Czas posprzątać po samobójczej polityce (ANALIZA)

Kampania żarówkowa jeszcze przed wojną na Ukrainie miała przyzwyczaić Polaków do Polexitu. Dziś, po prounijnym "nawróceniu" PiS, stała się powodem do wstydu. Fot. Archiwum
Unia Europejska, pod wpływem wojny rozpętanej przez Putina, w ciągu kilku dni zdążyła zrewolucjonizować swoją politykę energetyczną i surowcową. W tym czasie rząd PiS nie zdążył nawet wyegzekwować od Polskich Elektrowni, by posprzątały po haniebnej „kampanii żarówkowej”, której celem była walka z Unią Europejską, wbrew polskiej racji stanu.

Retoryka polskiego rządu po agresji Rosji na Ukrainę przybrała wreszcie ton zdroworozsądkowy i zgodny z elementarnymi zasadami humanitaryzmu. Minister Mariusz Kamiński – ten sam, który w listopadzie ub. r. odbierał godność i człowieczeństwo uchodźcom kurdyjskim podczas słynnej konferencji prasowej z krową – tym razem zachowuje się przyzwoicie, a o uchodźcach ukraińskich mówi z należytą troską i szacunkiem. Brawo. Prezydent Andrzej Duda, który Unię Europejską nazywał „wyimaginowaną wspólnotą, z której nic dla nas nie wynika” ewidentnie zmienił zdanie oświadczając, że Polska opowiada się za ekspresową ścieżką członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej. O wyimaginowanej wspólnocie ani słowa. Brawo. Mądry Polak po szkodzie.

Jednak kluczowym tematem po agresji rosyjskiej jest energetyka i polityka surowcowa. W ciągu kilku dni po wybuchu wojny na Ukrainie, Unia Europejska i Niemcy dokonały niespotykanej dotąd transformacji poglądów. Niemcy wstrzymały certyfikację drugiej nitki bałtyckiego gazociągu z Rosji a dwa dni później spółka Nord Stream 2 ogłosiła bankructwo. Niemcy zapowiedziały ponowną weryfikację decyzji politycznej sprzed 10 lat o wygaszeniu wszystkich swoich elektrowni atomowych, by docelowo odejść całkowicie od rosyjskiego gazu (także tego z Nord Stream 1), zachowując rezerwę wytwarzanych mocy. To rewolucja.

Tymczasem w Polsce Donald Tusk zaapelował o rzecz absolutnie elementarną, nie doczekując się odpowiedzi. Poprosił, by rząd ponownie przemyślał decyzję o sprzedaży części Rafinerii Gdańskiej Węgrom, co de facto oznacza oddanie jej pod kontrolę Wiktorowi Orbanowi, który współpracuje z Putinem. Dla przypomnienia: to ten sam Orban, z którym PiS szedł ramię w ramę na zwarcie z Unią Europejską, wbrew polskiej racji stanu. I to ten sam Orban, który potępił wprawdzie agresję Rosji na Ukrainę, ale zastrzegł, że Węgry nadal będą robić interesy z Moskwą. Mimo światowych sankcji.

Nie jest więc tak różowo i tak jednoznacznie, jak to rząd PiS dziś przedstawia. Są wstydliwe zaniechania i przemilczenia. Ich symbolem jest choćby haniebna „kampania żarówkowa” Polskich Elektrowni, rozpętana (z tylnego siedzenia) przez PiS na billboardach polskich miast i w rządowych mediach. Celem tej kampanii, próbującej obciążyć Unię Europejską odpowiedzialnością za wysokie ceny w Polsce, było powolne (pełzające) przyzwyczajanie Polaków do Polexitu. Tym niemniej dziś, mimo nagłego prounijnego „nawrócenia” polityków PiS, kłamliwe billboardy wciąż wiszą, nikt po nich nie sprząta i nikt za nie nie przeprosił.

Wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński, który publicznie zabrał głos dopiero tydzień po rosyjskiej inwazji, powiedział, że potrzebna jest „nowa pedagogika społeczna, która będzie umacniała i odbudowywała polską wspólnotę”. Na poziomie ogólników – brawo. Ale diabeł tkwi w niuansach. Po pierwsze – lepiej żeby prezes populistycznej partii nie zajmował się pedagogiką społeczną, tak samo jak spawacz okrętowy nie powinien zajmować się chirurgią plastyczną (i odwrotnie). A po drugie – lepiej żeby człowiek dzielący Polaków na lepsze i gorsze sorty, nie wypowiadał się na temat wspólnoty. Dla niego wspólnota to tylko ci, którzy myślą tak samo jak on. A tam gdzie wszyscy myślą tak samo, tam nie myśli nikt.

Kaczyński wypowiadając się w kontekście Ukrainy jakby zapominał o co walczą Ukraińcy. Dlatego przypomnijmy: Ukraińcy walczą o WEJŚCIE do Unii Europejskiej, a nie o jej opuszczenie lub rozbicie. Walczą o pluralizm, a nie o autorytaryzm. Walczą o to, by polityków i przywódców można było krytykować i oceniać, a nie o to, by polityków i przywódców wynosić na ołtarze.

Żeby dziś robić dobrą politykę, najpierw trzeba to zrozumieć. A potem uszanować.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content