Organy nie rosną na drzewach. Ktoś musi odejść, by ktoś mógł żyć…

OIOM w Gorzowie Wlkp.
– Najtrudniejsze są rozmowy z rodzinami zmarłych pacjentów. Często rozmawiamy o tym, jakimi byli ludźmi. Oswajamy ze śmiercią. Dopiero potem podejmujemy temat pobrań narządów –  mówi w rozmowie z Lubuskim Centrum Informacyjnym doktor Jerzy Stasiak, kierownik Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii z Pododdziałem Intensywnej Terapii dla Dzieci Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie.

26 stycznia obchodziliśmy Ogólnopolski Dzień Transplantacji. Tego dnia w 1966 roku odbył się w Polsce pierwszy udany przeszczep nerki. Na przestrzeni ostatnich lat zmieniło się podejście pacjentów do kwestii przeszczepów. Wzrosła świadomość wśród pacjentów i rodzin. Dr Stasiak podkreśla jednak, że rola szpitalnego OIOM-u to zgłoszenie dawcy do centralnych rejestrów. – Ktoś musi przecież niestety umrzeć, abyśmy mogli pobrać narząd- podkreśla. Przeszczepy prowadzą ośrodki w innych miastach.

COVID namieszał w transplantologii

Były lata, że w gorzowskim szpitalu rocznie odnotowywano nawet 12 pobrań narządów. Niestety w mijającym roku wszystkie szpitale zmagają się z pandemią. OIOM-y przekształciły się w oddziały intensywnej opieki covidowej. To znacznie zmniejszyło liczbę pobrań. W 2021 roku w Gorzowie było ich pięć. W Nowej Soli cztery, jedno w Świebodzinie, osiem w Zielonej Górze. – Trzeba dodać, że nie można pobierać narządów od zmarłych, którzy są zakażeni koronawirusem. Nie wiadomo, ile spustoszenia w organizmie biorcy może spowodować choroba – mówi lekarz. O idei transplantacji warto mówić dużo i często, bo to się przekłada na liczbę ocalonych istnień – przyznaje.

Przypomnijmy. W 2010 roku województwo lubuskie było inicjatorem podpisania partnerstwa na rzecz transplantacji. W 2015 roku je odnowiono.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content