Świat zjednoczył się przeciwko agresji Rosji na Ukrainę. „Plan” Putina oraz szerokie poparcie jego działań przez społeczeństwo rosyjskie skutkuje powszechnym odrzuceniem na świecie rosyjskiej kultury, sztuki, muzyki, w tym utratą posad przez uznanych rosyjskich aktorów. Co sądzi o tym legenda polskiego kina Daniel Olbrychski, od lat zafascynowany rosyjską kulturą? Rozmowa Konrada Stanglewicza z wybitnym aktorem, goszczącym w Zielonej Górze w ramach festiwalu “Klan Machaliców i Przyjaciele”.
– Mówi pan o sobie m. in.: „jestem rusofilem i putinofobem”. To się nie zmienia?
– Powiedziałem to lata temu, po aneksji Krymu. (…) A przecież wcześniej, duże nadzieje wiązaliśmy z młodym wtedy prezydentem (W. Putinem- red.), którego naznaczył Borys Jelcyn. Bo wówczas to wyglądało tak, że wszystko pójdzie w nie najgorszym dla świata i Rosjan kierunku.
– Miał pan okazję się spotkać z Putinem, bo w 2007 roku otrzymał pan nagrodę Konstantego Stanisławskiego (ros. reżyser teatralny, aktor, twórca reżyserii i pierwszego systemu reguł gry aktorskiej – red.). Wręczył pan wtedy Putinowi swoją książkę o Włodzimierzu Wysockim…
– Tak, pamiętam to doskonale, bo m. in., w tamtym czasie było wyczuwalne napięcie polityczne, i mimo wielokrotnych zaproszeń Putin nie znalazł chwili, by przylecieć do Warszawy. Ciągle się to przekładało. Dlatego wręczając książkę powiedziałem: widzi pan, panie prezydencie, taka cieniutka książeczka, akurat znajdzie pan czas na przeczytanie w samolocie do Warszawy… On się uśmiechnął, a rzadko się uśmiecha, i powiedział: z dyplomacji piątka z plusem. I wziął tę książkę z dedykacją. Miało to też dla mnie miłe następstwa, bo kilka miesięcy później dowiedziałem się, że zostałem też laureatem nagrody im. Puszkina, za, jak to się szumnie nazywało – propagowanie rosyjskiej kultury w świecie…
– Z pańskich opowieści wynika, że panowała zupełnie inna atmosfera w naszych polsko-rosyjskich relacjach. Co się więc stało z Putinem, Rosjanami…?
– Widocznie było TO w nim, i w nich – głęboko. Ten imperialistyczny stosunek do świata. Marzenia o powiększaniu swojego imperium i swoich wpływów. To niestety również podzieliło mnie i przyjaciół, których tam miałem… Te ich „marzenia” pozwalają teraz dokonywać potwornych zbrodni w Buczy, Irpieniu… Okazuje się, że wszystkie nadzieje, jakie wiązaliśmy po Gorbaczowie, Jelcynie, iż następcy jeszcze bardziej otworzą Rosję na świat i chęć współżycia pokojowego, już bez grabienia obcych ziem, poszły na marne. Okazało się, że tkwiący w nich imperializm jest silniejszy. Rosję trafnie opisał w wierszu Norwid: „Czyż nigdy z siebie ty nic, własną siłą/Nie poczniesz nigdy: boś wszystko zabierał ” („Do wroga pieśń”- red.).
(…)
Ta cała sytuacja bardzo boli… Zawsze mówiłem, że poza polską publicznością, mamy wspaniałą publiczność za wschodnią granicą. Ja sam byłem tam ogromnie popularny. Niestety parę lat temu, po zajęciu Krymu, ostatecznie przerwałem próby w moskiewskim teatrze i więcej moja noga na ich ziemi nie stanęła… Zrozumiałem, że nie jestem w stanie wyjść i grać po rosyjsku, mając świadomość, że na tysiąc osób zasiadających na widowni w teatrze, 800-900 z nich popiera agresywną politykę ich prezydenta…
Cała rozmowa z aktorem Danielem Olbrychskim w studio Lubuskiego Centrum Informacyjnego: