Lubuska piątka plus, czyli „objazdowe” święto województwa na półmetku (GALERIA)

Na żarskim skwerze zgromadziły się tłumy
– Oczywiście! – odkrzyknęli Władysław, Anna i Kamil Zawałowie zapytani o to, czy święto regionu w ich Żarach to dobry pomysł. – Przyjechały gwiazdy, ale mamy też okazję poznać władze samorządowe regionu. Wie pan, tutaj często mówmy, że my żadne Lubuskie, a Łużyce, Dolny Śląsk. Dzięki takim imprezom bardziej czujemy się związani z tym regionem.

– Kochani, jesteśmy na jednym z pięciu świąt naszego regionu, to nasza lubuska piątka plus – witała gości żarskiej imprezy marszałek Elżbieta Anna Polak. – Byliśmy już w Słubicach, Pszczewie, dziś przystanek Żary, przed nami Dąbie i Kożuchów. Jesteśmy w regionie, gdyż chcemy być bliżej was, chcemy budować wspólną tożsamość i wreszcie chcemy, abyśmy w Żarach spotykali się częściej. Już się z panią burmistrz umówiłyśmy.

Kolorowe jarmarki

Ze sceny nie wiało polityką, a honorowi goście byli oszczędni w słowach, czyli obyło się bez klasycznej oficjałki. Burmistrz Żar Danuta Madej dziękowała za zorganizowanie imprezy w jej mieście i do tych słów przyłączył się przewodniczący sejmiku województwa Wacław Maciuszonek. Oboje mają nadzieję na więcej. Senator Wadim Tyszkiewicz zaś pozdrawiał mieszkańców Żar w imieniu… bliźniaczego miasta, czyli Nowej Soli. I deklarował, że okrzyk „Jak się bawicie” wyda około godz. 23, tańcząc przed sceną. Parlamentarzystę trudno było rozliczyć, gdyż przed sceną o tej porze kłębił się tłum. I zgodnie z padającymi ze sceny deklaracjami najważniejsza była zabawa.

Kolorowy jarmark był. Wprawdzie blaszanych zegarków nie widzieliśmy, ale były za to baloniki na druciku i koniki bujane. Jednak to, co najważniejsze działo się na scenie.

– Naprawdę mi się podoba – bije się w piersi Malwina Kotłowska. – Pewnie wolałabym Kwiatkowskiego i Piaska, którzy byli w innych miejscach, ale i u nas jest OK. Liber w porządku, Grzeszczak trochę nie moja bajka. Ale to i tak gwiazdy i to za darmo. Wie pan ile za bilety na taki koncert trzeba by było zapłacić…?

Nie tylko stolice

– W mniejszych miastach podobne imprezy bardziej się sprawdzają, gdyż stanowią większe wydarzenie – uważa wiceburmistrz Żar Olaf Napiórkowski– A jeszcze, gdy siły łączy samorząd województwa i miasta, a my możemy realizować nasze lokalne pomysły… Mam nadzieję, że ta objazdowa formuła święta jest przyjęta nie po raz ostatni.

Przy okazji wiceburmistrz tłumaczy, że miejsce, w którym stoimy, czyli trawnik na miejskim skwerze, to w istocie kolebka Żar. Tutaj, przy tzw. domku winiarza znajdowała się pierwsza osada, płynęła rzeka… Gdy zapadał zmierzch przed sceną był już tłum ludzi, wielu widzów rozsiadło się jak w amfiteatrze na stoku malowniczego wzgórza. Tak, ten skwer jest idealny do tego rodzaju wydarzeń.

– Czy czujemy się Lubuszanami? – powtórzył pytanie Ryszard Bławat. – Chyba już tak. I potrzebne są nam takie wydarzenia. Jak słyszę, że to święto województwa to myślę sobie, że wreszcie nie Zielona Góra, czy Gorzów, który jest dla nas na końcu świata, ale właśnie Żary. My jesteśmy tu dalej od kłótni polityków, a też chcemy być zauważani.

Tak, jednak polityka się w żarskim parku pojawiła, chociaż weszła bocznymi drzwiami. Nie, nie za sprawą stoiska KOD-u, czy zbiórki na rzecz ofiar wojny w Ukrainie. A za sprawą cen gofrów, czy kolorowego sorbetu, których ceny straszyły, zwłaszcza rodziców, które za rękawy ciągały pociechy. Ale to już całkiem inna historia…

Udostępnij:

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content