Zakola i meandry. Oblężona twierdza (FELIETON)

Mężczyzna przy stoliku
Dzisiejsza władza poszła jeszcze dalej, bo jeśli kontrowersja dotyczy kogoś z góry, tak jak prezesa Jarosława w sprawie dwóch wież, to nawet go nie przesłuchuje – pisze Andrzej Flügel
Kłamstwo w ustach przedstawicieli władzy jako element komunikacji ze społeczeństwem? Tu rządzący przebili chyba komunistów – pisze Andrzej Flügel w felietonie “Zakola i meandry”.

Pan Bogdan od czasu upadku komuny długo nie miał okazji, by przyrównywać to, co dzieje się teraz, do tamtych lat. Owszem, kilku nowych polityków było bardzo podobnych do tamtych – oczywiście, nie w poglądach, a w sposobie działania. Poprzednicy biegali na zebrania partyjne i podnosili rączki za uchwałami zaproponowanymi przez górę, aktualni zmienili zebrania na msze, a nierzadko czerwone sztandary na portrety papieża. To jednak był margines, który zdarza się wszędzie. Ogólnie rzecz biorąc, przy wszystkich zastrzeżeniach (bo kolesiostwa nie da się całkowicie wyeliminować) nie było źle.

Jednak od kiedy rządzi PiS, pan Bogdan, choć długo odganiał te porównania, widzi, jak pięknie rządzący powielają to, co robiła tamta władza. Promowanie swoich? Rozwinięte jak kiedyś. Awansowanie słabych i miernych, ale wiernych? Jak najbardziej i jeszcze kto wie, czy nie mocniej niż wtedy. Podporządkowanie dla własnych celów prokuratury? Twórczo rozwinięte. Zrobienie z organów ścigania zbrojnego ramienia partii? Jak najbardziej. Celebracja, tyle że pod innymi sztandarami? Owszem, tak. Kłamstwo w ustach przedstawicieli władzy jako element komunikacji ze społeczeństwem? Dokładnie. Wreszcie życie w “oblężonej twierdzy”. Jak najbardziej.

Tu rządzący przebili chyba komunistów. Tamci mówili, że u nas jest prawdziwa demokracja, podczas gdy na Zachodzie klasa robotnicza cierpi, a w USA biją Murzynów. U nas wszyscy mają pracę, a tam szaleje bezrobocie. Milicja bije i rozpędza demonstracje, bo tworzą je elementy chuligańskie i warchoły. Dziś władza mówi, że czasem policjant musi pałką teleskopową zaatakować kobietę, która stwarza niebezpieczeństwo. Kiedyś, jeśli ktoś z popleczników władzy dokonał niegodnego czynu, natychmiast trafiał na zrozumienie organów ścigania. Postępowanie się przedłużało i najczęściej kończyło umorzeniem. Dzisiejsza władza poszła jeszcze dalej, bo jeśli kontrowersja dotyczy kogoś z góry, tak jak prezesa Jarosława w sprawie dwóch wież, to nawet go nie przesłuchuje.

Nic więc dziwnego, że pan Bogdan ma takie skojarzenia. A wy?

Udostępnij:

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content