Reaktywacja Mejzy? Tym razem na piłkarskim stadionie

Śledztwo toczy się w sprawie. W roli głównej spółki Łukasza Mejzy. Fot. LCI
”Mejza wraca do gry, a pieniądze rządu nie śmierdzą. Z prezydentem Zielonej Góry buduje wielki stadion” – pisze Artur Łukasiewicz w „Gazecie Wyborczej”. Dzieje się tak przy okazji idei budowy piłkarskiego stadionu w Zielonej Górze.

Ta informacja mogła zaskoczyć, ba zaszokować wielu. Łukasz Mejza wraca do gry po tym, jak z przytupem zrezygnował z ministerialnego stołka w ministerstwie sportu, zapowiadając walkę z oszczerstwami, tak bowiem nazywał artykuły na temat swojej działalności biznesowej. Rysę na wizerunku polityka spowodowała chociażby informacja Wirtualnej Polski ujawniła jesienią, że założona przez Mejzę spółka Vinci NeoClinic obiecywała terapię pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi chorym na raka, stwardnienie rozsiane, alzheimera i nieuleczalne choroby. Metodę lekarze uznają za niepewną, szkodliwą i niepotwierdzoną. Spółka Mejzy proponowała leczenie w Meksyku. Koszt miał się zaczynać od 80 tys. dol. Propozycje firmy Mejzy potwierdzali rodzice chorych dzieci. Do tego “nieścisłości” w rozliczeniach unijnych projektów i wirtualne szkolenia.

Dla kogo ten stadion?

O nie, okazuje się, że Łukasz Mejza nie ma zamiaru zejść ze sceny i jak donosi „Gazeta Wyborcza”, w regionie spekuluje się, że wystartuje do Sejmu z listy PiS. Ma być wyborczą trójkę, za posłem Markiem Astem i wojewodą Władysławem Dajczakiem. Stąd próba kokietowania wyborców. Takim ruchem ma być zapewne budowa mogącego pomieścić 15 tys. widzów stadionu piłkarskiego. Koszt? 100 mln zł. Uroczyście zapowiedziano jego budowę w listopadzie minionego roku, a jego rzecznicy powoływali się na poparcie ówczesnego (jeszcze) wiceministra sportu. Połowę miał zapewnić resort, resztę miasto i samorząd województwa. Najbardziej zagorzali kibice się ucieszyli, media i fachowcy obśmiali. Pytając o to dla kogo ten stadion, dla piłkarskiej III ligi?

Sejmik uznał, że inwestycji nie zamierza finansować, przynajmniej w tym roku.

Spotkali się, czy nie

Wydawało się, że pomysł trafi do szuflady. Aż zaczęły docierać informacje na temat spotkania u ministra sportu Bortniczuka. Informacje o nim pojawiły się w mediach społecznościowych jako zakamuflowane “sygnały”. Oto za stołem pojawili się zainteresowani, czyli prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki, wiceprezydent Krzysztof Kaliszuk, szef PZPN Cezary Kulesza oraz lubuskiego PZPN Robert Skowron, wicemarszałek Stanisław Tomczyszyn. Obok zasiadł… Łukasz Mejza. Cóż, później w mediach społecznościowych zaprezentował się nieco jak mąż opatrznościowy. Jako przykład swojej aktywności dał budowę hali w Gronowie. To dziwne w kontekście napisu „Przepraszamy za Mejzę”, który sporządzili jego krajanie.

Cytując „Gazetę Wyborczą” poseł Mejza od ponad pięciu lat jest politycznym wspólnikiem prezydenta Kubickiego. W 2017 r. zakładają ruch Bezpartyjnych Samorządowców. Jeżdżą na zjazdy, pozują na zdjęciach, opowiadają o szkodliwych partiach, w tym też o PiS, z którym dziś współpracują na całego. Kubicki opowiada na zjazdach BS, że „ma dość partyjnych bonzów” i „Misiewiczów Platformy”.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content