Kinga Kowalewska-Koziarska: – Jakie będą tegoroczne zbiory? Winiarze nie lubią tego pytania. (WIDEO)

Rozmowa w studiu LCI
Rozmowa z K. Kowalewską - Koziarską w studiu LCI
– Jakie będą tegoroczne zbiory? Chyba nikt z winiarzy nie lubi tego pytania – przyznaje Kinga Kowalewska – Koziarska, właścicielka Winnicy Kinga, która opowiadała w studiu LCI o tym, czy łatwo jest prowadzić winnicę, jak zmieniła się przez lata kultura winiarska w Polsce i w regionie, o kulturze slow food, a także o tym, czy… winnica jest kobietą.  

„Winnica Kinga” jest pokoleniowym gospodarstwem, które zostało założone w 1985 roku przez Halinę i Wojciecha Kowalewskich.  Obecnie jest prowadzone przez drugie pokolenie -Kingę i Roberta Koziarskich.  Właścicielkę jednej z najstarszych winnic w Polsce pytamy o ten najtrudniejszy rozdział z ich historii, gdy ćwierć wieku temu dotknęła ich powódź:

– Dla nas i dla regionu ten lipiec jest miesiącem wyjątkowym, tak naprawdę trudno jest mi uwierzyć, że to już jest 25 lat. Czas po prostu tak szybko upływa, dla nas był to moment zwrotny, ponieważ musieliśmy zacząć wszystko od początku, został jeden symboliczny krzew („Aurora” – przyp. red.) – legendarny, od którego odtworzyliśmy naszą winnicę. To był moment, kiedy musieliśmy się podnieść z kolan i może od tamtej chwili nasza winnica zmieniła swój charakter: na już nie tylko związaną z uprawą odmian do jedzenia, deserowych, ale także na winną, na dzień dzisiejszy jest tą naszą taką podporą – wspominała Kinga Kowalewska – Koziarska.  Właścicielka winnicy podkreślała, ich chociaż w porównaniu do światowego winiarstwa, jesteśmy w Polsce jeszcze „oseskami”, ale te lata prowadzenia winnicy świadectwo, jak to winiarstwo wróciło do łask i jak pięknie teraz rozkwitło, a jak się zmieniało i jakie były początki

–  Tak, jak wspominałam – żyliśmy z upraw odmian deserowych, bo 40 lat temu nie można było produkować wina, nie było ustaw sprzyjających ku temu, dlatego nasza historia zaczęła się od tego co można było zjeść, a dziś oprócz tego, że mamy te, które jemy (duże, fajne odmiany), to również uprawiamy te uprawy winne i dzięki temu nie tylko my stoimy od 1998 roku, rok w rok i też obserwujemy jak zmienia się kultura związana z winiarstwem w regionie ale i całe winiarstwo w regionie – mówiła właścicielka winnicy, która jest jej imienniczką.

Slow food

Na przestrzeni lat zmieniało się w Polsce podejście do kultury winiarskiej – nie jest już traktowane jako fanaberia i produkt luksusowy dla zamożnych, ale jako element oferty znakomitych produktów regionlanych:

– Myślę, że spokojnie możemy określić wino jako produkt lokalny, i to produkt wyjątkowy, ponieważ produkcja wina i winiarstwo można połączyć spokojnie ze spotkaniem przy stole z lokalnym jedzeniem. To jest tego typu produkt, który bardzo dobrze pasuje do lokalnych serów, do lokalnych wędlin, do lokalnego pieczywa, i dzięki temu też możemy scalać nasz region dzięki tym winom, które z roku na rok są raz, że coraz lepsze, jest ich coraz więcej – opowiadała Kinga Kowalewska – Koziarska.

Winiarzom z Regionu Lubuskiego na pewno pomaga fakt, iż są skupieni wokół jedynej w Polsce winnicy samorządowej w Zaborze, gdzie działa od kilku lat Lubuskie Centrum Winiarstwa.

– Dzięki temu miejscu mamy taką identyfikację – mówiła właścicielka Winnicy Kinga, która sama często odsyła do LCW gości oraz turystów, którzy poszukują innych winnic w regionie. – Jest to taka nasza współczesna kolebka:  raz, że możemy się pochwalić tą największą winnicą samorządową, co jest fantastyczny rozwiązaniem, że faktycznie winiarze mogą pracować na jednym areale, mieć własne parcele, a to jest rzecz naturalna w innych krajach winiarskich. A także pokazujemy, że faktycznie ta kultura winiarska ma różne oblicza i zupełnie nie mamy się czego wstydzić – zaczynamy pracować tak, jak inne kraje winiarskie.

Zbiory

Pytania, jakie będą tegoroczne zbiory, żaden winiarz nie lubi. – Jesteśmy bardzo ostrożni zanim ten owoc trafi na nasze młynki czy do pras – podkreślała w studiu LCI Kinga Kowalewska – Koziarska, zwracając uwagę na suszę oraz kolejny sezon, gdzie jest deficyt wody. – Mogę powiedzieć, że to jest trudny rok. Trzeba będzie wrócić do tej rozmowy przy Świętym Marcinie w listopadzie, kiedy te młode wina zaczną się tworzyć i będzie łatwiej określi, jaki był ten rok.

Gościom, którzy późnym latem odwiedzają regionalne winnice, wydaje się, że jest to leniwy okres:

– Przycięte krzewy, cichy okres, ptaszki śpiewają, grona sobie pomalutku zaczynają dojrzewać, nic się nie dzieje – mówiła z uśmiechem Kinga Kowalewska – Koziarska – ale to proces, na który tak naprawdę pracowaliśmy od pierwszego dnia zimy, od pierwszego cięcia podstawowego, kiedy kształtujemy te krzewy, i później cały proces, aby te rzędy wyglądały tak ładnie jak te żywopłoty. Teraz będzie chyba teraz taki najtrudniejszy moment, właśnie oczekiwania na tą dojrzałość gron, obserwowania ich, ale też… obserwowania złodziejaszków latający po niebie.

Wino jak książka

Wino dojrzewa powoli, po zasadzeniu 3 lata czeka się na pierwsze, śladowe zbiory. Symboliczny „dowód osobisty” można dać winorośli po 7 latach, kiedy złapie się gruntu i zaczyna rodzić rokrocznie ale to też jest początek historii, ponieważ krzewy winne budują system korzeniowy nawet do 17 metrów w głąb.

– Uprawę winorośli, a później produkcję wina, można porównać do książki. Na początku ta winnica da nam broszurkę, cieniutką książeczkę z kilkoma stronami – opisze nam to wino, w jakim miejscu ta winnica jest założona, z jakich szczepów jest zrobione wino i na jakiej ziemi rośnie, ale kiedy nabiera tej swojej tężyzny, swojego wieku,  staje się już mniej chętne do obfitego rodzenia. Natomiast ten system korzeniowy, który się przewija przez te warstwy ziemi, daje większe spektrum smaku, aromatu, i ta książka robi się coraz grubsza… także jest też coś niesamowitego w tej uprawie winorośli – mówiła właścicielka Winnicy Kinga. – Wiążemy się z nią jak z najbliższą rodziną, jak z tym dzieckiem, które gdzieś tam prowadzimy za rękę i patrzymy, jak się rozwija i zmienia.

Winnica jest kobietą

– Nie ma teraz nie ma zawodu, którego nie mogłaby prowadzić kobieta – mówiła Kinga Kowalewska – Koziarska, która winnicę „ma we krwi”: – U mnie to też jest kwestia pokoleniowa. Decyzyjną osobą w moim domu była moja mama jeśli chodzi o uprawę winorośli. I jakoś tak wyszło, że i ja tą pałeczkę przejęłam. Nigdy nie miałam jakoś problemu z tym, że to ja jako kobieta jestem właścicielką winnicy.  Mama miała córkę jedną – stąd moje imię. Dla niej winnica była kobietą.

Zapraszamy do obejrzenia materiału wideo:

 

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content