Siedzibę urzędu marszałkowskiego od zielonogórskiego magistratu dzieli jakieś sto metrów, ulica z przejściem dla pieszych. I gdzieś na tym przejściu ginie prawda. Przynajmniej trudno się oprzeć temu wrażeniu śledząc doniesienia mediów.
Spróbujmy rozejrzeć się i sprawdzić, gdzie się prawda podziała. Gospodarz Zielonej Góry, Janusz Kubicki, pisze na swoim profilu w mediach społecznościowych (pisownia oryginału): „Nie nawiedzę „głupiej” polityki i koniunkturalizmu!!!. Marszałek Elżbieta Anna Polak wezwała do budowy domów dla uchodźców z Ukrainy. Albo ja żyje na innej planecie albo oni już całkiem odlecieli w kosmos. Skąd takie ostre słowa? Bo … bo Polacy latami czekają na mieszkania komunalne, socjalne i … i jak do tej pory nie widać końca kolejki. Nigdy nie było pomocy w tym zakresie od Marszałka. A teraz mam budować domy dla Ukraińców …. Zapewniamy im dach nad głową, wyżywienie. A teraz jeszcze to …”.
Jak w Misiu
I wszystko byłoby w porządku, w końcu doświadczony polityk samorządowy ma prawo do wyrażania swoich opinii, gdyby nie to, że nie odnosiła się do słów marszałek. To była wypowiedź Janusza Jasińskiego, przewodniczącego Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej, podczas konferencji prasowej w przerwie posiedzenia Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego. „I tutaj mam swoją propozycję” – mówił Jasiński. – „W każdej gminie, każdym samorządzie, ale także w grupach rządowych są pieniądze. I chodzi o to, że tych pieniędzy więcej nie będzie. Myślę, że szkoda wydawać pieniądze na fajerwerki czy na przykładzie Zielonej Góry – 90 milionów na coś, co będzie dwa miesiące cieszyło każdego, ale nie jest nam niezbędne. Te 90 milionów, zamiast w Ochlę, wrzucić w 200 domów dla wykwalifikowanych rodzin ukraińskich, które będą naszymi współobywatelami, lekarzami, może inżynierami. Myślę, że w ten sposób trzeba by było iść do przodu. To będzie służyło wzrostowi gospodarczemu”.
Czyli, nie wdając się w szczegóły tej inicjatywy, co ma lubuska marszałek do pomysłu przedsiębiorcy i czyje jest to „wezwanie” do budowy socjalnych mieszkań? Autor komentarza chciał „trafić” w lubuską marszałek, a trafił kulą w płot i J. Jasińskiego, który również zareagował. „Panie Kubicki proszę znowu nie kłamać. Pomysł jest mój i całkowicie komercyjny. Ukraińcy płacą za mieszkania/domy, bo pracują i zarabiają. My potrzebujemy wykwalifikowanej kadry, a niestety najlepiej wykształceni i uzdolnieni z powodu braku miejsca do organizacji życia wyjeżdżają z naszego regionu. Proszę nie kłamać też, ze to jest jakaś inicjatywa z urzędu, bo to jest inicjatywa kręgu przedsiębiorców. Dzisiaj trzeba kupować wędki, a nie ryby! Ochla to najgłupsza inwestycja, jaką można sobie wyobrazić! Chyba że chodzi o coś innego jak w „Misiu”.
Kolejarz na ślepym torze
W krótkim czasie kolejne pociski wystrzelono z Podgórnej 22 w kierunku Podgórnej 7. Idealnym przykładem jest sprawa Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy. Oto prezydent Zielonej Góry stwierdził na antenie Radia Index, że „władze województwa chcą doprowadzić do likwidacji Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy w Zielonej Górze”. Zostało to wpisane w całą serię zarzutów. „Przypomnę, chcieli zlikwidować przychodnię “Kolejarz”? Chcieli, ale udało się obronić. Pani marszałek chciała zlikwidować ośrodek terapii uzależnień? Zlikwidowała skutecznie, niestety nie obroniliśmy, wstyd. Próbowała zlikwidować „Medyka”, wyrzucając w sposób brutalnie dyscyplinarnie dyrektora szkoły, za to, że bronił swojej szkoły? Udało nam się to obronić. Teraz kolejna próba likwidacji kolejnej instytucji? Nie wiem, z czego wynika ta niechęć pani marszałek do Zielonej Góry” – perorował.
Bzdura, goni bzdurę. Ale po kolei. Ani marszałek województwa, ani zarząd nigdy nie zamierzały doprowadzić do likwidacji SPZOZ MEDKOL, który prezydent nazywa „Kolejarzem”. Zarząd podjął uchwałę w sprawie skierowania do zaopiniowania projektu uchwały w sprawie wyrażenia zgody na zmianę podmiotu tworzącego MEDKOL. W efekcie podmiotem tworzącym oraz nadzorującym MEDKOL miał być Uniwersytet Zielonogórski, a docelowo spółka miała zostać połączona ze szpitalem uniwersyteckim. Dzięki temu lecznica zwiększyłaby dostępność świadczeń. Po stronie MEDKOL-u nie zaszłyby żadne zmiany w obszarze jego praw i obowiązków cywilnoprawnych, nie uległby zmianie status pracowników, nie zostałby ograniczony zakres świadczeń, a budynek i mienie ruchome pozostałyby jego własnością. Z kolei rozszerzenie zakresu świadczeń o ambulatoryjną opiekę specjalistyczną w szpitalu uniwersyteckim i koncentracja zarządzania, wpłynęłyby na podniesienie poziomu zabezpieczenia pacjentów. Ostatecznie sprawa nie trafiła jednak pod obrady sejmiku.
Uzależnienie od nieprawdy
Ośrodek terapii uzależnień nie został zlikwidowany. WOTUW został włączony w struktury Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego dla Nerwowo i Psychicznie Chorych SPZOZ w Ciborzu i prowadzi swoją działalność w Zielonej Górze. I realizuje dotychczasowe świadczenia. A dodatkowo, dzięki połączeniu, w Zielonej Górze powstanie centrum zdrowia psychicznego. Nie ma wątpliwości, to była dobra decyzja. Docelowo w regionie powstanie pięć centrów, a dwa funkcjonują już w Gorzowie Wlkp. i Międzyrzeczu.
Historię Medyka mamy w pamięci „na świeżo”. Tylko w trakcie tej jednej kampanii tyle było pomówień i niedopowiedzeń… I znów znany nam już refren. Nikt nie zamierzał zlikwidować CKZiU „Medyk” w Zielonej Górze. Zarząd na początku stycznia podjął uchwałę intencyjną w sprawie zamiaru przeniesienia siedziby „Medyka” z Zielonej Góry do Sulechowa. Otworzyło to proces konsultacji i spotkań. 14 lutego uchwałę intencyjną w sprawie przeprowadzki podjęła także większość radnych sejmiku. Uchwała została wysłana do lubuskiego kuratora oświaty oraz słuchaczy. Po otrzymaniu negatywnej opinii zarząd postanowił, że nie będzie składał do ministra edukacji i nauki zażalenia kończąc tym samym temat. Z kolei z byłym dyrektorem „Medyka” została rozwiązana umowa o pracę w związku z naruszeniem zapisów ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej…
Po całej sprawie pozostał niesmak i przekonanie, że tym razem interes wszystkich Lubuszan został podporządkowany woli mniejszości, wielką w tym rolą odegrał atak polityczny ze strony ekipy prezydenta Winnego Grodu..
Jak w czeskim filmie
I jeszcze jedna rzekoma likwidacja, której sprawczynią ma być marszałek. Tym razem Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy w Zielonej Górze, który od 30 lat dzierżawi budynek przy ul. Dąbrówki od miasta. I od lat zarówno urząd marszałkowski, jak i WOMP, zwracają się z prośbą do władz Zielonej Góry o przedłużenie umowy dzierżawy, która kończy się w styczniu 2023 r. Jako jeszcze lepszy pomysł wskazywane jest przekazanie ośrodkowi obiektu na własność. Przez lata poniósł znaczne nakłady na rozbudowę i modernizację budynku, co m.in. podniosło wartość nieruchomości.
Od roku 2010 urząd marszałkowski koresponduje z prezydentem Zielonej Góry w sprawie uregulowania statusu budynku. Samorząd województwa proponował m.in. zamianę budynku, który użytkuje WOMP na halę sportową przy ul. Chopina, z ewentualną dopłatą. Prezydent nie był zainteresowany. O decyzję w tej sprawie na konferencji prasowej 20 czerwca br. apelowała także dyrektorka WOMP Bożenna Telec, cyt.: 6 stycznia kończy się umowa dzierżawy, więc zostało pół roku. Właściciel budynku, czyli pan prezydent Janusz Kubicki do tej pory, pomimo pism od 2010 roku, nie powiedział ani „tak”, ani „nie”. Powiedział, że mamy jeszcze trochę czasu. Siedziba WOMP-u to budynek użyteczności publicznej, w który zostało zainwestowanych sporo pieniędzy budżetowych, który służy nie tylko województwu, ale i Zielonej Górze. Panie prezydencie, liczymy na to, że już jest czas, żeby podejmować decyzję, bo nie wiemy, czy mamy się wyprowadzać”.
Konia kują, a żaba…
Zielonogórzanie, Lubuszanie czują się coraz bardziej zdezorientowani. Gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Tutaj chodzi o… politykę, władzę, czyli pośrednio o pieniądze. Wszczynanie awantur, przypisywanie sobie przez prezydenta rozmaitych zasług, jak chociażby stworzenia kierunku lekarskiego, czy szpitala klinicznego, to kolejny element gry, który ma przesunąć, a raczej odsunąć środek ciężkości dyskusji od miasta, w stronę sąsiadów. A miasto ma problemy, również te wizerunkowe.
– Już mnie nic nie zdziwi w tej radzie miasta, koalicja Kubicki – PiS ma się dobrze – mówi radny miejski PO Marcin Pabierowski. Mimo naszych merytorycznych uwag do raportu o stanie miasta za rok 2021, nie było refleksji po stronie prezydenta. Wiele spaw nie wyglądało tak, jak powinno.
I radny wymienia słabe punkty. Po pierwsze brak realizacji uchwały budżetowej, a dokładnie przekazania dotacji dla klubu Zastal. Prezydent nie wsparł tego ważnego klubu dla mieszkańców, toczył wojenkę z prezesem klubu.
– Kolejna sprawa to brak strategii rozwoju miasta do roku 2032 – wymienia Pabierowski. – Rok 2021 powinien przeznaczyć na prace związane z inwestycjami horyzontalnymi dla miasta, zaprojektować miasto na najbliższe 10 lat. Tego, niestety, nie uczynił. Nie wiadomo, jakimi kryteriami będzie się kierował w pozyskiwaniu funduszu unijnych, jakie są kolejne inwestycje. Do tego słaba ochrona przedsiębiorców w roku covidowym. Wskazywaliśmy, aby urząd miasta pomagał zwalnianiem małych przedsiębiorców z podatków, aby przetrwali pandemię. Niestety, prezydent zastosował inną taktykę – podnosił podatki od nieruchomości i opłaty za śmieci.
Z takim działaniem nie zgadzali się radni PO. Krytykowali przygotowanie inwestycji i nadużywania procedury „zaprojektuj i wybuduj”, co skutkuje niedoszacowaniem inwestycji i wiecznym dokładaniem do słabo wycenionych inwestycji.
– I może jeszcze tylko jedna sprawa – mówi Pabierowski. – Amfiteatr, o który miasto nie dba. Brak koncertów i rewitalizacji obiektu, mimo że są fundusze unijne w gminnym programie. To niezrozumiała postawa prezydenta, aby nie remontować tego historycznego, pięknego obiektu. Efekt? Zielonogórzanie muszą jeździć PKS-em do Dąbia, aby obcować z kulturą.
A tak na marginesie. Dlaczego rządzący miastem nie zajmą się tymi sprawami tylko zaglądają do okien sąsiadom. A może, gdyby nie te „strzały”, sąsiedzi pomogli nie tylko pożyczając szklankę cukru.