Wielce smutna historia o duchach i o tym, jak brat zagłodził brata

Wieża Baltazara w Przewozie. Fot. Dariusz Chajewski
Dawno, dawno temu… Tak właśnie zaczynają się bajki i legendy. Także te o duchach. I z reguły jest w nich znacznie więcej niż jedno ziarnko prawdy. Teraz wyruszamy w podróż z Duszkiem Lubuszkiem…

Duszek Lubuszek to nowa akcja samorządu wojewódzkiego mająca promować nasz region jako atrakcyjny turystycznie.

– Szlaki tematyczne to doskonały pomysł na promocję, gdyż pozwala umiejscowić nasz atrakcje w czasie i przestrzeni – mówi dyrektor departamentu promocji i strategii marki Urzędu Marszałkowskiego – Janusz Rewers.

Wieża Baltazara

Na pierwszy ogień weźmy Baltazara. To naprawdę duch po przejściach i ma pełne prawo dzwonić łańcuchami i jęczeć. Robi to zazwyczaj w lipcową noc, w rocznicę swojej śmierci.

– Oczywiście legendę znam, chociaż tych jęków nie słyszałam – mówi mieszkanka Przewozu spotkana przed sklepem spożywczym. – Wiem, że to brat zabił brata…

Znajdźmy najpierw miejsce akcji. Jakieś trzysta metrów od rynku w Przewozie dostrzeżemy dwa zalesione wzgórza. Jedno z nich, o czworobocznym kształcie, to dawny gród, drugie, owalne, jest śladem podgrodzia. Gdy spojrzymy w dal zobaczymy wijącą się Nysę i zrozumiemy dlaczego właśnie tutaj lokowano warownie.

Fot. Dariusz Chajewski
Miał książę czterech synów

Wróćmy do historii o duchu. Pora poznać głównych bohaterów. Nasza opowieść rozpoczyna się u progu XV wieku. W 1413 roku Przewóz kupił książę Jan I Żagański i włączył do swojego księstwa. I teraz trochę znów jak w bajce… Książę Jan I miał czterech synów. Po jego śmierci nastąpił podział dziedziny: Jan II i Wacław otrzymali Przewóz, a Żagań i Nowogród pozostał przy Baltazarze i Rudolfie. Między braćmi narastała – delikatnie mówiąc – niechęć na tle majątkowym. Jak to w rodzinie. Otrzymana część ojcowizny ze stołecznym Przewozem na czele, nie zadowoliła najmłodszego syna Jana I, który żądał od starszych braci Baltazara i Rudolfa sprawiedliwszego podziału. W tej fazie konfliktu spór został zakończony w 1453 roku ugodą zawartą za pośrednictwem Fryderyka saskiego.

Z biegiem lat sytuacja się krystalizowała. Wacław wstąpił do klasztoru i zrezygnował ze swoich praw. Rudolf zginął w bitwie pod Chojnicami. Czyli w grze zostało ich tylko dwóch.

Trafił do wieży

Baltazar, uwikłany w wewnętrzne konflikty dzielnicowe, oddał Nowogród w zastaw Janowi II. Temu było mało i zażądał Żagania. Aby zdobyć to miasto, związał się z królem Czech Jerzym, który w 1461 roku nadał Żagań Janowi II jako lenno królewskie. Później zabiegał o wsparcie u króla Węgier Macieja Korwina.

Fot. Dariusz Chajewski

Wojna między braćmi trwała ze zmiennym szczęściem do 1472 roku. Na początku maja Jan II rozpoczął oblężenie Żagania. Załoga żagańskiego zamku skapitulowała 7 maja 1472 roku, a pojmanego Baltazara z rozkazu księcia Jana przewieziono do Przewozu i uwięziono w lochu wieży tamtejszego zamku.

Jak chce legenda, fetując zwycięstwo, Jan po prostu zapomniał o uwięzionym w Przewozie bracie.

Wieża Głodowa

Wieża od tego czasu nosi nazwę Wieży Głodowej. Zatem od pokoleń powtarzana jest opowieść o okrutnym księciu, który skazał na śmierć głodową swego brata. I o duchu nieszczęsnego księcia, który – pobrzękując łańcuchami – miota się w wieży.

Wróćmy jednak do wieży. Jak przeczytamy w dokumentacji zabytku, powstała w czasach Konrada I (1250-1274), Henryka III (1274-1309) bądź Henryka IV (1309-1342). Była jedynym murowanym członem w drewnianym kompleksie grodowo-zamkowym. Tego rodzaju konstrukcje nazywano i nazywa się wieżami ostatecznej obrony, bo służyły jako schronienie na wypadek opanowania warowni przez nieprzyjaciół.

O tym, jak bardzo tajemniczy i wyjątkowy jest region lubuski nie trzeba nikogo przekonywać. Są miejsca u nas, które niejednego przyprawiają o gęsią skórkę. Zobaczcie wyjątkowe zdjęcia tajemniczych i lekko mrocznych miejsc w Lubuskiem.

Fot. Dariusz Chajewski
Nie do zdobycia

W średniowieczu takie budowle były w zasadzie nie do zdobycia, przynajmniej tak długo, jak długo obrońcom starczało żywności i wody. Jedyne wejście do tego tzw. stołpu znajdowało się na wysokości sześciu metrów. W sytuacjach zagrożenia obrońcy zamku wchodzili do wnętrza po drabinie, którą następnie wciągali za sobą.

Poza wspomnianym otworem wejściowym gładkie lico wieży zakłócały tylko nieliczne wąskie okienka strzelnicze.

I jeszcze jedna tajemnica. Zaprawa posiada nadzwyczajną moc wiążącą, silniejszą od cementu. Uzyskiwano to przez wieloletnie dołowanie wapna, które w czasie lasowania wzmacniano białkiem z padliny i krwi bydlęcej.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content