Gościem Lubuskiego Centrum Informacyjnego był prof. Radosław Markowski, politolog i socjolog z uniwersytetu SWPS w Warszawie, który podsumował rok od powrotu Donalda Tuska do polskiej polityki oraz analizował i recenzował rządy PiS.
Co zmienił w polskiej polityce powrót Donalda Tuska do rządzenia Platformą? Czy nadzieje, które wielu wiązało z samym Tuskiem okazały się mieć pokrycie w rzeczywistości?
-To zależy z jakiej perspektywy na to patrzeć. Jeżeli takiej wąsko partyjnej czy tego, co widzimy w poparciu Platformy jak i Koalicji Obywatelskiej to można by powiedzieć, że powrót okazał się rewelacyjny. Rok temu Platforma miała się tak źle, że graniczyło to ze spadkiem w sondażach o 10 proc. W wielu badaniach PO miała zaledwie kilkanaście procent poparcia. Tusk i to, co wokół Tuska i to, co zrobił, to jednak przywrócił należne miejsce Platformie, jako drugiej partii, a pierwszej opozycyjnej – podwoił niemalże to poparcie, nie tylko zresztą on, bo różne rzeczy się w tym czasie wydarzyły. Mamy do czynienia z politykiem zasłużonym i w pewnym sensie wybitnym. To znaczy ja uważam, że on przez te 7 lat, kiedy rządził Polską, zwłaszcza ten kryzys 2008-2009 rok i to, że Polska jako jedyny kraj naprawdę była tą „Zielona Wyspą”, to nie jest żaden wymysł, to jest jego zasługa i jego otoczenia – mówi Markowski.
By jednak myśleć o wygraniu wyborów trzeba pokonać partię rządzącą, która wciąż może liczyć na wysokie, bo ponad 30-procentowe poparcie. To nie jest łatwe zadanie, choć prof. Markowski zwraca uwagę na inną kwestię.
-Proszę zwrócić uwagę: to jest 30 proc. od 50 proc. uczestniczących w wyborach. To jest jakieś 18,8 procent ogółu. Nigdy żadnej większości PiS nie miał – w 2015 roku zagłosowało na nich 5,7 miliona osób, co na 30 milionów uprawnionych daje 18,8 procent. Żeby była jasność, co ja mówię. Ta partia wygrała wybory rzetelne, uczciwe i miała prawo rządzić, ale to czego nie miała prawa robić to zmieniać reguły konstytucyjnej gry, nie miała prawa zamachnąć się na Trybunał Konstytucyjne, nie miała prawa manipulować przy Sądzie Najwyższym i wiele innych rzeczy – nie starczyłoby czasu, by wszystko wymienić.
Cała rozmowa: