Mówiąc o lubuskich skarbach jednym tchem wymieniamy Łagów, Park Narodowy Ujście Warty lub któryś z garnców złota eksponowanych w świdnickim muzeum. Tymczasem ten skarb możemy znaleźć w pewnym rowie w okolicy Żar.
To o pęczynie węzłobaldachowej przyrodnicy mówią krótko, że jest skarbem. Skarb naprawdę nie wygląda imponująco, przypomina nieco któreś z warzyw i nic dziwnego bowiem należy do familii selerowatych. Według Wikipedii „Pęczyna węzłobaldachowa (Helosciadium nodiflorum) to gatunek roślin należący do rodziny selerowatych. Występuje w Europie i Afryce wokół Morza Śródziemnego, w Europie Zachodniej, południowo-zachodniej Azji i Ameryce. W Polsce jest krytycznie rzadki, znane jest jedno tylko jego stanowisko (Królów w województwie lubuskim)”.
Samotna wyspa
Dlaczego zawieruszyła roślina się w lubuskim rowie, jak mówią przyrodnicy na.. stanowisku wyspowym? Po prostu to ciepłolubna roślina i u nas przebiega granica zasięgu i właśnie tutaj poczuła się jak u siebie w domu. Nawiasem mówiąc, w Europie południowej i zachodniej także jest to stosunkowo rzadka roślina. W Polsce jest uznana za skrajnie zagrożoną.
Jednak pęczyna opanowuje właśnie nowe siedliska i to dzięki człowiekowi. Przyrodnikom zależy, aby roślinę z rodzimego, lubuskiego stanowiska ocalić. Stąd wraz z zespołem parków krajobrazowych przyrodnicy z zielonogórskiego Ogrodu Botaniczny, za zgodą regionalnego dyrektora ds. ochrony środowiska, przenieśli te rośliny do ogrodów botanicznych m.in. w Poznaniu. To tzw. ochrona gatunkowa poza miejscem występowania. Strategia ta przypomina działalność ogrodów zoologicznych, które starają się ocalić zagrożone gatunki zwierząt. Gdyby z jakiegoś powodu roślina stała się zagrożona w naturalnym stanowisku, będą dostępne rośliny, które będziemy można osiedlić w innym miejscu.
Nawet na wiosnę bohater tej historii skromny, ani zanadto wybujały, ani nie obsypuje się jakimś wyjątkowym kwieciem. Wygląda trochę jak pietruszka, ma niewielkie, białe kwiatki. Pęczyna spokrewniona jest z dzikimi selerami. Nie ma jakichś specjalnych walorów smakowo-odżywczych, ale nie jest trująca.
Jej życie wisi na włosku
Pęczyna kwitnie od czerwca do września. W jedynym miejscu swojego występowania w Polsce rośnie w rowie odwadniającym, wśród niskiego szuwaru, na powierzchni kilkunastu metrów kwadratowych. Miejsce to nie do końca jest bezpieczne, zagrożone może być potencjalnie zarośnięciem przez roślinność łąkową, lub zmianą stosunków wodnych.
Co jeszcze można o tym skarbie przeczytać? Tutaj znów posiłkujemy się fachową literaturą. Zacznijmy od łodygi. Jest ona – cytując przyrodników – dołem pokładająca się, górą wzniesiona, rozgałęziona, o wysokości do 90 cm. W węzłach się zakorzenia. Ulistnienie skrętoległe. Liście pojedynczo-pierzasto złożone o siedzących, jajowatych lub lancetowatych odcinkach z karbowanymi brzegami. Kwiat zebrane są w baldach (typ kwiatostanu) złożony składający się z kilku baldaszków. Mają od pięciu do siedmiu błoniasto obrzeżonych pokrywek. Kwiat jest prawie siedzący – cokolwiek to znaczy – z jedną lub dwoma pokrywami. Kwiaty pęczyny są drobne, o białych płatkach korony i zielonym kielichu z niewyraźnymi ząbkami. I na koniec owoce. Żeberkowane, kuliste lub elipsoidalne rozłupki.