Przez 11 lat był prezesem i wiceprezesem klubu żużlowego w Gorzowie Wlkp. Po drodze ratował klub tenisa stołowego. Dziś Jerzy Synowiec – na co dzień prawnik – działa w piłkarskim Stilonie, próbując przywrócić go do lat świetności. Znany działacz sportowy był gościem Lubuskiego Centrum Informacyjnego.
Jerzego Synowca pytaliśmy m.in. o jego wspomnienia związane z czasami żużlowymi. – Trochę już mi przeszło, ponieważ dzisiaj żużel nie jest tak kolorowy i emocjonujący. Weszły ogromne pieniądze, właściwie one bardziej decydują o wynikach niż dobór zawodników. Kiedyś startował jeden cudzoziemiec lub dwóch, a więc trzeba było się starać o „miejscowy” skład, przyciągający kibiców. Dzisiaj jest inaczej, wystarczy pstryknąć jak się ma kasę i zawodnicy się ustawiają pod budynkiem klubowym, podpisują kontakty – powiedział w rozmowie z LCI Jerzy Synowiec.
Znany działacz sportowy odniósł się też do aktualnej sytuacji gorzowskiej piłki nożnej. Przypomnijmy, że prawnik od jakiegoś czasu pomaga miejscowemu Stilonowi. – Piłka nożna to poważne wyzwanie. Nie wystarczy się przyłożyć przez rok lub dwa, żeby była ekstraklasa. Tu trzeba pracować długo i ciężko. Mam nadzieję, że pierwsze efekty będą w tym roku. Liczę, że ostatecznie Stilon wróci na należne mu miejsce, czyli minimum obecną 2. ligę – tłumaczył Jerzy Synowiec.
Gorzowski prawnik pokreślił, że chęci i zawodnicy to nie wszystko. Potrzeba piłkarskiej infrastruktury na najwyższym poziomie. – Jeśli miasto ma żyć sportem i być z nim kojarzone, musi mieć stadion z prawdziwego zdarzenia, czy to się komuś podoba, czy nie. Miasto tej wielkości bez stadionu i piłki nożnej nie funkcjonuje w świadomości kibiców w Polsce – przekonuje Synowiec.
Czy gorzowska piłka ma szansę się odrodzić? Kiedy to się stanie? Jak wielkich pieniędzy potrzeba? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w naszym materiale wideo. Z Jerzym Synowcem rozmawiał Andrzej Flügel.