Marcin Jabłoński: Hasło „Polska w ruinie” to była obietnica wyborcza PiS [WIDEO]

Marcin Jabłoński
-Ludzie zaczynają wyliczać bardzo precyzyjnie każdą złotówkę, żeby móc spłacać kredyty, żeby móc zrobić zakupy. Tak naprawdę wszystko podrożało - mówi Marcin Jabłoński.

-Może warto zastanowić się jednak nad przyspieszonymi wyborami, zrobić tutaj porządek i zabrać się do rzeczywistej, uczciwej pracy, a nie opowiadać, że Polska jest krajem bogatym, który tonie w złocie, a wszyscy chcą od nas pożyczać pieniądze, bo wszyscy widzimy, że to nieprawda – mówi w rozmowie z LCI Marcin Jabłoński – członek zarządu województwa i wiceprzewodniczącym lubuskiej PO.

Nie ma decyzji w sprawie większych funduszy dla lubuskiego, nie ma pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy, płacimy cały czas horrendalne kary za funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym, trwają kolejne przepychanki na linii Ziobro-Kaczyński w Zjednoczonej Prawicy. Tracą na tym samorządy, ale tracą chyba przede wszystkim Polacy?

Mamy szalejącą inflację, uchachanego od ucha do ucha prezesa NBP, który w nagrodę za swoje „wyczyny” został wybrany na kolejną kadencję. Ludzie zaczynają wyliczać bardzo precyzyjnie każdą złotówkę, żeby móc spłacać kredyty, żeby móc zrobić zakupy. Tak naprawdę wszystko podrożało – wciąż mamy mnóstwo rozmów, dyskusji, negocjacji z wykonawcami różnego rodzaju inwestycji, umów, które są podpisane z województwem lubuskim i to się wiąże właśnie z radykalnym wzrostem cen, począwszy od energii, gazu, surowców, zmiany kosztów na rynku pracy, inflacji. Żyjemy w jakimś takim nieprzewidywalnym czasie i niestety, ja nie przyjmuję argumentów, że wszystkiemu jest winna wojna w Ukrainie. To wszystko zaczęło się na długo przed tą wojną i wszystkie symptomy podwyżek cen, szalejącej inflacji zaczęły pojawiać się wiele miesięcy wcześniej. Ta niefrasobliwa polityka naszego rządu obecnie doprowadziła do takiej sytuacji, że musimy się poważnie zastanowić jak budować naszą przyszłość, nie można wobec tego pozostawać obojętnym i żadną pociechą nie jest to, że można sobie teraz pożartować, że to, wydawało się przed laty absurdalne, hasło „Polska w ruinie” było obietnicą wyborczą, która została przez obecny rząd w 100 procentach zrealizowana. Można sobie pożartować, ale sprawa jest bardzo poważna, bo dotyczy nas samych, naszych dzieci, naszych rodzin i dlatego czas bić w dzwon alarmowy i szukać wyjścia z tej bardzo trudnej sytuacji.

Mówimy o tej szalejącej inflacji, o tej drożyźnie, ale mimo tego PiS cały czas w sondażach może liczyć na takie stabilne 34-38 procent poparcia, a do wyborów zostało około półtora roku. Platforma aktualnie ma 25-27 proc. Uważa Pan, że PO będzie w stanie wygrać wybory?

Oczywiście, bardzo na to liczę, bo wydaje mi się, że udało nam się dowieść przed laty, że jesteśmy odpowiedzialnym ugrupowaniem. Przyjemnie jest wszystkim pomagać, do każdego się uśmiechać i obdarzać go prezentami, ale tylko wtedy, gdy ma się na to własne pieniądze. Jednak, kiedy odpowiada się za finanse publiczne to trzeba kierować się jakąś odpowiedzialnością. Zwracam uwagę, że wtedy kiedy Platforma Obywatelska z PSL miała w swoich rękach stery państwa, to mieliśmy ogólnoświatowy kryzys. Polska rzeczywiście przeszła go w taki sposób, bez jakichś większych dramatów, byliśmy nazywani powszechnie „Zieloną wyspą” – taka była prawda, tu nie na się z czego podśmiechiwać, takie były fakty. Udało się zachować tę dyscyplinę finansów publicznych. Dzisiaj jest taka sytuacja, jak wspominałem – inflacja, szalejące ceny, nieprawdopodobna drożyzna, katastrofalne koszty kredytów. Do tego wszystkiego mamy taką tendencję, która utrzymuje się już od dłuższego czasu – wyprowadzania gigantycznych pieniędzy poza budżet państwa. To są już setki miliardów złotych. Tak oceniają i wyliczają to eksperci. Zdaje się, że kilka miesięcy temu to było jeszcze około 250 mld, a do końca tego roku ma być 350. To są pieniądze, nad którymi polski parlament nie ma kontroli. Taka kreatywna księgowość. W dodatku próbuje się wmówić Polakom, że jak Orlen ma historyczne 11 mld zysku, to to nie jest zysk osiągnięty na paliwach, kiedy każdy z nas widzi, że ropa na stacji kosztuje 7,50. To z czego ten zysk? Z tych hot-dogów, które sprzedają na stacjach? To chyba żarty.

To gdzie w takim razie szukać odpowiedzi na takie, a nie inne poparcie dla PiS po siedmiu latach rządów? Wojna przysłania pewien szerszy kontekst?

Myślę, że Polacy zauważą, co się dzieje, odczują to bezpośrednio, widzą codziennie, że te ceny wzrastają każdego dnia, że te ceny wzrastają znacznie szybciej niż wynika to, z i tak dramatycznie wysokiej, inflacji. To są jakieś uśrednione kwoty. Kiedyś się żartowało, że wszystko w sklepach podrożało, ale lokomotywy staniały. To ile osób kupuje lokomotywy? Ja myślę, że te koszyki, które są pokazywane i są jakąś bazą do zmierzenia tej inflacji nie są do końca wiarygodne, bo też robię zakupy, mam gospodarstwo domowe, rodzinę i widzę o ile wzrastają te ceny i to bez różnicy czy idzie się do sklepu z towarami spożywczymi, przemysłowymi czy też robi się zakupy na bazarze. To są kilkudziesięcioprocentowe wzrosty. Widać to każdego dnia – chleb, masło, mleko, wszystkie takie podstawowe produkty. Ja wierzę, że Polacy to jednak zauważą i zastanowią się nad przyszłością swoją, swoich rodzin, dzieci. Teraz mamy rzeczywiście taki stan gromadzenia się wokół sztandarów narodowych, sytuacja jest rzeczywiście bardzo niebezpieczna i to taka naprawdę niebezpieczna, tak dla Polski, jak i całej Europy i świata. W takich chwilach Polacy potrafią się w pewien sposób jednoczyć i zapominają o sporach. Ja mam nadzieję, że te wciąż wysokie sondaże dla PiS-u nie są do końca miarodajne i są bardziej odzwierciedleniem pewnego rodzaju solidarności narodowej,  która wynika chociażby z faktu jak Polacy pomogli tym ponad 3 milionom Ukraińców, czym rząd się chwali na całym świecie, a wszyscy wiemy, kto tym ludziom tak naprawdę pomaga. Mam nadzieję, że nie pójdziemy w ślady Węgier i Orbana, który wygrał wybory, ale zachowuje się w taki sposób, którego ja, jako Polak i Europejczyk, całkowicie nie rozumiem i nie akceptuję.

Skoro nie chcemy iść drogą Węgrów, skoro nie chcemy tej retoryki wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej, to w jaki sposób ma się zachować opozycja? W jakiej formule powinna iść do wyborów?

Mogę mówić o swoich osobistych odczuciach, bo to są oczywiście skomplikowane mechanizmy, które wymagają współpracy i też otwartości na kompromisy z innymi partiami. Wszystkie ugrupowania mają swoją samodzielność, prawo do samostanowienia. Możemy się wzajemnie przekonywać, poszukiwać najlepszych rozwiązań, ale nie możemy abstrahować od tego, co się w tej chwili dzieje dookoła nas, że prowadzone są różnego rodzaju rozmowy. Pocieszające jest oczywiście to, że suma poparcia dla partii opozycyjnych jest dalece wyższa od poparcia dla partii rządzącej. Myślę, że wszyscy wykażemy się taką zbiorową mądrością. Mam na uwadze polityków wszystkich partii opozycyjnych, ale przede wszystkim polskich wyborców, obywateli i stworzenie przyszłego rządu zostanie powierzone osobom i ugrupowaniom, które są bardziej odpowiedzialne, tym, którzy potrafią funkcjonować w zjednoczonej Europie, którzy nie są w stanie w imię jakichś wyimaginowanych swoich celów, które wywieszają na sztandarach, zaryzykować losów dziesiątek milionów Polaków i nie podjąć setek miliardów z Krajowego Planu Odbudowy. Może warto zastanowić się jednak nad przyspieszonymi wyborami i zrobić tutaj porządek i zabrać się do rzeczywistej, uczciwej pracy, a nie opowiadać, że Polska jest krajem bogatym, który tonie w złocie, a wszyscy chcą od nas pożyczać pieniądze, bo wszyscy widzimy, że to nieprawda.

Zapraszamy do obejrzenia materiału wideo:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content