Oddolna pomoc mieszkańców Lubuskiego chwyta za serce

Podczas gdy jedni mieszkańcy wspierają przybyłych do regionu uchodźców z Ukrainy i robią wszystko, by poczuli tu namiastkę domu, drudzy troszczą się o tych, którzy w Lubuskiem są tylko tranzytem. Stacja Rzepin w powiecie słubickim przeżywa teraz prawdziwe oblężenie. Rzepin, mimo trwającego remontu stacji, całkiem dobrze radzi sobie z naporem podróżnych. Duża w tym zasługa zaangażowanych w pomoc mieszkańców okolicznych gmin.

Rzepin dawno nie widział takich tłumów. Tylko w miniony weekend przez perony przewinęło się tu 5 tys. uchodźców (zwykle stacja obsługuje od 700 do 1000 pasażerów na dobę). Po inwazji Rosji na Ukrainę jednej nocy potrafi się teraz pojawić nawet 2,5 tysiąca osób. Zdecydowana większość wie, dlaczego wysiadła w Rzepinie – przesiada się do podstawionych autobusów lub pociągów i udaje się w dalszą drogę na Zachód Europy.

Stacja Rzepin. Tłumy uchodźców z Ukrainy przesiadają się w dalszą podróż na zachód Europy. Fot. Witold Cholewa; Cybinka24info

2 tysiące kanapek dziennie

Jednak wrażenie robią nie tylko przelewające się tłumy zmęczonych tułaczką Ukraińców, ale wsparcie i wolontariat mieszkańców powiatu. Zanim koordynację pomocy przejęły służby do tego powołane, oddolne inicjatywy mieszkańców i stowarzyszeń okolicznych gmin sprawiły, że od początku podróżni mogli liczyć na kanapki, ciepły posiłek i picie.

Na peronach nie spotkamy wszystkich zaangażowanych w pomoc, wielu bowiem, kilka lub kilkanaście kilometrów dalej, w wiejskich świetlicach lub udostępnionych przez prywatne firmy pomieszczeniach, przygotowuje tysiące (!) kanapek, pakuje je w śniadaniówki, segreguje słodycze, owoce i napoje. Wielu mieszkańców piecze nawet maślane bułeczki i rogaliki. Mieszkańcy nie zapominają też o przygotowaniu kolejnych partii pieluch czy środków higieny osobistej. Wszystko to z własnych pieniędzy, byle szybko i sprawnie rozdać przed dalszą podróżą potrzebującym.

Każda ościenna gmina przysyła swoich wolontariuszy. Mieszkańcy są niezawodni.
Fot. Witold Cholewa

Pomoc mimo chaosu

Od kilku dnia koordynację pomocy na stacji w Rzepinie przejęły odpowiednie służby. Wolontariusze czują jednak, że to na nich spoczywa główny ciężar zadań. Oprócz wspomnianych kanapek i zbiórek najpotrzebniejszych rzeczy, pomagają podróżnym wysiadać z zatłoczonych wagonów, przenoszą ich bagaże. I mimo ogromnego zmęczenia i wyczerpania, ciągle wygrywa u nich chęć wsparcia. Swoje rękawy na równi zakasali wolontariusze z Cybinki, Rzepina, Ośna Lubuskiego, Górzycy oraz Słubic. Dziś już pracują lepiej skoordynowani. Samorządy gminne podzieliły się między sobą dyżurami, również nocnymi.    

W pomoc zaangażowały się lokalne stowarzyszenia, szkoły, przedszkola, harcerze, OSP i każdy mieszkaniec, który nie chce przeżywać emocji gapiąc się w telewizor.
Fot. W. Cholewa

Samorządowcy apelują o lepszą koordynację działań ze strony rządowej  

Od początku pomocy humanitarnej głównym problem okazał się brak koordynacji działań ze strony rządowej. Większość zadań spadła na samorządy, które jak podkreśla marszałek Elżbieta Anna Polak są przez nie wykonywane, ponieważ widzą taką potrzebę. – To jest nasza dobra wola, ale obowiązek jest po stronie rządu. Zarządzanie kryzysowe to zadania państwa. Ale my, samorządowcy w takiej sytuacji wiemy, że nasze włączenie jest konieczne. Staramy się działać solidarnie i nikogo nie krytykować. Jednak oczekujemy systemowych rozwiązań, które nam tę pomoc umożliwią – podkreśla. – Koordynacja funkcjonowania pomocy w województwie lubuskim nadal jest słaba. Gdyby nie samorządy i organizacje pozarządowe, to tym ludziom nie miałby kto podać butelki wody. Nie popłynęły żadne środki do organizacji pozarządowych i gmin, które bez tej pomocy nie są w stanie udźwignąć pomocy na taką skalę. Potrzebne są konkretne i jednoznaczne przepisy organizacyjne i finansowe – wtóruje jej członek zarządu Tadeusz Jędrzejczak. 

Busy wypełnione darami nieustannie kursują między stacją Rzepin a ościennymi gminami.
Fot. W. Cholewa
Pomagają nawet ludzie z zagranicy

Duży ruch migracyjnego w Rzepinie wymusił rozbudowanie na stacji kolejowej miasteczka namiotowego dla uchodźców. Spotkać tam można też wolontariuszy z zagranicy. Między innymi panią Wiesię, która kilkadziesiąt lat temu wyjechała z Lubuskiego i zamieszkała w Holandii. Dramat mieszkańców Ukrainy sprawił, że natychmiast przyjechała w rodzinne strony, by wspierać miejscowych. Zorganizowała też miejsca noclegowe w Holandii, na wypadek, gdyby jakaś rodzina z Ukrainy zdecydowałaby się tam wyjechać. Inna ekipa przyjechała z zachodnich Niemiec. Przyjechali serwować uchodźcom ciepłą strawę, aż do Rzepina, bo na jednym z dworców w Berlinie, gdzie stali z ciepłą zupą, kazano im płacić za miejsce…   

Wszystkie ręce na pokład. Dosłownie. Na stacji Rzepin pomagają też wolontariusze z zachodnich terenów Niemiec. Fot. W. Cholewa
Najpotrzebniejsze produkty

Według informacji Rzepińskiego Punktu Pierwszej Pomocy Uchodźcom z Ukrainy najbardziej potrzebne są: soczki dla dzieci, woda w małych butelkach, słodycze (rogaliki, batony, wafelki), szczoteczki do zębów, szampony, kremy do twarzy, tabletki przeciwbólowe i na gardło.  

Inwazja na Ukrainę trwa, lecz ludzi dobrej woli jest więcej…
Fot. W Cholewa
Z uchodźcami często podróżują zwierzęta. Fot. W. Cholewa, Cybinka24info
Stacja Rzepin. Fot. W. Cholewa
Stacja Rzepin. Fot. W. Cholewa
Stacja Rzepin. Przesiadka uchodźców z Ukrainy w dalszą podróż na zachód Europy.
Fot W. Cholewa

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content