Zakola i meandry. Małe, żółte karteczki (FELIETON)

Zakola i Meandry. Andrzej Flugel
Zakola i Meandry. Andrzej Flugel
Prezydent w mówieniu głupot przeszedł już samego siebie i oświadczył, że na obecny polski rząd mają wpływ… rosyjskie służby specjalne – pisze Andrzej Flügel w felietonie „Zakola i meandry”.

Pan Bogdan przebywał wprawdzie na urlopie daleko od Polski, ale jakimś dziwnym trafem w hotelu na greckiej wyspie w ofercie programowej telewizji satelitarnej był całodobowy program informacyjny TVP. Do niedawna bluznąłby jadem i nie oglądał go nawet przez minutę, bo za czasów poprzedniej władzy tej okropnej propagandy nie dało się oglądać. Teraz już się da, więc mimo sporego, kilkunastodniowego oddalenia od kraju był na bieżąco. Najbardziej ubawił go prezydent, który w mówieniu głupot przeszedł już samego siebie i oświadczył, że na obecny polski rząd mają wpływ… rosyjskie służby specjalne. Fajny był też tekst prezesa Jarosława o tym, że kandydat jego partii na prezydenta musi być młody, wysoki, okazały, przystojny i znać języki. Pan Bogdan zrobił szybki przegląd i niestety musiał eliminować kolejnych kandydatów z pierwszego, a nawet drugiego szeregu pisowców. Pomyślał o byłym europośle Ryszardzie, który wprawdzie już nie jest młody i okazały, ale doświadczony i z niejednego pieca chleb jadł. Tyle że pan Rysio ma na głowie prokuratora, bo ponoć rozliczał delegacje za podróże do Brukseli tirem oraz motorowerem, i to w porze zimowej. Ktoś tak zahartowany, zmyślny i wiedzący, gdzie jest świeży miodek, byłby niezłym kandydatem, ale chyba jednak te delegacje nie będą do przełknięcia nawet dla jego partyjnych kolegów.

Co jeszcze zwróciło uwagę pana Bogdana z wieści docierających do niego nad ciepłe morze? Ano to, że dziwnym trafem na razie kłopoty mają urzędnicy, którzy wykonywali zaskakujące polecenia polityków, łamiąc prawo (ktoś pewnie i nawet zasadnie może zapytać, czemu tak robili), ale nie ci, którzy ich do tego nakłaniali. Ich przeważnie chroni immunitet.

Najpiękniejsze były małe, żółte karteczki z nazwą firmy, które prezes rządowej agencji wręczał urzędniczce po to, by zakupu rządowego mogła dokonać zaprzyjaźniona firma. Dziś prezes siedzi w angielskim więzieniu i jeżeli mu tam na śniadanie stale podają to, co w angielskich hotelach, czyli fasolkę w pomidorowym sosie, bekon i kiełbaski, to nie wyrobi, załamie się, poprosi o przeniesienie do naszego swojskiego pierdla i nawet może zostać małym świadkiem koronnym. Wtedy były premier, który ponoć jemu przedstawiał takie karteczki, może zacząć się bać…

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content