Czy demokratyczny świat zatrzyma Putina? (WIDEO)

Maszerujący żołnierze rosyjskiej armii - dokąd zaprowadzi ich polityka Putina?
fot. pixabay
Sytuacja na wschodniej granicy Ukrainy zmienia się praktycznie z godziny na godzinę. Uznanie niepodległości samozwańczych pseudorepublik: donieckiej i ługańskiej przez Władimira Putina dodatkowo zaognia i komplikuje sytuację międzynarodową. O tej sytuacji rozmawiamy z politologiem, prof. Jarosławem Macałą.

„Współczesna Ukraina została stworzona przez sowiecką Rosję. Ukraina jest integralną częścią naszej własnej historii. Ukraina została sztucznie utworzona przez Rosjan. Przyznanie praw republikom po opuszczeniu Imperium Rosyjskiego było szaleństwem. Rosja jest gotowa pokazać, co oznacza prawdziwa dekomunizacja dla Ukrainy.” – m.in. takie skandaliczne stwierdzenia padły podczas telewizyjnej tyrady rosyjskiego przywódcy. Jaki był cel tych słów? Mówił o tym w dzisiejszej Rozmowie Dnia prof. Jarosław Macała z Uniwersytetu Zielonogórskiego.

-Pojawiły mi się tutaj pewne skojarzenia z Polską międzywojenną, która była dla Niemców tzw. „państwem sezonowym”, sztucznym, niemającym niepodległego bytu. I ta retoryka, którą Putin zastosował była co do zasady podobna, tylko argumentacja była inna. To odbieranie Ukrainie prawa do samodzielnego bytu, prawa do bytu poza Rosją, poza związkiem z Rosją. To przemówienie Putina kierowane było przede wszystkim do wewnętrznej klienteli, czyli do Rosjan, ewentualnie do części Ukraińców, którzy identyfikują się z Rosją. Ta retoryka do tych osób przemawia – podkreślił Macała.

Reakcja Ukrainy ustami jej prezydenta Wołodymyra Zełenskiego była dość spokojna, ale stanowcza. Słowa Putina i wejście rosyjskich żołnierzy do obu obwodów wschodniej Ukrainy spotkały się z rozsądną i wyważoną reakcją: – Zależy nam na pokoju i dyplomacji. Jesteśmy na naszej ziemi, nie boimy się nikogo, ani niczego. Nikomu nie jesteśmy nic winni i nikomu nic nie oddamy. Jesteśmy tego pewni – mówił Zełenski.

W podobnym tonie, lecz z nieskrywaną goryczą ukraiński prezydent przedstawiał sytuację swojego kraju podczas ostatniej konferencji w Monachium, która poświęcona była kwestiom bezpieczeństwa. „W 1994 roku Ukraina zrezygnowała z broni jądrowej w zamian za gwarancje bezpieczeństwa podpisane przez USA, Wielką Brytanię i Rosję. Co się stało z tymi gwarancjami?” – pytał retorycznie Zełenski. I dodawał: „Ukraina usłyszała wtedy, że drzwi do NATO są otwarte, ale nigdy nie dostała zaproszenia. Ukraińcy nie są członkami NATO i wiedzą, że nie mogą liczyć na wsparcie sojuszu”.

Czy to właśnie sytuacja, w której Ukraińcy militarnie zdani są tylko na siebie będzie decydująca w najbliższych dniach i tygodniach? Profesor Macała mówił, że od początku było wiadomo i Ukraińcy mieli tę świadomość, że jedyne, co może zaproponować Zachód to sankcje.

-Skuteczność sankcji to jest jednak wypadkowa bardzo wielu elementów. Po pierwsze tego, czy rzeczywiście państwa NATO, UE, ale też Japonia czy Australia, będą zgodne, jakie to miałyby być sankcje. Myślę, że będzie z tym problem – kontynuował profesor.

Cała rozmowa:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content