Czarne złoto, czarny humor, czarny PR (FELIETON)

Kopalnia i elektrownia w Turowie / Petr Vodička, Wikipedia
Można różnić się pięknie, ale można też pisać felietony w Gazecie Lubuskiej i utrwalać w społeczeństwie sztuczny podział na lepszy i gorszy sort.

Niedawno mogliśmy tam przeczytać o zamieszaniu wokół kopalni Turów. Gdyby komuś umknęło: Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał, że zachodzi niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznych i nieodwracalnych szkód w środowisku, więc wstrzymał pozytywną decyzję środowiskową dla kopalni. Do wstrzymania wydobycia, wbrew krzyczącym nagłówkom, jeszcze daleko.

Tak czy siak zaoponowali górnicy, zaoponował rząd PiS, zaoponował też naczelny „GL” Janusz Życzkowski, który podkreślał, że prąd z kompleksu w Bogatyni płynie też m.in. do województwa lubuskiego, więc powinniśmy stać ramię w ramię z premierem Morawieckim i poklepywać górników po ramieniu.

Nie byłoby dziś tego problemu, gdyby Polska w swoim miksie energetycznym szybciej i bardziej zdecydowanie odeszła od węgla, a PiS nie zabijał bzdurnymi przepisami rozwoju OZE. O ślimaczym tempie budowy elektrowni atomowej nie wspomnę.

Inna sprawa to górnicze lobby. Jakub Wiech, ekspert z zakresu energetyki i wybitnie merytoryczny facet, pisał ostatnio o górnikach, którzy ponownie hamują polską transformację energetyczną. Powołując się na ustalenia Dziennika Gazety Prawnej alarmował, że do wyborów rząd nie przyjmie aktualizacji Polityki Energetycznej Polski. To oczywiście efekt nacisków związkowców z branży górniczej. – Ta niewielka grupa steruje de facto transformacją energetyczną całego kraju – pisze Wiech. Niewielka, bo górników w Polsce jest ok. 75 tys. Dla porównania: pracowników Biedronki jest 80 tys. To tak jakby miasto wielkości Mysłowic (przepraszam Mysłowice za to porównanie) szachowało cały kraj, od Świnoujścia po Ustrzyki Górne.

A jeszcze à propos Biedronki: w ubiegłym roku Marek Józefiak z Greenpeace wyliczył, że ta sieć marketów ma w swoich elektrowniach słonecznych zainstalowane 5,9 MW mocy. Polska Grupa Energetyczna nazywająca sama siebie „liderem zielonej zmiany” miała w tym samym czasie 4,7 MW. Daje do myślenia?

Oczywiście całe te rozważania pana Życzkowskiego nie miały na celu obrony polskiego węgla. A przynajmniej nie był to cel nadrzędny. Chodziło oczywiście o przywalenie opozycji, która w sprawie Turowa ma mniej lub bardziej, ale jednak odmienne zdanie niż pisowski rząd. Finezji jednak i tu zabrakło. Skończyło się na topornych skojarzeniach i siermiężnych żartach.

Pan Życzkowski nie używa w swoim felietonie nazwisk. Pisze np. „płaczący nad Konstytucją były prezenter” czy „Róża wielu nazwisk”. Szef obajtkowej gazety z premedytacją używa też określenia „Oppositionsführer” bo wie, że garstce Polaków czytających jeszcze „GL”, słowo „führer” skojarzy się jednoznacznie z pewnym niespełnionym austriackim akwarelistą (jeśli już bawimy się w nieużywanie nazwisk). Tymczasem takiego określenia od dawna używają niemieckie media i oznacza ono po prostu lidera opozycji (Niemcy mówią po niemiecku – szok). Mało tego – niemieckie gazety pisały tak nie tylko o Donaldzie Tusku, ale też o liderach opozycji z innych krajów. Wystarczy kilka sekund googlania, by znaleźć takie przydomki przy nazwiskach polityków z Senegalu czy – uwaga – Izraela.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Życzkowski stara się lansować stare-nowe określenia na Donalda Tuska w myśl filozofii „für Deutschland” wałkowanej w „Wiadomościach TVP” do granic absurdu i w nadziei, że ktoś w Warszawie po przeczytaniu felietonu w „GL” mlaśnie z zachwytu i sowicie za felieton wynagrodzi.

Gdyby PiS tyle samo energii, co na poszukiwanie wyimaginowanych związków opozycji z Niemcami poświęcił poszukiwaniu we własnych szeregach rosyjskich agentów, to być może ta słynna już komisja nie byłaby w ogóle potrzebna.

Tymczasem partia rządząca jedyne co potrafi, to ukraść od BBC ujęcia z obozu Auschwitz, przemontować i używając jakiejś pokrętnej logiki połączyć z marszem 4 czerwca. Okej, zaczęło się od wybitnie głupiego wpisu Tomasza Lisa i że był on głupi wiedzą wszyscy od lewa do prawa. Ale spot PiS to było coś o klasę głupszego i nawet Duda przyznał, że “Pamięć o Ofiarach niemieckich zbrodni w Auschwitz jest święta i nietykalna”.

Tymczasem Gazeta Lubuska, co prawda naokoło, ale jednak porównuje Tuska do Hitlera. I co? I nic.

Pan Życzkowski zaczął swój felieton od słów „To brzmi jak ponury żart”. Wyjątkowo trafny dobór słów na określenie własnej twórczości. Szkoda, że nieświadomy.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content