Wrogowie zastępczy (FELIETON)

Obraz "Les Deux Carrosses" autorstwa Claude Gillot (Zbiory Muzeum w Luwrze). Fot. Michał Iwanowski
Samorządy, Niemcy i Unia Europejska – takich wrogów wybrał sobie PiS. Ale wrogowie PiS – nie znaczy wrogowie Polaków. Bo wrogowie Polaków to inflacja, ignorancja i populizm. Trzy demony wywołane przez PiS, które politycy rządzący usiłują teraz zakryć wrogami zastępczymi. Pokazali to dobitnie podczas nieudolnej reakcji na zatrucie Odry.

Żyjemy w czasach siermiężnej propagandy polegającej na uporczywym zaprzeczaniu oczywistym faktom. Nie tylko w Polsce. Kiedy na Krymie w kilku miejscach jednocześnie wybuchły składy rosyjskiej amunicji, co akurat zbiegło się z dostarczeniem Ukraińcom nowiutkich amerykańskich pocisków dalekiego zasięgu, to rosyjska propaganda twierdziła, że to… przypadkowe zaprószenie ognia. Kto chce, niech wierzy.

Kiedy rząd PiS swoją niefrasobliwością i zaniechaniami doprowadził do kryzysu na rynku opałowym a ceny węgla osiągnęły zawrotne ceny, to Jarosław Kaczyński tłumaczył, że są kłopoty z rozładunkiem transportów importowanego węgla, ponieważ… „Platforma Obywatelska sprzedała nabrzeża portowe”. Kto chce, niech wierzy.

Kiedy zatruta Odra wyrzucała na brzegi tony martwych ryb ze skrzelami poparzonymi chemikaliami, to strona internetowa wojewody lubuskiego, odpowiedzialnego za zarządzanie kryzysowe, informowała o… przygotowaniach do obchodów święta Wojska Polskiego. Kto chce, niech świętuje.

Kiedy pod presją opinii publicznej do Cigacic nad Odrą przyjechali przedstawiciele rządu PiS, by wytłumaczyć się z opieszałości rządu w reagowaniu na katastrofę ekologiczną, to wiceminister infrastruktury Grzegorz Witkowski kręcił i lawirował, że „platformerskie samorządy też zrzucają ścieki do polskich rzek”. Zebrani mieszkańcy nie wytrzymali i nie uwierzyli. Zakrzyczeli bezczelnego ministra.

PiS trzyma się prostej i tępej zasady. Kiedy brakuje argumentów, trzeba adwersarza zaszczuć, a opinię publiczną omamić tematem zastępczym. Ale to już przestaje działać i obraca się przeciwko agresorom.

– Nie będzie więcej ustępstw wobec Komisji Europejskiej, bo to groziłoby utratą polskiej suwerenności – powiedział lider lubuskiego PiS Marek Ast na antenie radiowej Trójki. Owe ustępstwa, których nie chce Ast, to oczywiście przywrócenie sądownictwa niezależnego od polityków PiS oraz przywrócenie trójpodziału władzy, zagwarantowanego w polskiej Konstytucji. Czyli przywrócenie tego, co PiS Polakom bezprawnie odebrał.

Stawką tej wojenki są pieniądze na Krajowy Plan Odbudowy po epidemii, których potrzebuje – ale nie dostanie – polska gospodarka i których potrzebuje – ale nie dostanie – polskie społeczeństwo. Polska z winy PiS dostanie za to kary finansowe za nieprzestrzeganie zasad, do których sama się zobowiązała przystępując do Unii Europejskiej. Wszystko pod pozorem suwerenności, której rzekomo broni PiS. Wbrew woli społeczeństwa, które pieniędzy unijnych potrzebuje i do Unii Europejskiej chce przynależeć.

Tak więc Ast mógłby równie dobrze powiedzieć, parafrazując samego siebie: – Nie będzie więcej ustępstw wobec polskiego społeczeństwa, bo to by groziło przekazaniem Polakom pieniędzy unijnych i w konsekwencji utratą władzy przez PiS.

Wojenka z Europą i Niemcami – to temat, który rozpala umysły narodowych populistów i ich wyborców, dzięki czemu nie muszą oni angażować myślenia w dociekanie przyczyn kryzysu gospodarczego, w jakim pogrąża się Polska pod rządami PiS.

Na 1 września szykowane jest odpalenie wielkiego kapiszona w postaci tzw. raportu Mularczyka o reparacjach wojennych od Niemców. Premier Morawiecki już podgrzewa atmosferę mówiąc, że raport jest „porażający”. Stopniowanie napięcia jest jak podpalony lont, a beczka prochu ma eksplodować w postaci jakichś bliżej niesprecyzowanych roszczeń i ataków na Niemców.

PiS ma jednak problem, bo Niemcy nie reagują na ich zaczepki. Jak napisał polsko-niemiecki publicysta Klaus Bachmann, Niemcy nie dają się sprowokować, bo nie chcą grać w orkiestrze Kaczyńskiego.

Skłócanie Polaków z ich zachodnimi sojusznikami w momencie eskalacji wojny na wschodzie jest skrajnie nieodpowiedzialne i świadczy o samobójczej desperacji PiS. Podobno prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Biedę już mamy, ale przyjaciół jakoś nie widać. Bo partia rządząca robi wszystko, byśmy w biedzie poznawali samych wrogów. Zwłaszcza tam, gdzie ich nie ma.

Poprzedni felieton:

Udostępnij:

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content