Pomoc dla Ukrainy i Ukraińców trwa już od ponad miesiąca. Pomaga wielu, każdy na swój sposób. Jarosław Nieradka, wiceprzewodniczący OPZL angażuje się w poszukiwania pracy dla uchodźców, a przedsiębiorca Patryk Lewicki miał okazję uczestniczyć w konwoju darów do zachodniej Ukrainy, a konkretnie do Tarnopola. O swoich motywacjach mówili w rozmowie z Lubuskim Centrum Informacyjnym.
-Udało się zorganizować konwój, który dotarł bezpośrednio z Sulęcina do Tarnopola, z którym współpracujemy już kilka lat. Jeszcze, gdy byłem starostą sulęcińskim rozpocząłem tę współpracę i znam po prostu tych ludzi. Wiem, że taka potrzeba była przez nich przedstawiona, oni wypisali nam listę tych rzeczy i tych produktów, które są najpotrzebniejsze i takie staraliśmy się uzbierać – mówił Lewicki.
Zwrócił on też uwagę, że sam udział w konwoju z lubuskiego do Ukrainy powodował sporo obaw, ale chęć pomocy była tutaj górą, a w bliższych planach jest kolejna pomoc dla Tarnopola.
-Pojechaliśmy do okręgu, gdzie prowadzone są działania zbrojne. Napotykaliśmy po drodze patrole, kontaktowaliśmy się z wojskiem ukraińskim, które tak naprawdę wprowadziło nas w głąb Ukrainy. Dojechaliśmy tam akurat w trakcie trwania godziny policyjnej i było trochę strach jechać w takich warunkach przez terytorium Ukrainy. Byliśmy dobrze wyposażeni, mieliśmy kamizelki kuloodporne i hełmy, dzięki czemu mogliśmy czuć się odrobinę pewniej. Kontakt z Tarnopolem mamy do dnia dzisiejszego. Cieszę się, że kontynuacja tej pomocy trwa dalej. Właśnie teraz starosta sulęciński przygotowuje kolejną partię darów do transportu – podkreślił.
Jarosław Nieradka przekonywał, że jesteśmy teraz w innym miejscu tej niesionej pomocy, bo Ukraińcy, którzy są już w Polsce od kilku tygodni, chcą powoli zaczynać choćby namiastkę normalnego życia, więc szukają m.in. pracy.
-Rzeczywiście, na początku ta pomoc była zorientowana głównie na prowadzenie zbiórek, zbieranie funduszy na rzecz walczącej Ukrainy. Po tym pierwszym, takim wręcz szalonym zrywie, kiedy zaczęliśmy organizować wspólnie ze wszystkimi przedsiębiorstwami z OPZL zbiórki produktów na rzecz tych Ukraińców, którzy tutaj przyjechali, to ta pomoc zaczęła nabierać coraz bardziej usystematyzowanej formy. I to jest bardzo dobre.
I dodawał: -Teraz, po tej pierwszej fali pomocy, która była związana głównie z darami, to w tej chwili możemy mówić spokojnie o drugiej fazie tej pomocy. Czyli krótko mówiąc, te ponad dwa miliony osób, które przyjechały do Polski, to część z nich będzie chciała tu zostać. Po pierwsze być może nie będą mieli dokąd wracać, po drugie wielu z nich już wcześniej miało kontakty z Polską, polską gospodarką. Dlatego po tym, jak ci ludzie, byli już w stanie „ogarnąć” swoje podstawowe potrzeby, jak mieszkanie, pożywienie, posłanie dzieci do przedszkola czy szkoły, zaczęły się pojawiać potrzeby wyższego rzędu, czyli po prostu chęć znalezienia pracy.
Cała rozmowa: