami”, to od tych rur, które podpierają zadaszenie… Mimo że było to jakieś dwadzieścia lat po wojnie dla mieszkańców innych regionów Polski była w tym jakaś egzotyka. No i te ceny…

DCIM\100MEDIA\DJI_0142.JPG

Pytani przez nas turyści bez ogródek mówią o paragonach grozy w lubuskim wydaniu.

– Jeśli popatrzymy na ceny, Łagów jest kurortem, który może się ścigać z tymi nadmorskimi – smutno kiwa głową Ryszard Bereś z Łodzi. Który przyjechał do Łagowa z żoną i dwójką dzieci. – Wiem, że to banał i nie do końca dobre porównanie, ale za gofra płacę więcej niż za dwudaniowy obiad z napojem u siebie. Oczywiście nie w luksusowej restauracji, ale gofry są tu serwowane bezpośrednio na ulicy.

Studiujemy wystawione na ulicy cenniki. Nawiasem mówiąc, wiele lokali cen nie podaje, wychodząc z założenia, że „może nie zapyta”. Na początek coś na pragnienie, w końcu termometr wskazuje trzydziestkę. Koktajle 14, zł, tyle samo kawa mrożona, jasne z pianką 12 zł, woda 6 zł, napój w puszce 0,3 ml 6 zł… Nie trzeba lodu, turystów mrozi cena. W mniej eleganckim (czytaj drogim) lokalu kawa to dycha.

Zgłodnieliście? Ot restauracja tuż obok zamku. Pierogi z mięsem 36 zł, ruskie 34 zł, cztery naleśniki z serem 32 zł… Coś konkretnego? Oj, oj, oj! Chrupiący kurczak w towarzystwie frytek i surówek 52 zł, polędwiczki drobiowe 57 zł, grillowana pierś z kurczaka 56 zł. Ceny światowe, a przy ostatnim daniu dopisano nawet z francuska „sous vide”.

Imperium gofrów 

I wreszcie deser. Symbolem wakacji są oczywiście gofry.  Z bitą śmietaną i jagodami 25 zł, podobnie gdy dodadzą borówek i malin. Obok gofrowe menu o objętości dzieła literackiego. Zatem gofry i gofry bąbelkowe ze śmietaną i owocami, z lodami, z oreo, rafaello, choco, Kinder, ice fruit, z frużeliną, nutellą. Ceny? Wersja dla ubogich (tylko z cukrem pudrem), na widok której nasze dziecko zareaguje lamentem i tupaniem nogą, jedyne złotych 9. Reszta tak około 30 zł. To może lody? Włoskie 6 – 12 zł w zależności od wielkości

A może ruszymy na jeziora. Liczba mnoga w pełni uzasadniona, bo Łagów leży między dwoma – Łagowskim i Trześniowskim. Rower wodny pięcioosobowy 40 zł za godzinę, dwuosobowy 25 zł, łódź wiosłowa 25 zł, canue (pisownia oryginału) 25 zł… Za godzinę? Rodzinie z dwójką dzieci tyle czasu zajmie ubranie kamizelek i rozstrzygnięcie sporu, kto siedzi z przodu.

– Naprawdę jest tu pięknie i poza weekendami wcale nie ma tak dużo ludzi – mówią Renata i Dawid Zawało z Warszawy. – Pobyt rezerwowaliśmy wcześniej i to był dobry ruch. Teraz chcieli do nas dojechać znajomi i jest drożej. Na przyszłość mamy też doświadczenie, że nie warto rezerwować przez strony internetowe tylko dzwonić bezpośrednio do ośrodków.

DCIM\100MEDIA\DJI_0138.JPG

Zajrzeliśmy na najpopularniejszy system rezerwacyjny. Szukaliśmy propozycji dla dwóch osób, w terminie 13 – 20 lipca, a samym Łagowie. Trzeba było zapłacić od 2-148 do 7.343. Na campingu pokój dwuosobowy kosztuje 100 zł za dobę, ale często nie jest dostępny, podobnie jak inne tańsze opcje. Oczywiście można przyjechać z namiotem. Pobyt osoby dorosłej kosztuje 15 zł za dobę, dziecka do siedmiu lat 7 zł, rozbicie namiotu od 10 do 25 zł, postawienie campera 35 zł, samochodu 15 zł…

Goście Łagowa mówią zgodnym chórem o pięknych okolicznościach przyrody, ale też o problemach z parkowaniem, drożyźnie i braku plaży.

– Ceny? Cóż, kształtuje je popyt – mówi wójt Łagowa Czesław Kalbarczyk. – Mamy nowy parking na 76 aut, powstanie kolejny na 101 pojazdów. W przyszłym roku powinna być plaża z prawdziwego zdarzenia. Mamy bogate plany.
Czekamy zatem na godną oprawę. Legenda nie zawsze wystarcza.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content