Po pierwszych godzinach rosyjskiej inwazji na niepodległą Ukrainę europejska i światowa opinia publiczna domagały się stanowczych reakcji świata zachodniego – sankcje, izolacja i wsparcie militarne dla Ukrainy odmieniane były przez wszystkie przypadki. Dramatyczne apele z prośbą o pomoc przekazywali jednak, przede wszystkim, sami Ukraińcy, z prezydentem Zełenskim na czele – komunikat był prosty: bez was Ukraina nie ma szans, a niedługo Putin może zapukać do waszych bram.
Choć początkowo nie było jednomyślności, a cały proces odbywał się pod presją nieustannych rosyjskich ataków na ukraińskie miasta, to w końcu machina różnorakich sankcji przeciwko Putinowi ruszyła. Zarówno NATO oraz UE, jak i Wielka Brytania czy Kanada stanęły na wysokości zadania. I co ważne, na tym nie poprzestają.
Heroizm ukraińskiej armii w połączeniu z ogólnonarodową mobilizacją pozwala kolejną już dobę stawiać twardy opór rosyjskiemu najeźdźcy, ale chyba każdy ma tę świadomość, że bez realnego wsparcia Zachodu nie byłoby to możliwe. Dozbrajanie Ukrainy z jednej strony i uderzanie sankcjami w rosyjską gospodarkę z drugiej może przynieść długofalowo wymierne efekty.
Zamknięcie przestrzeni powietrznej dla wszelkich rosyjskich statków powietrznych, uderzenie w system bankowy – odcięcie systemu rozliczeń finansowych SWIFT, zablokowanie aktywów rosyjskich oligarchów, zamrożenie połowy aktywów Banku Centralnego Rosji – to tylko część całego pakietu sankcji, który sukcesywnie nakładany jest na putinowską Rosję. Ale mowa o tej części, która jest najbardziej odczuwalna ekonomicznie – rosyjski rubel spada do najniższego poziomu w historii, drastycznie wzrasta inflacja, zaczyna brakować gotówki, a Bank Rosji zamknął giełdę do wtorku.
Na drugim biegunie tego, co jest obecnie najważniejsze, znajduje się szeroko pojęte wsparcie militarne dla ukraińskiej armii. Początkowo mówiło się jedynie o dostarczaniu do Ukrainy broni defensywnej (np. USA planują wysłać broń defensywną o wartości 600 mln dolarów), ale systematycznie, wraz z rozwojem wojennych wydarzeń, zaczynają pojawiać się informacje o przekazywaniu broni ofensywnej.
Historyczną decyzję w tej kwestii podjęła Unia Europejska, która pierwszy raz w swoich dziejach sfinansuje zakup broni dla państwa, które uczestniczy w konflikcie zbrojnym. Zdecydowali o tym ministrowie spraw zagranicznych krajów UE na specjalnie zwołanej sesji. Oficjalny komunikat mówi o przekazaniu na ten cel ponad 450 milionów euro.
Ważną rolę logistyczną w całej akcji ma odegrać Polska, która będzie hubem dla przerzutu tej pomocy na terytorium Ukrainy. Priorytetem jest, by doszło do tego jak najszybciej, a Polska zobowiązała się, że jest w stanie to zapewnić.
Na osobny akapit zasługuje to, co wydarzyło się w Niemczech. Niektórzy komentatorzy uznają wręcz, że doszło do przewrotu kopernikańskiego w niemieckiej polityce. Kanclerz Olaf Scholz, który kilka dni wcześniej wstrzymał certyfikację gazociągu Nord Stream 2, poszedł o wiele dalej w swoich decyzjach, niż ktokolwiek przypuszczał. Pierwszym tego symptomem była decyzja o wysłaniu broni na Ukrainę – 1000 sztuk broni przeciwpancernej i 500 pocisków Stinger. Jednak to zapowiedź podniesienia budżetu obronnego do ponad 2 proc. PKB w dwa lata oraz idea powstania i wpisania do konstytucji dodatkowego funduszu na wydatki zbrojeniowe w wysokości 100 mld euro odebrane zostało jako potężna zmiana w niemieckiej narracji, która zakorzeniona była w tym kraju od lat. Jest to ogromny zwrot w kierunku polityki i dyplomacji względem Rosji, gdzie ślepy pragmatyzm zastąpiony został twardym stanięciem po stronie Ukrainy wespół z zachodnimi sojusznikami. Mówi się, że ta swego rodzaju uległość gospodarczo-polityczna została definitywnie zakończona, co może być dodatkowo widoczne w na polu uniezależnienia się od rosyjskiego gazu poprzez szeroki rozwój odnawialnych źródeł energii.
Jak widać, kolejne dni rosyjskiej inwazji na Ukrainę pokazują, że pomimo początkowych zgrzytów i nieskoordynowanej reakcji, kraje Zachodu, będące swoistą koalicją antywojenną, nie odwróciły się od Ukrainy i robią wszystko, by Putina powstrzymać. Pozostaje mieć nadzieję, że ta wspólna determinacja będzie konsekwentna , a przede wszystkim, przybliży nas do końca wojny.