W ostatnich dniach wyraźnie widać, że rządzącym w Polsce, których opieszałość doprowadziła do katastrofy ekologicznej na tak dużą skalę, zależy na sprowadzeniu tej sprawy do kwestii przepychanek politycznych. Zapomina się o tym, jakie konsekwencje dla ekosystemu Odry i całej przyrody będzie miał ten kataklizm. Właśnie o tym aspekcie rozmawiamy w Rozmowie Dnia LCI z prof. Grzegorzem Gabrysiem z Wydziału Nauk Biologicznych UZ.
-Sprawa jest trudna skomplikowana. Można powiedzieć, że jest to bardziej sprawa dla Sherlocka Holmesa w tym momencie, ponieważ tych czynników jest mnóstwo. To był zespół czynników, możliwe, że mógł być też jakiś czynnik pierwotny, ale w tej chwili wydaje się, że mogły na tym skorzystać, w cudzysłowie oczywiście, inne podmioty, które w pewnym momencie, kiedy uzmysłowiły sobie, że tą rzeką i tak coś już płynie to mogły też dołożyć swoje 3 grosze – mówi prof. Gabryś.
Przyczyny katastrofy? Na razie nie wiemy nic!
Już ponad tydzień bombardowani jesteśmy hipotezami tego, co miało stać się z Odrą. Ogrom dywagacji nie daje jednak żadnej odpowiedzi. Gabryś zwraca uwagę, że na końcu może się okazać, że mieliśmy do czynienia za splotem różnych wydarzeń.
-To musiał być pierwotnie jakiś czynnik chemiczny. Takie odczucia mają również moi koledzy, z którymi rozmawiałem. Gotuje się w tej chwili w środowisku. Rozmawiałem z hydrologami, z biologami i istnieje taka koncepcja, że może to być czynnik całkowicie naturalny, związany ze zmianami klimatycznymi. Konkluzja była bardzo słuszna, że jeżeli by się okazało, że jest to czynnik włącznie klimatyczny to tym bardziej powinniśmy drżeć – podkreśla profesor.
Dodaje on również, że reakcja na pierwsze sygnały o potencjalnej katastrofie ekologicznej była spóźniona, więc im więcej czasu mija, tym mniej tak naprawdę wiemy i będziemy wiedzieć.
-Mam nadzieję, że się dowiemy. Oczywiście, sprawa wygląda tak, jak w każdym dobrym filmie kryminalnym, że im wcześniej zaczniemy zbierać dowody, im wcześniej znajdziemy się na miejscu zbrodni, tym wcześniej możemy sprawcę wykryć…Przecież niedługo minie miesiąc, przecież wiadomo, że te sygnały z lipca nie były pierwsze. Mówi się o tym, że już w marcu pojawiały się pewne objawy np. w Kanale Gliwickim, więc na pewno u podłoża tej katastrofy leżą wieloletnie zaniedbanie i wieloletnie, lekceważące podejście do przyrody, które oczywiście nasiliło się w ostatniej czasie. Szczególnie dotyczy to całej sfery hydrologicznej kraju, zarówno wód słodkich, jak i Bałtyku.
Badania ryb i wody są niekompletne i spóźnione
-Mając takie laboratoria…Przecież możemy współpracować z krajami ościennymi, przecież Czesi są zainteresowani żywotnie, a Niemcy przede wszystkim, więc już dawno powinniśmy się czegoś dowiedzieć, więc sprawa jest też powiedziałbym mocno tajemnicza – podkreśla prof. Gabryś w odniesieniu do ostatnich wyników ryb i wody z Odry, które nie wykazują żadnych niebezpiecznych substancji.
Profesor z Wydziału Nauk Biologicznych UZ wskazuje, że popełnianych jest wiele błędów, jeśli chodzi o prowadzone badania. Jego zdaniem zapomina się o skierowaniu do laboratoriów np. skorupiaków z Odry, które mogłyby dać wiele odpowiedzi.
-Wiadomo, że nie tylko kręgowce, jak ryby i płazy, są wskaźnikami, ale też bezkręgowce, które wskazują na czystość wody na jej poszczególnych odcinkach. Dlaczego ani słowem nie wspomina się o bezkręgowcach? Przecież one są podstawą do późniejszego odbudowania się ekosystem. Pewnie to też będzie tematem dalszych jakichś dywagacji. Stwierdzenia tego typu, że my jesteśmy już teraz w stanie zarybić tą rzekę to są po prostu stwierdzenia absurdalne. Nie mamy żadnych podstaw. I chciałem tutaj podkreślić, że znalezienie tej przyczyny to jest podstawa żebyśmy zaplanowali, co dalej z tą rzeką.
Cała rozmowa: