Na sesji Rady Miasta Gorzowa Wlkp. 29 listopada miała być głosowana uchwała dotycząca podwyżki podatku od nieruchomości. Między klubami a prezydentem nadal nie ma jednak porozumienia w tej sprawie. Punkt nie pojawił się w porządku obrad.
Przypomnijmy. Prezydencki projekt jeszcze z października zakładał, że za 1 m.kw. budynku mieszkalnego trzeba będzie zapłacić 1,15 zł, a przypadku budynku, gdzie prowadzona jest działalność gospodarcza jest to 33,10 zł za 1 m.kw. To podwyżka odpowiednio o 29 gr i 4,43 zł w stosunku do tego, co mieszkańcy płacili w 2023 roku, czyli około 15% więcej. Dzięki takiemu ruchowi dochody własne miasta z tytułu podatku od nieruchomości miały się zwiększyć o około 15 mln zł. Te pieniądze są potrzebne samorządowi na zadania własne, na które brakuje. Już przed poprzednią sesją Komisja Gospodarki i Rozwoju zaopiniowała negatywnie projekt uchwały w tej sprawie.
W porządku obrad listopadowej sesji sprawy podatków nie było w ogóle, ale to tykająca bomba. Podwyżek w takiej formie może nie będzie, ale władze miasta podkreślają, że wzrost musi być. –Musimy znaleźć to porozumienie, jeżeli nie to będziemy musieli zrezygnować z kolejnych inwestycji, podwyżek dla nauczycieli, pracowników administracyjnych, utrzymania DPS-ów. Podatki są głównym składnikiem budżetu miasta. Spieramy się teraz o wysokość podwyżki, ale tu chodzi tak naprawdę o funkcjonowanie miasta – tłumaczy jego włodarz Jacek Wójcicki.
-Trwają rozmowy, jesteśmy otwarci. Wiemy, że trzeba dokończyć inwestycje, dać podwyżki, ale po drugiej stronie są mieszkańcy. Już teraz ponoszą olbrzymie koszty – mówi Alicja Burdzińska z klubu radnych PiS. -Prezydent na dzisiejszej sesji nie wystąpił z kolejną propozycją, temat nie jest zatem dziś przedmiotem dyskusji. Czekamy na kroki władz miasta – mówi radny Radosław Wróblewski.
