Wybuchy, strzały, ludzie chcą uciekać, nie wiedzą gdzie! Relacja Ukrainki.

Ukrainka, wybuch wojny na Ukrainie.
Szok i niedowierzanie – tak od rana wygląda sytuacja na Ukrainie. Nasza rozmówczyni, Daria Lukianova ma tam całą swoją rodzinę i mówi przestraszona, że takiej reakcji Rosji nikt się nie spodziewał. – Myśleliśmy, że to groźby, próba zastraszenia – mówi. U nas teraz relacja z zaatakowanego kraju oczyma krewnych Pani Darii.
Walizki spakowane, tylko dokąd uciekać?

Mieszkają tam moi rodzice, moja babcia z dziadkiem teściowie – mówi roztrzęsiona Pani Daria.  Serce boli, kiedy opowiadają co się dzieje. Od 4 rano słychać strzały, wybuchy. Moi krewni mieszkają na wschodzie, tam atakowane było pobliskie lotnisko wojskowe. Słychać syreny, stan wojenny. My przerażeni. Zamknięte granice. Nie można się przemieszczać. Na stacjach paliw brakuje paliwa, po 50, 100 osób w kolejce. Nie można wybrać pieniędzy z bankomatów, brakuje środków, ludzie w kolejce. Mieszkańcy rewiru w którym mieszka moja rodzina nie poszli do pracy. Moja mama pracuje w przedszkolu. Zadzwonili, że szkoły i przedszkola nieczynne, że mają siedzieć w domu. Władze Ukrainy kazały spakować do jednej walizki najpotrzebniejsze rzeczy i dokumenty. Trzeba czekać…

Czy to zły sen?

Ja nie wierzę, że XXI wieku, gdzie ludzie mają poważne biznesy, gdzie jesteśmy tak blisko standardów europejskich, ktoś po prostu najeżdża twój kraj, że to już nie jest twoja ojczyzna. Że wojna. Nie wierzę, cały czas wydaje mi się, że śnię i zaraz się obudzę.

Ukraińcy relacjonują sytuację na swoich wewnętrznych grupach na portalach społecznościowych. Wymieniają się informacjami. Najgorsze jest to, że nie wiemy, jak pomóc – mówi Pani Daria.

Daria Lukianova wiceprezes Lubuskiej Fundacji Cudzoziemców w Polsce będzie gościem Lubuskiego Centrum Informacyjnego jutro.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content