Wniosek o rozwiązanie Rady Miasta Zielona Góra. Dość skandali!

Czerwcowa sesja zielonogórskiej rady / Fot. Filip Pobihuszka, LCI
Zielonogórska rada miała dziś dokończyć przerwaną sesję. Zamiast tego dokonano niezgodnych ze statutem zmian w porządku obrad, tym samym ignorując mieszkańców, którzy chcieli zabrać głos. – Będziemy wnosić do wojewody o rozwiązanie rady – komentował radny Adam Urbaniak.

Przed miesiącem odbyła się sesja zielonogórskiej rady, która nie została jednak dokończona. W atmosferze skandalu ogłoszono miesięczną przerwę (pisaliśmy o tym TUTAJ). W efekcie nie doszło do głosowania nad apelem radnych PO o wydanie pozwolenia na budowę budynku pasywnego, a szef firmy, która wygrała przetarg, a który przyjechał aż z Katowic, nawet nie zabrał głosu.

Minął miesiąc i na ostatni wtorek czerwca (27.06) zaplanowano dokończenie przerwanych obrad oraz rozpoczęcie nowej sesji.

Niezrealizowany do końca porządek obrad wymagał pochylenia się nad trzema punktami. Był to m.in. wspomniany apel oraz stały punkt każdej sesji, czyli „sprawy różne”.

Tuż na początku obrad, chwilę po 9.30, radny Filip Gryko zawnioskował o przesunięcie wszystkich pozostałych punktów na kolejną sesję, zaplanowaną na godz. 10.00. A że były to trzy ostatnie punkty, po przesunięciu również miały znaleźć się na końcu porządku obrad.

Adam Urbaniak zaprotestował. – Punkt „Sprawy różne” jest obligatoryjnym, statutowo wymaganym punktem każdej sesji. I nie wolno usunąć go z porządku sesji. Ten punkt musi być, o innych rzeczach możecie państwo dyskutować. Statut określa, jakie są obowiązkowe punkty każdej sesji i to jest właśnie jeden z nich – komentował.

Janusz Kubicki zaapelował, by radni przychylili się do wniosku radnego Gryko. – Moim zdaniem radny Urbaniak nie ma racji. Rada decyduje jaki jest kształt porządku obrad – skwitował.

Zdjęcie punktów przegłosowano, sesję zakończono, a po kilku minutach rozpoczęła się kolejna.

Jest ryzyko, że ten manewr się powtórzy

Na początku głos ponownie zabrał radny Urbaniak: – Tego bezprawia, które się tu wydarzyło, już nie da się naprawić, ale możemy uratować twarz, wobec mieszkańców, którzy chcieli zabrać głos – stwierdził i zawnioskował o wprowadzenie „Spraw różnych” na sam początek porządku obrad.

– Nawet jeśli prowadzicie tu państwo jakąś polityczną gierkę, to nie mogą ucierpieć na tym mieszkańcy. To jest coś bez precedensu w tej radzie i nie do zaakceptowania. Jeśli nasz wniosek nie będzie przyjęty, to nasz klub nie będzie brał udziału w tym bezprawiu – skomentował i zaprosił media na konferencję przed ratuszem.

Kubicki słowa Urbaniaka nazwał szantażem, a samego radnego „najmądrzejszym z mądrych”. – Jakoś nie przeszkadzało mu w ogóle, że nie została zwołana sesja nadzwyczajna sejmiku. Wręcz przeciwnie, uważał, że nie musi być zwoływana – komentował.

Urbaniak odgryzł się, że Kubicki nie potrafi prowadzić normalnej dyskusji i używa tyko argumentów ad person.

– W ogóle nie zależy wam na Zielonej Górze, zależy wam tylko na interesie partii – wściekał się Kubicki.

– Chciałbym zaapelować do obu stron sporu, by nie podnosić temperatury – wtrącił się radny Andrzej Brachmański. – Nigdy do tej pory nie było tak, że mieszkańcy nie mieli prawa zabierać głosu. Po to jest punkt „sprawy różne”, więc nie widzę powodu, by zmieniać dziś porządek sesji – mówił.

Do dyskusji włączył się też radny Sławomir Kotylak. – Proszę nie łamać regulaminu, gdyż istnieje poważne ryzyko, że ten manewr, który pan dziś dopuścił, będzie stosowany na każdej sesji – komentował.

Kotylak zauważył też, że są mieszkańcy, którzy dostali potwierdzenie o możliwości zabrania głosu na sesji. Było to bezpośrednie nawiązanie do słów przewodniczącego Piotra Barczaka, który stwierdził wcześniej, że nie widzi na sali osób, które poprzednio zgłosiły się do zabrania głosu.

Wniosek radnego Urbaniaka nie przeszedł głosowania, a radni klubu PO, zgodnie z zapowiedzią udali się pod ratusz na naprędce zorganizowaną konferencję.

Kubicki zarządza radnymi na skinienie

– To, co się dziś wydarzyło na sesji, jest precedensem. Został złamany statut rady miasta. Mieszkańcy zostali wyrzuceni z sesji. Chcieli zabrać głos, ale zostało im to uniemożliwione – zaczął Marcin Pabierowski.

– Nasze oburzenie jest stanowcze i mocne. Do końca kadencji sesje rady miasta nie będą miały sensu. Prezydent Kubicki wywraca statut, wywraca normy i prawo do góry nogami. Akceptuje to jego koalicjant PiS, akceptują to jego radni – komentował.

Chwilę później Adam Urbaniak doprecyzował, że wbrew pozorom nie jest to sytuacja bezprecedensowa, bo w zielonogórskiej radzie statut łamany był wielokrotnie. – Statut naruszano m.in. gdy nie przyjmowano projektów uchwał zgłaszanych przez nasz klub – mówił – Inna sprawa to bezprawne przenoszenie i ogłaszanie przerw na wniosek prezydenta, który jest tylko gościem na sesji i nie ma prawa takich wniosków składać – wyliczał.

– Nazbierało się już tyle tego, że – przypomnę przepis – w razie powtarzającego się naruszania prawa przez radę miasta wojewoda może zawiesić radę albo złożyć wniosek o jej rozwiązanie. I w tej chwili taki wniosek do wojewody piszemy. Bo to nie jest już rada. Wnosimy o jej rozwiązanie – skwitował.

– Wysłuchiwanie inwektyw, że nie zależy nam na mieszkańcach, jest przykre. I to z ust osób, które na sztandarach niosą dobro miasta, a z drugiej strony traktują to miasto jak prywatny folwark, gdzie mieszkańców nie dopuszcza się do głosu – komentował radny Kotylak. Podkreślał też, że jego zdaniem przewodniczący Barczak celowo wprowadził radnych w błąd, twierdząc, że mieszkańcy nie chcieli zabrać głosu w sprawach różnych podczas przerwanej sesji.

– To jest nieprawda, są maile z biura rady na potwierdzenie – mówił.

– A przewodniczący pytany przeze mnie czy zna paragraf 43 statutu miasta, tylko się uśmiechnął. Więc ma świadomość, że złamał przepisy i wykonał to na jawne polecenie prezydenta. Radą miasta kieruje prezydent, co jest niezgodne z jakimikolwiek demokratycznymi standardami – mówił.

W podobnym tonie komentował Janusz Rewers: – Nie ma już rady miasta. Pan Kubicki jednoosobowo, na skinienie zarządza swoimi radnymi wspólnie z PiS. Ja mam porównanie, bywam na sesjach sejmiku, tam też jest opozycja, ale oni mają prawo zabrać głos, nikt im nie zdejmie uchwały i nikt nie będzie w nieskończoność przenosił „spraw różnych”.

Jedną z mieszkanek, która chciała zabrać głos na majowej, przerwanej sesji, była Agnieszka Chyrc. – Poprosiłam o zabranie głosu na sesji rady miasta. Siedemdziesiątej pierwszej, tej niedokończonej – opowiadała. – Dostałam odpowiedź z biura rady, że głos zostanie mi przyznany. Okazało się, że zostałam pominięta i głosu zabrać nie mogę, pod płaszczykiem zmiany porządku obrad. A chciałam zabrać głos jako mieszkanka, w bardzo ważnej sprawie – komentowała.

Co ciekawe, ta sprawa dotyczyła bezpośrednio przewodniczącego Piotra Barczaka. A konkretnie słów, jakie padły z jego ust na antenie Radia Zachód w rozmowie Januszem Życzkowskim. Przewodniczący mówił wówczas o społeczności LGBT w kategoriach „zboczeń”.

Chyrc sytuację na sesji podsumowała jednym zdaniem: – To jest brak szacunku do mieszkańców.

Kilka godzin później, tuż przed 15:00 radny Gryko zawnioskował, by sesję odroczyć do 29 sierpnia. Radni wniosek przegłosowali. Tym samym punkt “sprawy różnie” ponownie nie doczekał się realizacji.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content